Wpis z mikrobloga

Mirki, zrobiłem dobry uczynek, prawdopodobnie uratowałem starszego pana. Leżąc w łóżku i próbując zasnąć bo dziś pracbaza, usłyszałem jak ktoś naciska na klamkę do drzwi, pierwsza myśl - cyganie. Szybko do wizjera/judasza, ciemno nikogo nie ma. Jako że mieszkam na parterze wyjrzałem za okno, wychodzi z klatki jakiś dziadek (lvl 80-90) boso, ubrany w piżamę. To ja szybko dresik na siebie i za nim. Podchodzę do niego i pytam co tutaj robi - "wyszedłem zobaczyć". Pytam gdzie mieszka mówi - nie wiem, jak się nazywa - nie wiem. Pierwsza diagnoza: Alzheimer. Zadzwoniłem po bagiety. Czekając na nich, w tym czasie pytałem z kim mieszka - mówi że sam, kto się nim opiekuje - nikt, Widać było jakby miał zaraz paść, cały mokry i zmarźnięty (chwilę wcześniej padał deszcz). Jako że miałem na sobie rozpinaną bluzę, zdjąłem i nałożyłem na niego na plecy Pytam czy choruje na coś mówi że na serce. Nadal nie wie gdzie jest, jak się nazywa, gdzie mieszka. Bagiety nadal nie przyjechały, dzwonie na #999 . Chwila i jest #policja , od razu karetka. Zabrali go, moje dane spisała policja i z powrotem do łóżka.
#oswiadczenie #dobryuczynek #pomoc
  • 22
@Yamoy: Świetnie postąpiłeś! W tym wieku czasami się ludziom rzeczy mieszają. Mój świętej pamięci dziadek też tak miał. Kiedyś wyszedł w zimę z domu i jakoś przed północą, z ławki przed blokiem zgarnął go sąsiad, który wyszedł chyba z psem. Zadzwonili do ojca i przyjechaliśmy razem z tatą. Sąsiedzi wzięli go do siebie do tego czasu, okryli i zrobili ciepłą herbatę.
Tata był kierowcą w MPK, i co się okazało, był