Wpis z mikrobloga

Cześć Mirasy, mam problem. Otóż jest sobie jeden gość, który bardzo mnie #!$%@?. Typowy cwaniaczek, który wychowanie zbierał na ulicy, w dzielnicy o naprawdę kiepskiej reputacji. Nie powiem, potrafi być czasem spoko, ale to jak ma humor. W jednej chwili fajna gadka, by w następnej cie gnoił. #!$%@? jest baaaaaardzo pewny siebie. Ma starszego brata z wyrokiem i masę kumpli (również z wyrokami). Poza tym, jest zajebiście silny. Generalnie każdy facet wie, że w męskim świecie, "sprawdza się" niektórych, na ile mogą sobie pozwolić. A to lekkie szturchnięcie, a to lekkie popchnięcie....bagatelizujesz to i zanim się obejrzysz, zbierasz lepy na ryj. Bo tak, bez powodu. Pozwoliłeś by do tego doszło. Mam więc wrażenie, że padło na mnie. Mój problem polega na tym, że może i nie jestem chudą #!$%@?ą, jakąś siłę mam, ale mentalnie nie mam ochoty na bójki. Nazwijcie to sobie jak chcecie, może i nawet że jestem samcem beta. Nie obchodzi mnie to i w tym właśnie jest problem. Jeżeli gość mnie wyzwie, nie mam ochoty mu odpowiadać, bo nie czuję nic. Ani trochę mnie to nie dotyka. Może jechać po jakimś mankamencie w moim wyglądzie, po moich starych, wyzywać od debili czy coś, ale nie potrafię na to zareagować gniewem, odpysknąć, bo go nie czuję. Jest dla mnie kompletnie obojętny, podobnie jak każdy inny człowiek. I właśnie wszystko byłoby spoko, gdyby nie to, że chyba zaczyna sobie pozwalać na coraz więcej. Nie doszło jeszcze do żadnego w/w kontaktu fizycznego, ale ostatnio rzucił mi, nieistotne jakim, pewnym przedmiotem w twarz. Nie dociekam czy była to zabawa czy nie. Może była. Dla mnie jest to sygnał, że trzeba uważać. I o ile słowa mogę puścić mimo uszów, bo mnie jebią, o tyle nie mogę sobie pozwolić, by ktoś mnie traktował jak śmiecia i bił. Tylko właśnie; gość ma za sobą kumpli, którzy nie wahaliby się spuścić mi #!$%@?, gdyby tylko zechciał. A z doświadczenia wiem, że przegrana lub wygrana z nim w bójce, skończyłaby się dla mnie #!$%@?. Nie mam na to najmniejszej ochoty, bo wierzcie mi, tu nie chodzi o kilku chudych dresików którzy po prostu by mnie skopali, ale o ludzi, którzy są zdolni człowieka skatować. I ten #!$%@? cwaniak o tym wie. Chcąc nie chcąc, jestem (przynajmniej na razie), skazany na jego towarzystwo i nie mam jak uciec, więc pozostaje mi tylko jakaś reakcja. Tylko jaka? Ktoś wie jak poradzić sobie w takiej sytuacji mając do czynienia z takim człowiekiem? Aha, i donieść w praktyce nie mam komu i nie chcę tego robić (nie dlatego, że jestem heheprawilniakiem, ale zwyczajnie boję się, że skończyłbym jeszcze gorzej niż wcześniej napisałem).

Wołam jeszcze #mikrokoksy i #silownia, bo wspomniane towarzystwo jest mocno z tym powiązane (czego nie będę rozwijał), a poza tym wiem, że może są tutaj dziki z pakerni, którzy radzili sobie z takimi #!$%@? cwaniakami.

#pytanie #patologia #patologiazmiasta #pytaniedoeksperta
  • 39
@severian: Chciałbym żeby to były problemy z gimbazy, ale niestety, to dorośli ludzie.

@Bozyszcze: @betonkomorkowy: Chodzi o klub sportowy, gdzie mam zajebiste warunki do trenowania praktycznie pod każdym względem, z wyjątkiem właśnie takich elementów. Gdybym zwyczajnie odszedł z klubu, to nie mógłbym robić tego co sprawia mi frajdę, bo zwyczajnie nie miałbym gdzie, może w innym województwie. Może, bo to zależy od wielu czynników (m.in. od tego, że jestem
@sil3nt: Pierwszy błąd jest taki ze odrazu gościu wyczuł że jesteś słabym leszczykiem bez charakteru. Bo normalny facet nie da sobie nawrzucać czy coś. Brakuje Ci testosteronu i ta Twoja obojętność wobec świata Ci nie pomaga. Dużo do pewności siebie dają sporty walki. I jeszcze jedno, wystarczy ze będziesz pewny siebie, wręcz czasami groźny to nikt do Ciebie nie wyskoczy bo nikt nie bedzie ryzykował z jakimś zabijaką bójki. Sama postawa
@KyloRen: Nigdy nie uciekam na drugą stronę ulicy jak widzę bandę dresów. Nigdy też mnie nie zaczepili na ulicy. Nigdy nie uciekałem przed bójką, kiedy takie miałem w podbazie czy gimbazie. Być może właśnie brak mi tego "testosteronu", bo tu nie chodzi o to, że się boję czy coś. Po prostu w dupie mam tego gościa, ale nie chcę skończyć jak szmata i popychadło, albo zostać rozsmarowany na chodniku. Nie potrafię