Wpis z mikrobloga

Za tydzień dowiem się czy rózowy zaciążył.Jest pewien niesmak.Już wcześniej mówiłem jej o tabletkach ,po'', ale nie ona taka religijna, że jak ma być dziecko to będzie.ŻE CO K---A ? I teraz dziwi się mojej rekacji, że na ten moment nie chce dziecka,układam sobie życie (studia-praca) . Że ona go urodzi i może być sama. O co k---a chodzi takim ludziom ? Kocham ją bardzo,ale takie myślenie mnie w-----a.Po co produkować dzieciaka, który na sam początek będzie miał p--------e (jesteśmy całkiem młodzi) Jeśli jej nie przetłumacze to pewnie będe musiał odejść ( ͡° ʖ̯ ͡°) Co by nie było, niesmak pozostał #rozowepaski
  • 340
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@waldyszczawik: czytam postronnie Twoje komentarze i zgadzam się z Tobą.Najsensowniej piszesz.Wykopki starają się robić k---e z logiki i chorą ideologie dopisywać nawet do seksu XD Serio miałem taką beczkę wchodząc dzisiaj i widząc 70 odpowiedzi. Dobra beczka z rana nie taka zła. Rozpętałem gównoburze,a w niej zaczęła się kolejna gównoburza XD Najśmieszniejsze to i tak były komentarze rozowych w tym temacie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@mlg20: Potwierdzam, to jest jakieś masowe, religijno-ideologiczne s----------e umysłowe. Czułem się dzisiaj jak na pielgrzymce do Częstochowy. Do tego kilka niestabilnych emocjonalnie różowych i wielka gównoburza gotowa. Sam siebie podziwiam, że dotrwałem do końca, a dla Ciebie podziw że wszystko przeczytałeś. No i niezależnie czy sytuacja jest na serio, czy hipotetycznie, powodzenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Mi chodzi o to, że dopuszczanie do porodu w takiej sytuacji jest beznadziejnie głupie ze strony kobiety. Tzn przy zdecydowanym, ustnym (bo przecież, k*rwa nie pisemnym) sprzeciwie faceta. Oraz świadomości że będzie go musiała wychowywać sama. I że przez najbliższe lata raczej faceta nie znajdzie. I że będzie raczej musiała ostro harować, a po godzinach zajmować się nim. I że w tym czasie mogłaby znaleźć fajnego miłego grzeczniutkiego faceta i mieć z nim dwójkę czy trójkę dzieci i szczęśliwą rodzinę.

Podsumowując - uważam, że zrzeczenie się odpowiedzialności z ewentualnego ojcostwa to powinna być dla kobiety wystarczający straszak i sygnał alarmowy : ewakuować się jeśli planuję gościa naciągnąć na bachora czy mam jakieś problemy z aborcją. Jak obie strony będą gotowe na zajmowanie się dziećmi i wyrażą taką chęć - proszę bardzo, czemu nie.


@waldyszczawik: Nie wiem czy ktokolwiek pisał tam wyżej, że dziewczyna źle zrobiła, że poszła na aborcję.
Sedno leży w tym, że wszystkie swoje działania jakie opisujesz od momentu zaciążenia to festiwal s----------a. Na początku oznajmiasz dziewczynie, że uwaga nie chcesz dziecka. Wiesz, ja nie chcę jutro iść do pracy, ale czy to ma ostatecznie znaczenie? Nikt nie chce wychowywać chorego dziecka, ale jak się takie rodzi wielu rodziców decyduje się na zajmowanie się nim. Po pierwsze, deklaracja "chcę / nie chcę" jest dość marną deklaracją przyszłych działań bo oznajmia jedynie nasze preferencje. Po drugie oczywiste jest, że w ciężkich sytuacjach ludzie przekładają wyższe potrzeby nad swoje preferencje (przykład z zaciążeniem, czy chorym dzieckiem).
Tak więc z każdego punktu widzenia, oprócz oczywiście Twojego, stwierdzenie "nie chce mieć dziecka" w razie zaciążenia w wyniku losowej wpadki nie jest w ogóle jednoznaczne z późniejszym stwierdzeniem "skrobanka,
  • Odpowiedz
tak sobie tłumacz ale i tak trafisz do łóżka z kimś kogo dobrze nie poznałas


@Dakkar: Wiadomo, nigdy się nie da poznać drugiej osoby tak do końca. No ale staram się, generalnie uważam, że to wcale nie miłość/uczucie jest najważniejsze, kiedy uprawia się s--s, tylko właśnie fakt, żeby znać drugą osobę jak najlepiej.
  • Odpowiedz
@NuGuns: Po pierwsze i ostatnie, odbył się tu festiwal s----------a ideologicznego. Przekłada ono jakość życia zygoty nad nas samych czyli dorosłe jednostki. Innymi słowy kilkumiesiecznego gówniaka, który jest zbitkiem neuronów i innych takich stawiamy powyżej nas samych, jako wyższą wartość. Mówię o zbitku komórek, bo jako nowoczesny człowiek tj XXI wieku, w duchy, duszę i inne takie zabobony nie wierzę.

Po drugie, porównanie pracy z dzieckiem jest idiotyczne, nawet nie będę się odnosił. W przypadku opieki nad chorym dzieckiem, nie ma innego wyjścia - dziecko już się urodziło, nie ma się żadnej kontroli nad sytuacją. Przeciwnie do sytuacji w której facet chce mieć dziecko, a kobieta usuwa ciążę, bo ma taki kaprys. Dowodzi to, że mamy kontrolę nad tym czy zygota przekształci się w człowieka i to od nas, ludzi, zależy czy do tego dopuścimy.

Po trzecie, w ciężkich sytuacjach rzeczywiście ludzie przekładają wyższe potrzeby nad swoje preferencje. Ale choroba żyjącego dziecka jest poza naszą kontrolą, a aborcja na zygotach jest wykonywana w Polsce codziennie pewnie z 1000 razy. To taka różnica i nie wiem kim jesteś że jej nie dostrzegasz. Podejrzewam, że fanatycznym
  • Odpowiedz
Po pierwsze i ostatnie, odbył się tu festiwal s----------a ideologicznego. Przekłada ono jakość życia zygoty nad nas samych czyli dorosłe jednostki. Innymi słowy kilkumiesiecznego gówniaka, który jest zbitkiem neuronów i innych takich stawiamy powyżej nas samych, jako wyższą wartość. Mówię o zbitku komórek, bo jako nowoczesny człowiek tj XXI wieku, w duchy, duszę i inne takie zabobony nie wierzę.


Tak jak pisałem wcześniej. Gro rozbija się nie o samą aborcję, ale o to, że w przypadku zaciążenia przez partnerkę wykazałeś się niebywałym prostactwem i robieniem k---y z logiki. Sam nie zabraniam nikomu aborcji, w rozsądnym czasie ofc. Nie jestem katolikiem tak jak próbujesz mi implikować.

Po drugie, porównanie pracy z dzieckiem jest idiotyczne, nawet nie będę się odnosił. W przypadku opieki nad chorym dzieckiem, nie ma innego wyjścia - dziecko już się urodziło, nie ma się żadnej kontroli nad sytuacją. Przeciwnie do sytuacji w której facet chce mieć dziecko, a kobieta usuwa ciążę, bo ma taki kaprys. Dowodzi to, że mamy kontrolę nad tym czy zygota przekształci się w człowieka i to od nas, ludzi, zależy czy do tego dopuścimy.


Chorobę
  • Odpowiedz
@NuGuns:

W opisanym przypadku zaciążenia przez partnerkę, wykazała się ona krótkowzrocznością i nie pomyślała o konsekwencjach jakie niesie ze sobą samotne wychowywanie dziecka. Chciała urodzić to dziecko i była bliska popełnienia błędu. Nie znalazłaby obecnego męża, nie urodziłaby dwójki wspaniałych dzieci. Miałaby jedno dziecko bez ojca. Twoja ocena moralna czy epitety mnie nie interesują, ważne, że nie muszę opiekować się ani płacić za gówniaka którego nie chciałem, a ona ma szczęśliwe życie ze swoimi kochanymi dziećmi. Ty w tym układzie się nie liczysz.

Jaką chorobę można było wykryć i zapobiec? O czym my tutaj mówimy? Zarodek jest zarodkiem i można go
  • Odpowiedz
Groźby sądami, alimentami, nieszanowanie stanowiska drugiego człowieka. Bardzo uczciwa metoda na spłodzenie potomka i przepis na szczęśliwe życie. A ty na pewno żyjesz w XXI wieku, skoro sądzisz że kobieta usuwająca ciążę to podczłowiek?

No i co z tego, że w opinii nieznajomego nikogo z internetów ona jest podczłowiekiem? Ona nie będzie musiała płacić przez 25 lat alimentów. W odwrotnej sytuacji niestety płacić trzeba. Zresztą co to za p---------e że jak kobieta nie chce dziecka i je usuwa to jest podczłowiekiem, przekraczasz wszelkie granice s----------a takimi poglądami.


@waldyszczawik: Przeczytałem tylko tyle i widzę, że nie ma sensu dalej czytać całości bo zdajesz się nie umieć czytać ze zrozumieniem tego co piszę. Wydawało mi się, że podkreśliłem dość dosadnie, że chodzi mi o sytuację kiedy kobieta dokonuje aborcji mimo, że partner chciałby zachować dziecko. O to przecież się pytałeś więc o tym pisałem. Nic ponad to nie było w mojej wypowiedzi, więc nie przeinaczaj. Podczłowieka nie robi z ciebie aborcja tylko decydowanie w takiej sprawie za drugą osobę.

Ale do czego dyskfalifikuje, bo ja o nic się u
  • Odpowiedz
@NuGuns:

kiedy kobieta dokonuje aborcji mimo, że partner chciałby zachować dziecko.

Mówiłem o tej samej sytuacji.

Cieszę się że to koniec dyskusji. To jeszcze raz, dla podsumowania tego
  • Odpowiedz
@NuGuns:

O wyjście z kategorii podczłowieczeństwa, ale widzę, że nigdzie się o to nie ubiegasz.


Ale ja naprawdę nie ubiegam się o wyjście czy wejście do jakiejkolwiek kategorii w twoich oczach i chyba nie dałem ani razu przeciwnego sygnału.
  • Odpowiedz
@waldyszczawik: I poza tym po co tu piszesz, że nic musisz nie próbowałeś udowadniać, albo, że o nic się nie ubiegałeś. Heloł, to jest internet. Przecież wiem, że z tej dyskusji nic nie wyjdzie, a i nikt nikogo zdania nie bierze na serio. We internecie kłóci się ot tak, po prostu.

A te teksty tak btw to c-----e jak barszcz. Zupełnie nie rozumiem po co 3 raz wklejasz xD
  • Odpowiedz
@NuGuns: Najważniejsze, żebyś zrozumiał, że ja twierdzę, że 'nie chcę mieć dziecka' to bardzo ważna deklaracja, która może decydować o przyszłości związku. Tak samo jak deklaracja 'nie moge mieć dzieci' czy 'jestem bezpłodny'. Różnica jest taka, że dla ciebie, to pierwsze to jedynie preferencja, którą można złamać, bo jest nieważna i miałka. Tymczasem dla mnie chieć lub nie chcieć pociąga za sobą ważne działanie. Jeśli ktoś mówi z pełną powagą
  • Odpowiedz
@waldyszczawik: Wiesz, abstrahując od kontekstów bo znaczenie słowa może się wahać zależnie od użytego kontekstu. Ale zrób ankietę na ulicy czy wyrażenie "chcę / nie chcę" to wg ludzi wiążąca deklaracja. Wiesz, ja się czepiam tego bo dość szczegółowo opisujesz swoją historię a ja widzę w niej pewne nieścisłości. Jeżeli rzeczywiście mówiłeś tak jak teraz pisze to mogłeś być IMO źle odebrany i stąd ten cały ambaras ( ͡°
  • Odpowiedz
@NuGuns: Jeśli jedna osoba w związku mówi drugiej, że nie chce mieć dziecka, to pewnie zdaniem większości osób na ulicy, oznacza to, że zmuszanie jej do posiadania takiego dziecka to nienajlepszy pomysł. Tak jak mówiłem i cytowałem, obydwie osoby muszą się zgodzić na dziecko żeby się urodziło. Do zablokowania wystarczy tylko jedna.
  • Odpowiedz