Wpis z mikrobloga

Powoli tracę cierpliwość.. w czerwcu, pół roku temu, miałem wypadek na autostradzie A4 - jechałem lewym pasem, gdy nagle za zakrętem zobaczyłem że częściowo na pasie zieleni a częściowo na moim stało odwrócone o 90 stopni auto. Na szczęście ogarnąłem to na czas, walnąłem po hamulcach i zatrzymałem się kilka metrów przed nim...po kilku sekundach, inne auto przemknęło między mną a barierkami i uderzyło w ten pierwszy pojazd...zaraz potem kolejne auto uderzyło najpierw we mnie, potem w kolejne dwa.
Trzy osoby zostały ranne, ja i mój różowy cali, jednak różowy w ciężkim szoku.
Na miejscu policjanci stwierdzili, że mojej winy nie było, że jestem poszkodowany, gdzieś za 2 tygodnie wezwą mnie na przesłuchanie w charakterze świadka i wkrótce zakończą sprawę.
Wezwano mnie po 1.5 miesiąca, przesłuchano, wręczono papier o prawach poszkodowanego i hej. Tydzień temu dzwoniłem, słyszę, że sprawa dalej w toku. Auta nie mam, bo dowód rejestracyjny po wypadku został zabrany, muszę pożyczać samochód od ojca, a jest to dość problematyczne bo na co dzień nie mieszkam w Polsce a w Czechach.
Ktoś ma doświadczenie w tego typu sprawach? Ile to wszystko może trwać? Rozumiem, że ze względu na to, że ktoś został ranny sprawa trafiła do sądu, no ale chyba trwa to trochę za długo... :(
#wypadkidrogowe #prawo #prawojazdy #policja
  • 1