Wpis z mikrobloga

Dziś dowiedziałam się że mój bliski wujek odszedł bo wielu próbach wyleczenia go...tak, rak płuc - palił jak smok. Ale nie w tym rzecz, mam tylko nadzieje, że nie była to męcząca śmierć ponieważ to co wcześniej przeżywał było o wiele gorsze....nerki mu zaczęły odmawiać posłuszeństwa, woda zaczęła się gromadzić, był cały opuchnięty...pomijam to że miał ok 60 lat a wyglądał na 90 niestety, co chwile się dusił i kaszlał, brakowało mu krwi, rany u niego się nie goiły tylko był potok krwi....córka walczyła na wszystkie wszelkie sposoby, był progres i nagle bum 3 w nocy szpital i dziś w nocy zmarł :( Jest mi niesamowicie smutno. Dobrze, że dotrwał do ślubu córki,świąt ( choć podobno ciotka odratowala go w 1 dzień świąt jakby miał umrzeć wtedy...) i sylwester..Ciotka już nie pali od 2 lat bo kaszlała, zięć też przestał jakiś czas temu, myślę że córka albo będzie paliła jeszcze wiecej bo jest załamana albo przestanie........to chyba moj 1 przypadek kiedy bliska mi osoba umiera - nienawidzę uczucia a łzy ciekną mi po poliku..Jestem jeszcze w szoku i nie dowierzam, że to się stało, dobrze że już nie cierpi (,)()() #gorzkiezale #feels #oswiadczenie
  • 1