Wpis z mikrobloga

#opowiadanie #kat #przepis #piwo

Kat siedział przy stole w ciemnym kącie gospody i pił. W świetle kopcącej łojówki, postawionej tam przez karczmarza, chylił się nad stołem, wielki i zwalisty w swoim krwawoczerwonym kaftanie, podpierając dłonią czoło z wypalonym katowskim piętnem. Kilku podpitych rzemieślników i czeladników z okolicznych domów głośno rozprawiało nad kuflami przy drugim końcu stołu. Blisko kata nie siedział nikt. Bezszelestnie snuła się po kamiennej podłodze służebna dziewczyna i drżącą dłonią dolewała mu do dzbana. Terminator, który wśliznął się chyłkiem do gospody i chował się w mroku pod ścianą, połykał go płonącymi oczyma.

– Dobre piwko, mistrzu! – krzyczał jeden z czeladników. – Wiesz chyba, że matka świsnęła ci spod szubienicy palec złodziejaszka i zawiesiła na nitce w beczce. Nie dopuści, by ktoś miał piwo lepsze niż ona, ba, zrobi wszystko dla swoich gości. A przecież nic nie nadaje piwu takiego smaku jak palec wisielca!
  • 7