Wpis z mikrobloga

@robertt1969: ,miałem taki, był do d--y (i tylko do tego się chyba nadawał). Przede wszystkim nie dawało się z jego pomocą wydłubywać dziur w drewnianych ławkach, bo od razu się nóżka gięła w trzy d--y, śrubka blokująca bardzo szybko ginęła, a jeśli nawet nie ginęła, to albo była zakleszczona albo za luźna, dodatkowo często nie pasowały do tego cuda ołówki (np. czeskie automaty). Jedyne, do czego się toto nadawało, to
  • Odpowiedz
@robertt1969: będąc jeszcze szczylem i chodząc do szkoły podstawowej, koleżanka ze szkolnej ławy dostał taką o to uwagę do dziennika: ,,Grzebie cyrklem w swoim palcu". Taka tam historyjka z roku 2000 ... (,)
  • Odpowiedz
@robertt1969: Ja od zawsze miałem taki fajny niemiecki (od ciotki dostawałem, najwięcej jednocześnie miałem chyba 4 takie zestawy z cyrklem i ołówkiem automatycznym) na kółko, że się nie rozjeżdżał. W sumie wszyscy właściciele gównocyrkli zawsze mi zazdrościli narysowanych równo kółek. Kiedy im się rozjeżdżały cyrkle, ja śmiało używałem ślimakowego kółka i wszystko równiutko było. Ołówków automagicznych też zazdrościli, chuje, bo wtedy w Polsce mało kto wiedział o istnieniu takiego cuda.
  • Odpowiedz