Wpis z mikrobloga

Dzisiaj troszkę żenadłem w McD na Ostrobramskiej w Warszawie. Podchodzi do kasy dziewczyna mówiąca po rosyjsku lub po ukraińsku, no ale chciała ułatwić i posłużyć się bardziej cywilizowanym językiem, więc próbowała zamówić jedzenie po angielsku. Kasjer, młody chłopak, za cholerę nic nie kminił. No kurde.

Ja rozumiem, że w Pcimiu Dolnym czy innym Radomiu można nie znać angielskiego, ale w miastach turystycznych typu Gdańsk, Kraków czy Warszawa to na takim stanowisku jest dla mnie bezapelacyjnie mus!

Chociażby nazwy produktów z oferty niech się nauczy i podstawowe zwroty jak "proszę pin i zielony" xD

#mcdonalds #mcd nie taguje miast #gorzkiezale
  • 18
@sailor_73:
@elemenTH:
@morfis2: proszę Was, podstawowe zwroty... dzien dobry, dziekuje, płaci pani tyle i tyle, reszta dla pani, numer zamówienia, nazwy bułek. Gość nie wiedział, że chips to frytki, babka mówi "potato" to jej podał ketchup... To jest brak RiGCz...
@elemenTH: w esperanto najlepiej. Jasne, moze typ jest po filologii wietnamskiej, moze znać 2500 znaków kanji. Ale angielski to język międzynarodowy jakby. Nie znac go choćby w podstawie w dzisiejszych czasach to ułomność.

@sailor_73: co ma do tego jabłko i VW? :D
@Arveit: beka z Polski, a na świecie nie jest lepiej. Byłam w tym roku w Singapurze, na chwilę wstąpiłam że znajomymi do centrum handlowego - dużego, tuż obok sztucznej wyspy będącej jedną z większych atrakcji turystycznych. Chcialysmy zamówić lody, biedny pan kasjer wolał kolegę z zaplecza, bo ani be ani me po angielsku...
@morfis2: ech. "Nie wymagaj, nie wymagaj", od dzieciaków w szkołach też się nie wymaga, a potem mamy społeczeństwo debili.
@notoriety: nie beka z Polski, tylko to jest przykre. A typ od lodów przynajmniej kogoś zawołał, a nie stał jak #!$%@? :P
@Arveit: oni od pracowników tego nie wymagają, nawet od kadry kierowniczej, aby znali cokolwiek w obcym języku. Nawet w miejscowości, gdzie codziennie tabuny osób z zagranicy odwiedzają restaurację. Za minimalną krajową znać język? Po co, jak można się obrócić i pokazać palcem kanapkę albo frytki. Jak jest problem bo kasjer nabił co innego to najwyżej się spławi niezadowolonego gościa. I co zrobi? Nic nie zrobi, najwyżej się obrazi i wyjdzie. Poskarżyć
@Arveit: znajomość angielskiego to sztucznie wykreowana potrzeba. Kupa śmiechu, żeby od kasjera w jakimś mc znajomości języków obcych wymagać. Może jeszcze powinien mieć ze dwa doktoraty na tak prestiżowe stanowisko. Jak klient nie potrafi nawet palcem pokazać, czego chce, to już nie jest wina kasjera.
@Intro1: nie chce mi się powtarzać, wszystko już napisałem chyba w tej kwestii :P Chodzi mi o podstawowe zwroty, nie musi recytować Shakespeara. A języki naprawdę się przydają. No chyba że ktoś całe życie chce siedzieć w piwnicy :)
@Arveit: no jak jest tylko wybór między językami a piwnicą, no to mnie piwnica pozostaje. Trudno, może się jakoś zadomowię i zaprzyjaźnię ze stęchlizną i myszami.