Wpis z mikrobloga

Kurator chce, żeby szkoły wystawiały poczty sztandarowe w dzień m.in. Żołnierzy Wyklętych. No to poczytajmy, jak Wyklęci reagowali na edukację:

Mój ojciec, żołnierz AK o pseudonimie „Bryś", po rozwiązaniu podziemnej armii został naczelnikiem gminy Sterdyń. Z takimi właśnie dramatycznymi problemami (zdrowie, jedzenie, szkoła -przyp. FPS) postanowił się zmierzyć. Wkrótce dostał ostrzeżenie, że jeżeli nie zrezygnuje, zostanie zamordowany. Podpisano: NSZ. Odpowiedział, że się nie boi, bo jest w porządku wobec wszystkich ludzi. Ze względu na zagrożenie życia, komendant milicji zaproponował mu broń, mama błagała, żeby ją przyjął. Tata odmówił. Powiedział: walczyłem z Niemcami, do Polaków strzelać nie będę. Został uprowadzony 11 kwietnia 1945 i pomimo wieloletnich starań mamy i wszystkich nas (pięciorga dzieci), nie udało nam się ustalić, co z nim zrobiono.

http://www.gazetapodlasia.pl/wiadomosci/7487-pamieci-ofiar-wykletych.html

Szkoła mieściła się w niewielkim, murowanym budynku, w którym mieszkała rodzina nauczyciela. Za ścianą salki lekcyjnej żona pilnowała miesięcznej córeczki. Lekcję przerwało wejście dwu mężczyzn, jeden miał karabin.

Choć od wojny minęły już cztery lata, widok uzbrojonych ludzi nie był rzadki na kurpiowskich wsiach. Siedzący w ławkach dorośli uczniowie zaczęli wyskakiwać przez okno.

W salce pozostał nauczyciel i dwu przybyłych.

- Dlaczego uprawiasz komunistyczną propagandę? - spytał ten z karabinem. - Należysz do PPR, współpracujesz z władzą?

- Nie należę do partii, do polityki się nie mieszam. Uczę tych ludzi czytać i pisać. Nic w tym złego.

- Ale kursy organizują bolszewicy, a ty mieszasz w głowach. W tył zwrot!

Nauczyciel myślał przez chwilę, że na tym incydent się skończy, ale drugi przybysz, który nie miał karabinu, z kieszeni wyciągnął łańcuszek z kłódką i zaczął krępować mu ręce. Najwyraźniej chcieli go wyprowadzić do lasu.

- Chcą mnie rozwalić - pomyślał.

Był niewysoki, ale silny, a co więcej, miał za sobą udział w prawdziwych walkach i kilka lat szkolenia wojskowego, którego przybyszom chyba brakowało.

Stali zbyt blisko i nie mogli posłużyć się karabinem. Nauczyciel chwycił za lufę, starając się odwrócić ją od siebie. Ten drugi bił kłódką przymocowaną do łańcuszka. Twarz nauczyciela zalała się krwią.

W pewnym momencie broń wystrzeliła. Nikt nie został ranny, ale huk wystraszył napastników. Uciekli, pozostawiając karabin.

Kilka miesięcy później zostali schwytani i skazani na 15 lat więzienia. Jeżeli żyją, a w 1949 roku mieli niewiele ponad 20 lat, są dziś odznaczani i chodzą w chwale "żołnierzy wyklętych".


http://wyborcza.pl/1,75968,19704590,zolnierze-przekleci-czyli-napad-na-szkole-w-1949-r-osobiste.html

#neuropa #4konserwy #polityka #zolnierzewykleci #edukacja
  • 1
@falszywy_prosty_pasek: też pochodzę z Kurpiowszczyzny, babcia opowiadała mi niedawno (z pół roku temu), że do lasu uciekali ci co do wojska nie chcieli iść, więc to zwykli dezerterzy byli. Terroryzowali całą okolicę, ojca mojej babci za pomaganie Naczelnikowi Gminy pobili tak, że ledwie się wykaraskał. Naczelnik nie miał tyle szczęścia.