Wpis z mikrobloga

Ostatnio szukałem muzyki do auta na drogę. Tak sobie wertuję te jutuby, no i szukam jakieś hasła w rodzaju "hity lat ..." itd. Przeleciałem w ten sposób od lat 80 do, praktycznie, czasów obecnych. I co się daje zauważyć? Gdzieś w okolicach roku 2005 następuje taki zjazd poziomu muzyki, że głowa mała. Rzecz jasna mówię tu o takich lekkich kawałkach, które wpadają w ucho. Wcześniejsze dekady to Queens, Madonna, Nirvana, Scorpions, Cranberries, Michaś Jackson czy David Bowie, generalnie: jest w czym wybierać. Od, mniej więcej, 2005 roku jest taka sieczka, że po prostu posoka z uszu się leje i to jest zauważalna różnica. Coraz więcej gibiących się rezusów (o wiadomym kolorze skóry), obwieszonych złotem jak choinka na święta, więcej gołych, silikonowych dup i cycków oraz odpicowanych bryk, a mniej jakiejś "fabuły" w utworach (chociażby Cranberries - Zombie) . Im bliżej do XXI wieku, tym więcej gówna, którego po prostu nie da się słuchać. Co takiego się wydarzyło w 2005 roku, że muzyka tak spadła na ryj?
#muzyka #oswiadczenie trochę #feels .
  • 9
@Prezes_roku: może dlatego że większości ludzi podoba się to zamiast tego co było przed 2005 więc taką muzykę. Ja osobiście do auta mam jakiś progressive house i bardzo dobrze mi się przy tym jeździ Avici, Tiesto, Hardwell itp