Wpis z mikrobloga

Słowo na niedzielę.
#sorekcharityltd #barnsley #gownoburza

TL;DR


[Galeria do tematu]( http://imgur.com/a/7Z8Id) – to zdjęcia z domu na Springfield Street, który wynajął mi sorek.

Historia jest bardzo długa, więc będę dawała tl;dr w spojlerze po każdym akapicie – można czytać tylko je, a jeśli coś wyda się niezrozumiałe to polecam cały akapit. Ogólnie chcę opisać ruinę, z którą się spotkałam w domach sorka i jego praktyki, które graniczą z wyzyskiem mirków. Na końcu pokażę jak jego usługi mają się do tutejszych realiów (dużo tańsze mieszkania i przewozy w ogromnie lepszym standardzie).

Na początek opiszę swoją przygodę z sorkiem. Każda z poniższych wątpliwości była zgłaszana sorkowi wprost od razu, więc nie jest to żal o którym sorek nie wie + nie mam 19 lat.

Do Barnsley przyleciałam w grudniu zeszłego roku – jakoś rok po rozpoczęciu znajomości z sorkiem. W dniu przylotu nasze relacje były całkiem bliskie, niemalże przyjacielskie – niejedną noc spędziliśmy na mirko pisząc o pierdołach, albo poważnych problemach (z których później bez mojej wiedzy zrobił soczyste tematy na jednym z wykopparty – o tym później). Na pytanie gdzie zamieszkam ostateczną odpowiedź dostałam 2 dni przed wprowadzeniem (zmiany były szybkie), co właściwie nie dało mi możliwości oglądnięcia miejsca, do którego się wprowadzałam (mowa o Springfield Street). Poprosiłam sorka o zdjęcia – wysłał takie, które nijak się mają do stanu ze zdjęć we wpisie. Jak wyglądały koszta? £520 za miesiąc w pokoju dwuosobowym, £100 admin fee (zarobek sorka), £25 a dojazd.

Na start u sorka dla dwóch osób potrzebne jest więc £645, czyli w zależności od wartości funta (średnia w 2016 to jakieś £5,25) około 3386zł za miesiąc mieszkania + przejazd samochodem z lotniska (jeśli lecisz sam to duużo drożej, szczególnie teraz, kiedy ceny wolnorynkowego sorektaxi wzrosły). Płacisz przed dostaniem usługi, bo jak cytuję „inaczej nie moge dac wam pokoju”.


Sorek dokładnie znał godzinę przylotu – 20:50. Nie jestem w stanie sprawdzić ile na niego czekaliśmy, ale ostatnia wiadomość od sorka którą mam zarejestrowaną jest z godziny 21:56, w której mówi że zamknęli mu autostradę, ale że jest już przy Doncaster. Jestem jednak pewna, że po tej wiadomości czekaliśmy kolejne pół godziny, bo w domu byłam o 23:55. Zapłaciłam więc 25 funtów (przypominam, że to płatność z góry) za czekanie na lotnisku ~2h.


Wchodzimy ze współlokatorem do domu (jeszcze nie wiemy czemu, ale tylnymi drzwiami, chociaż mamy samodzielne wejście do domu), sorek wyjmuje umowę, każe podpisać, bo ‘już późno i najwyżej jutro się zdzwonimy’. Jako przyjacielowi zaufałam, podpisaliśmy i zostaliśmy sami w pokoju.

Smród, stęchlizna i kurz – tak nazwę zapachy. Staroć, wilgoć, grzyb – tak nazwę obrazy. Spleśniały był nawet materac na łóżku. Drzwi w pokoju na zwenątrz zabezpieczone [plastikowym blokadami]( http://sklep.family-camp.pl/images/min/product_mid/1392719394_motylek1.jpg), więc dało się je otworzyć tylko od wewnątrz. Kilkucentymetrowa szpara między drzwiami i framugą. Jedna para kluczy do podziału (plus dla sorka za propozycję – dorobicie klucze, zwrócę hajs). Dzień po przyjeździe bojler wskazywał ‘error’, w domu było zimno – sorek stwierdził – skończył się gaz, doładujcie. Zapomniał, że w Polsce działa to inaczej i że warto to wcześniej wytłumaczyć + poinformować, że możliwy będzie wydatek kolejnych ~£80 na gaz. Warto przed przyjazdem przygotować się na dodatkowe wydatki (do zwrotu, ale wydatki) i wiedzieć, że przyjeżdża się do miejsca, które trzeba przygotować za sorka (który sprytnie oszczędza na tym czas, lub liczy, że przyjedzie dziewiętnastolatek, który będzie żył jak mu dadzą i zaoszczędzi). Część widoków macie na zdjęciach – zdjęcia nie są moje, ale straciłam kontakt do autora. Zlew w kuchni zapleśniały, różowo czarny. Zagrzybiała roleta, usyfiona kuchnia. Zdjęcia z łazienki obrazują pięknie skąpstwo właściciela – okno zabite gwoździami (!), bo plastikowe okno było przykute do drewnianej framugi i był problem z zawiasami oraz brak wentylacji skutkują potężnym grzybem na każdej ścianie, fudze i nawet na kamieniu. Drzwi z łazienki prowadzą na mały korytarz, który też nie jest wentylowany, więc nie dało się uniknąć wilgoci. Bonus: suszenie prania na sznurkach przed domem lub w zagrzybiałej łazience (w UK standardem są pralko-suszarki, dzięki czemu nie trzeba wywieszać prania po ich wypraniu). Przed domem stos worków na śmieci, które nie mieściły się w kontenerach. Prawdopodobnie od kilku miesięcy lokatorzy (trudno ustalić czy ci, czy poprzednicy) nie wynosili kontenerów w dniu wywózki. Stos śmierdział i gnił.


Płakałam jak miałam wejść do łazienki, byłam załamana. Wydałam 3400zł za życie na śmietniku, daleko od domu. Mój współlokator męsko wziął sprawę w swoje ręce, kupił domestos i oblał każdą możliwą ścianę. U góry mieszkało 3 dziewiętnastolatków, którzy mieszkali tam 3 miesiące. Mój partner po rozmowie z nimi zobaczył w ich pokojach grzyb zakryty zasłonami, zaproponował im odgrzybianie, ale chłopcy nie chcieli tłumacząc, że już kiedyś się tym zajmowali i później przez tydzień nie potrafili wywietrzyć pokoju z odgrzybiacza + musieli trzymać otwarte okno, a ogrzewanie zawodziło (był grudzień). Wniosek? O ile chłopaki nie kłamią, dom jest tak zagrzybiały, że po ~3 miesiącach (zakładając, że odgrzybiali dzień po wprowadzeniu i ogromny grzyb wrócił niedawno) wraca, a samo odgrzybianie sprawia problem.


Ja zaczynałam pracę zaraz po przyjeździe, mój partner ciągle szukał, a w międzyczasie doprowadzał dom do porządku. Tydzień zajęło doprowadzenie go do stanu, w którym można mówić o jakichkolwiek podstawach do tego, żeby ktoś tam zamieszkał. Nawet sorek kiedy zobaczył zmiany po przyjeździe westchnął głęboko. Brzydziłam się domu, w międzyczasie szukaliśmy czegoś innego, ale wymagano często 3 miesięcy zamieszkania w UK (nie znałam wtedy innych Polaków do wynajmowania pokojów, o których później) – nie chciałam tam siedzieć długo, ale już zapłaciliśmy za miesiąc z góry.
W pracy wsparto mnie i powiedziano, że przecież nie muszę się godzić na postawione warunki i mogę żądać przeniesienia, albo zrobić gównoburzę na mirko (przecież sorek tak dba o tylko dobre słowa o sobie ;>). Brytyjczycy byli oburzeni stanem domów, ich cenami (40% wyższymi niż normalne) i postawą sorka. Zawsze mogłam też zamieszkać u kuzynki, która po niecałym roku mieszkania u sorka również miała dość i przeniosła się jak tylko mogła skorzystać z usług agencji. Miałam więc wsparcie, którego nie ma typowy mirek przyjeżdżając tutaj – partnera, który mógł zwiększać nasz komfort, pracę – więc nie musiałam się martwić o finanse, ewentualny pokój u kuzynki, gdyby sorek okazał się jeszcze gorszy niż był w tamtym czasie, znałam sorka lepiej niż inni mirkowie – przypomnę naszą ‘przyjaźń’ przed przyjazdem i miałam czas – a sporo mirków przyjeżdża na kilka miesięcy w przerwie w szkole/studiach i chcą szybko oszczędzić, a nie plątać się w kłopoty. Mówię o tym broniąc 19-latków tak chętnie opisywanych przez sorka, że nie zgłaszają problemów. Po pierwsze – są młodzi i nie wiedzą czego wymagać, po drugie – są pewnie przytłoczeni problemem (jak młodzi mieszkańcy z góry walczący z grzybem), nie mają czasu, bo są na krótko. Druga sprawa – niektórzy zgłaszają i są odsyłani z niczym – jaką to daje naukę mirkom? – Nie warto zgłaszać.

W każdym razie, ja już miałam ‘krycie’, więc postawiłam sorkowi ultimatum: albo nas przenosi, albo chcemy hajs z powrotem. Motywacji dodała mi informacja od innej mirabelki, że kilka dni przed nami sorek wprowadził do tego mieszkania parę, która również zażądała przenosin na inne miejsce (jak widać, to nie moja fanaberia).


Sorek poszedł na układ i miał przenieść nas do jednego z domów. Zobaczyliśmy dwa: jeden w którym pizza pleśniała na kuchence gazowej (o ile dobrze pamiętam – Park Road) i obkutą łazienką oraz drugi pochylony o kilka stopni w bok, z ‘tylko’ zagrzybioną łazienką, zepsutymi drzwiami, stertą śmieci pod oknami i zaniedbaną (ale tak na granicy przyjęcia) kuchnią (Highstone Road). Wybraliśmy drugi, bo widać, że tam lokatorzy bardziej dbali. Poznaliśmy lokatorów – żyło nam się dobrze, na początku było ciężko podzielić obowiązki, ale chłopcy dostali pozytywnego kopa po tym jak partner odświeżył łazienkę z grzyba i w końcu było widać, że jest biała. Jeden ze współlokatorów kiedy po raz pierwszy skorzystał z łazienki po posprzątaniu wystraszył się, że nie jest w swojej łazience – więc możecie wyobrazić sobie jaką różnicę to zrobiło. Co do łazienki – ciężko wyjść z wanny zachowując równowagę przez pochylenie domu. Jeśli jest tu jakiś mirek, który mieszka tam aktualnie – można wstawić zdjęcie szafek w kuchni, które pokazują skos. Śmieci zaczęliśmy lepiej sortować. Mój partner poprosił sorka o dodatkowy kubeł na śmieci, żeby można było się regularnie przy każdym wywozie pozbywać części pozostawionych worków. Plus dla sorka – po 3 dniach od prośby o dodatkowy kubeł, przywiózł go – choć dlaczego nowi lokatorzy muszą rozwiązywać problemy za niego? Pozbycie się sterty nadstałych śmieci zajęło 2,5 miesiąca. Sorek powiedział też, że jeśli zostaniemy w pokoju przez 6 miesięcy to obniży nam czynsz o 100 funtów (co jedynie zbliżyło go do normalnej ceny na rynku w Barnsley, bo tyle kosztują pokoje z własną łazienką w o niebo lepszym standardzie).


Warto wspomnieć, że warto jest pracować w godzinach 10-16, ponieważ w tych godzinach ogrzewanie jest wyłączone „bo większość mirków wtedy pracuje i nie musi być ciepło”, a dostęp do termostatu ma jedynie sorek (termostat schowany w metalowej puszce pod kluczem). W weekendy rano, kiedy nie pracowałam, ciężko było wyjść z łóżka, kiedy temperatura w pokoju to jakieś 15-17 stopni. Sorek zwalał winę na Petera i uważał, że na tym jego rola się kończy.


Kilka słów o tym, jak są przygotowywane domy sorkowe:
Po tym jak mój partner odwalił kawał dobrej robot przybliżając domy do stanu używalności (choć wymagają remontu, a ten na Springfield Street jest praktycznie do rozbiórki), Peter zaproponował mu pracę w remontach domów. Dostał dom na Castle Street. Ściany zostały zagipsowane i partner dostał polecenie: pomaluj (najtańszą w UK magnolią). Jak to przystało, najpierw wyrównał, wyszlifował i zabezpieczył ściany (framugi, kaloryfery otoczył taśmą. Zajęło to równo jeden dzień, co jak na cały dom jest całkiem sporym tempem jak na trzypiętrowy dom. Peter był niezadowolony, że ktoś w ogóle o to zadbał i powiedział, że spodziewał się pomalowania najwyższego piętra w tym dniu. Na pytanie gdzie jest grunt do ścian – odpowiedź brzmiała – nie ma. Także gołe, nieoszlifowane ściany należało wg niego pokryć jedną warstwą farby bez użycia taśmy malarskiej. Zmieniono partnerowi stawkę godzinową na stawkę za pomalowany pokój, żeby zmotywować go do odwalania gównoroboty. Ciężko było się z Peterem dogadać, unikał rozmów, wypłat i e-maili. Pomagałam partnerowi po swojej pracy pokończyć jego robotę, bo widziałam, że zależy mu żeby inni mirkowie nie żyli w takim syfie jak my – ściany malowaliśmy 2x, dbaliśmy o framugi i kalloryfery. W sumie jedynym plusem tej pracy był fun + to że mirki na Castle Street mają dobrze pomalowane ściany. Jako bonus porównam jak pomalowany był dom na Highstone Road – zaschnięte na podłodze krople po nadmiarze farby kapiące z sufitu, zamalowane w ¼ lustro w łazience (!!), zacieki na ścianach (jeśli jakiś mirek co tam mieszka to czyta – fajnie by było pokazać mirkom jak to wygląda na zdjęciu). Tutaj prawdopodobnie ktoś się spieszył jak Peter nakazał.


Pomieszkaliśmy, nauczeni doświadczeniem kupowaliśmy do domu nowe rzeczy - deskę klozetową, która była pęknięta, kotarę do wanno-prysznica – ponieważ przestrzeń w wannie jest ograniczona rurami przykręconymi do ściany, przez co ciężko nie dotykać ciałem zasłonki (ugh) itp. Tu trzeba powiedzieć, że jeśli zachowaliśmy rachunek, to sorek zwracał nam za to pieniądze. Jednak po raz kolejny zaznaczę – to nie lokatorzy powinni zajmować się takimi rzeczami, tylko wynajmujący przed wprowadzeniem każdego nowego lokatora usunąć wady/porozmawiać z dotychczasowymi mieszkańcami.


Po 6 miesiącach, na które byliśmy umówieni, przenieśliśmy się do Gatway Plaza - [tu]( http://www.zoopla.co.uk/to-rent/branch/gateway-plaza-rentals-ltd-barnsley-51838/) można zobaczyć różnicę w standardzie mieszkań. Sorek pomagał nam w przeprowadzce – 2 kursy po 2km za 10 funtów. Cena w porządku, ale znów się spóźnił jakoś 45 minut, mimo uprzedniego proszenia nas o bycie ‘na czas’ bo mu się spieszy (biegłam z pracy żeby zdążyć). Co do punktualności i brania jego kursów na poważnie – raz byłam świadkiem jak pił herbatę, mimo że niedługo był umówiony na lotnisku w Manchesterze (właściwie szczycił się tym) i raz słyszałam, że podczas piątkowego party u siebie w domu zapomniał, że miał być po kogoś na lotnisku.

Wracając do mieszkania – mam sypialnię, super kuchnię połączoną z salonem, balkon, nowoczesną łazienkę, wszystkie sprzęty i sprzątaczki zajmujące się korytarzami, oknami a nawet zapachem w windzie ze wszystkimi już opłatami i council taxem za ~£650/mc. Budynek jest zaraz przy lidlu i jest to chyba najbardziej komfortowy apartamentowiec w Barnsley. Polecam go z czystym sumieniem – jeśli ktoś ma jakieś pytania – proszę pisać.
Jak to się ma do pokojów sorka? Dopłacacie £130 miesięcznie i żyjecie jak królowie, sami, macie własną łazienkę i nie macie grzyba(!).

Jeśli dla kogoś jest to za dużo, to warto wiedzieć, że są również inni Polacy wynajmujący mieszkania – taniej i ładniej. W razie problemów obniżany jest czynsz, kontakt jest bardzo profesjonalny (nie – załatw to a ja pokryję) i nie narażasz się na bycie tematem głównym piątkowego spotkania u sorka.
Tutaj jeden z Polaków, a [tutaj(https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1851438935084254&set=p.1851438935084254&type=3 ) cała lista kontaktów do innych landlordów sporządzona przez Polaków na grupie Polacy w Barnsley.

Jeśli chodzi o przewozy – reklamę sorka można zobaczyc w komentarzu pod [tym]( http://www.wykop.pl/wpis/19539369/pytanie-do-ludzi-z-barnsley-taka-sytuacja-mi-wypad/) wpisem – sorek bierze za przejaz na lotnisko w Leeds £50 funtów, kiedy firma [BrumBrum Transport]( https://www.facebook.com/brumbrumtransport) bierze około £32, podjeżdża pod dom, potwierdza przyjazdy i szanuje klienta. Nawet jeśli przyjeżdżasz do sorka, polecam ze skorzystania z przewozu innej, zarejestrowanej(!) firmy, niż jego spóźnień okraszonych chciwą dumą bycia Panem Wolnego Rynku Barnsley i przepłacania.


Jeśli chodzi o praktyki personalne sorka:
1. Nie polecam się mu zwierzać, ani uważać za przyjaciela – jak na początku wspomniałam, przyjaźniliśmy się, opowiedziałam trudne chwile z mojego życia, a on później robił z tego radosne anegdotki na wykopparty w Barnsley. Pamiętaj sorku, że ty też zwierzałeś się mi i nie chcesz raczej, żebym opowiadała innym o intymnych tematach?
2. Pobną sytuację zgotował kiedyś @SuperPunia – jest to więc jego normalna praktyka – więcej w [tym wpisie]( http://www.wykop.pl/wpis/13966677/superpunia-xd-lewaczka-ale-dupa-8-10-to-lubimy-xd-/)
3. Każdy powinien przemyśleć swoją znajomość z nim, ponieważ nawet na imprezach u siebie w domu wyśmiewał swoich współlokatorów i wyraźnie czuł się lepszy od innych.
4. Jeśli jesteś zaproszony na imprezę do sorka to prawdopodobnie dlatego, że znalazłeś pracę poza ASOSem, jesteś fejmem na mirko, wydaje mu się że jesteś z #neuropa (taguję, bo to chyba dobra ciekawostka) lub ktoś powiedzial że jesteś ładnym różowym paskiem.
5. Robi z siebie ofiarę, kiedy ktoś narzeka i zrzuca winę na Petera (ciekawe czy on o tym wie?), młody wiek autora, umywa od tego ręce lub opowiada znajomym, którzy bronią go we wpisach takich jak [ten]( http://www.wykop.pl/wpis/19885037/pozwole-sobie-napisac-opinie-o-sorekcharityltd-jes/).
6. W ostatnich wpisach wykazuje postawę, którą powinien wykazywać cały czas – nie wiem co z niej wyjdzie, ale jeśli jej nie wykaże, to po prostu straci klientów.

Rady dla sorka:
1. Nie zwalaj obowiązków na nowych mirków, sprawdzaj porządek, zatrudnij sprzątaczkę do okien, obleśnych wykładzin i innych grubszych porządków raz na pół roku do każdego domu.
2. Pokazuj na zdjęciach prawdziwy stan domów, obniżaj cenę tych słabych, pokazuj prawdziwe wyposażenie (albo chociaż sam zaznaczaj, że w pokoju nie ma pościeli), rozwiązuj problemy z Peterem i nie żal się na mirko, bo to twój ‘biznes’.
3. Przyjmij to co tu jest napisane zamiast się wyrzekać.
4. Szanuj inne osoby i to co mówią w tajemnicy.
5. Jak nie podoba ci się współpraca z Peterem to ją skończ.

Zmarnowałam spory kawał niedzi
factoryoffaith_ - Słowo na niedzielę.
#sorekcharityltd #barnsley #gownoburza 

TL;...

źródło: comment_luSCcdPW7odTENbYPYQg9dNf49FMpBgw.jpg

Pobierz
  • 589
@M4ks: przyjechaliśmy o północy, sorek szybko się zawinął. Po tygodniu już mnie tam nie było, doczytaj. Sprzątaczka (albo sorek jak już są tak zachłanni) powinna przyjść raz na pół roku, tak było w każdym dzielonym domu w którym mieszkałam na emigracji w innych miejscach (w sumie tam były co tydzień). Mieszkałam wcześniej w UK więc możesz sobie darować pytania o to czego się naczytałam :}
@factoryoffaith_:

zawsze mogłam też zamieszkać u kuzynki, która po niecałym roku mieszkania u sorka...


znaczy miałaś kuzynkę która mieszkała u niego i się wyniosła a i tak się w to wpakowałaś? Teraz narzekasz? Serio? O tym że gościu robi jak robi wiadomo od dawna, osobiście jadąc gdziekolwiek odpuściłbym sobie pomoc z jego strony właśnie po czytaniu wykopu bo moim zdaniem nada się własnie dla jak to podkreślasz "19 latków" bez kasy
@factoryoffaith_: kurde jak tak czytam o sobie te posty o sorku to sam przestaje się lubić. Jak tak można? Dać kogoś do słabego domu a potem w ramach przeprosin go przenieść gdzie indziej i dać zniżkę £100 miesięcznie? Poprosić kogoś by posprzątał dom (Chillingowi jestem za to bardzo wdzięczny i w sumie się mu odwdzięczyłem). Ba, trzymałem was wręcz pod kluczem - skoro mogliście znaleźć sobie lepsze mieszkanie i taniej to