Wpis z mikrobloga

Dziś to była historia...
Miałem zawieźć skorupę Poldka do Aleksandrowa, ale nie byłoby zabawy, gdyby nie kilka przeszkód. Mieliśmy wyruszyć ze znajomym o 7:00.
Pierwsza: auto nie chciało odpalić. Trzeba było go spiąć na klemy, co zabrało pół godziny.
Druga: gdy już jechaliśmy, skończył się gaz (jeep cherokee 4.0 lpg), ale dobrze, że obok stacji. Niestety, uszkodzony była końcówka do zaworu i gaz uciekał bokiem. No cóż... trzeba jechać do warsztatu 5km, by obciąć wadliwy fragment i zmocować nowy. Kolejne pół godziny.
Gaz zatankowany. No to jedziem po lawetę.
Trzeci: laweciarz przyjechał spóźniony o kolejne pół godziny. Zanim zmocowali, zanim sprawdzili świczki - 45 minut poszło z dymem. A jak już zamocowali, to pojechali po Poldka.
Czwarte: jak go nałożyć, gdy on na wózku krzywo siedzi? Widlak odpalić nie chciał i jego na klemy, a po odpaleniu poczekać na nagrzanie płynu od wspomagania. No dobrze, widlak jedzie, podstawia auto ku górze, załadowuje na lawetę, a my spinamy całość, by było stabilnie.
I podróż... Godzina jazdy, sprawdzania stabilności, wszystko przebiegało wporządku.
A jak już dotarliśmy, tośmy drugim widlakiem zdjęli.
Kierowca autobusu nieomal bił brawo, bo sytuacja, gdy Polonez ze złomu do warsztatu jedzie analogoiczna jest do Niemca, co od Polaka samochód kupuje.

W każdym razie - udało się!

A w przygotowaniu drugi filmik promocyjny!

#poloneztrophy #halotupowstajesandrail #buggy #polonez
SPGM1903 - Dziś to była historia...
Miałem zawieźć skorupę Poldka do Aleksandrowa, al...

źródło: comment_P9tTj9mJ51vPcKFOVm2lNrCRlEU5AQnM.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz