Aktywne Wpisy

Phantom-Zero +1
#gotowanie Co robicie z mięsem od rosołu? Nie lubie go a mieszkam sam. Macie jakieś patenty żeby go nie zmarnować?

banans +37
Abstrachując o tej całej dyskusji o samej pandemii i tego czy to było sztucznie czy naturalnie wywołane, zauważyłem że od 2020r. zmieniło się bardzo wiele rzeczy, ale najbardziej, to to że ogólnie ludzie się bardzo zmienili, tak jakby ktoś Nam wtedy "przestawił" coś zbiorowo w naszych mózgach. Jest o wiele trudniej o wartościowe znajomości, nie mówiąc już o szukaniu tej drugiej połówki. Też od tamtej pory czuć że tak jakby energia świata





Około godziny 21 zaparkowałem sobie samochód na parkingu obok domu dziewczyny, siedzimy sobie w środku i gadamy o różnych rzeczach bo oboje mamy dużo czasu a na zewnątrz p----i.. Jakieś 30 minut później przyjeżdża on, wielki Pan, król świata i szos nowiuteńką Toyotą Avensis. Oczywiście jeszcze wtedy nie wiedziałem co ma za chwilę się stać. Owy Pan zaparkował sobie równolegle do mnie, po mojej prawej, wysiadł i sobie poszedł toteż nie przykuł mojej uwagi. Około 10-15 minut później owy pan wrócił z zamiarem ponownego wejścia do samochodu.
W momencie kiedy otworzył drzwi, tak się nimi zamachnął, że walnął nimi mocno w mój prawy bok, aż się cały samochód zakołysał. Ja trochę w szoku, pytam się dziewczyny czy zwidów nie mam i czy faktycznie mnie walnął, na co ona przytakuje. No to ja niewiele myśląc wysiadam i obchodzę samochód, patrząc na szkody. Było dość mocne wgniecenie w jednym miejscu i zdarty lakier. Odwracam się i pukam w szybę samochodu tamtego osobnika. Pan nie raczy wysiąść, tylko opuszcza szybę, chociaż sądząc po jego minie nie spodziewał się nikogo tu zobaczyć i nie wiedział, że ja byłem w środku. I wywiązuje się taki dialog:
Ja: Dobry wieczór proszę pana, otwierając drzwi uderzył pan w mój samochód stojący obok. Z tego co widzę, jest wgniecenie i zdarty lakier. Prosiłbym o wyjście, żebyśmy ocenili szkody i ewentualnie spisali oświadczenie bądź wezwali policje.
Pan: A ja tylko pana dotknąłem, poza tym mam gumki ochronne.
Ja: Ale proszę pana, nie interesują mnie żadne gumki, chcę żeby pan wysiadł i żebyśmy spisali oświadczenie, bo szkody są.
Pan: Nie wysiądę, na drugi raz proszę parkować dalej, to pana wina także dziękuje i dobranoc.
Tutaj chcę napomnieć, że były trzy wolne miejsca tuż obok mnie, jedno na którym on stał i dwa kolejne, więc miejsca było do woli, natomiast on zaparkował się bardzo blisko mnie.
Nie powiem, trochę mnie zszokowało. Pan zasunął szybę i odpalił silnik z zamiarem odjechania. A ja niestety temperamencik po ojcu odziedziczyłem i buractwa nie toleruje ( ͡° ͜ʖ ͡°). Niewiele myśląc zamachnąłem się i z całej siły przypierniczyłem mu w maskę, a trochę pary w łapach mam. Patrzę na wyniki i jest, duże wgniecenie centralnie na środku maski. Pan chyba się troszkę przestraszył bo z szybciutko się wycofał i z piskiem opon odjechał.
Po tym jak trochę się uspokoiłem, odprowadziłem dziewczynę i poszedłem do ochrony, bo jak to osiedle w #warszawa , ogrodzone być musi i monitoring też być musi. Przejrzałem taśmy i faktycznie, całe zajście jest ale nie widać momentu kiedy ja walnąłem mu w maskę. Tablic też niestety nie widać, no ale trudno. Natomiast widać dokładnie cały zarys samochodu, łącznie z felgami, które będą odgrywały główną rolę.
Ochronie podziękowałem, poszedłem do samochodu, ruszyłem i pojechałem śladami owego osobnika. Dosłownie po kilku minutach rzucił mi się w oczy bardzo podobny samochód, więc zaparkowałem i wysiadłem sprawdzić czy to ten. I jak się okazało, to ten. Wgniecenie w masce jest, felgi te same, marka ta sama. Frajer zapomniał nawet wyłączyć światła w kabinie kierowcy, dzięki czemu rano pewnie miał rozładowany akumulator ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wyciągam telefon i dzwonię po policję. Po 10 minutach przyjeżdżają, nawet zdziwiony byłem, że tak szybko. Wyjaśniam policjantowi co się stało z pominięciem szczegółu odnośnie maski. Policjant dokładnie ogląda oba samochodu i faktycznie, jest u niego zdrapanie w miejscu odpowiadającym szkodzie na moim samochodzie. Wyjaśniam poza tym, że można poznać po felgach, bo ma takie same jak na monitoringu widać. Bierze dokumenty i idzie spisywać dane. Po kilku minutach wraca, a z jego ust pada pytanie:
Policjant: A czy wie pan coś o tym wgnieceniu na masce tej Toyoty?
Ja: No nie, nie wiem.
Policjant chyba śmieszek, bo lekko zaczyna się uśmiechać.
Policjant: Gdyby jednak pan coś "wiedział", to proszę się nie martwić, też nie lubię buractwa na drodze, także w notatce odnośnie zdarzenia będzie jasno napisane, że to wgniecenie nie zostało spowodowane przez pana bo wynika to z monitoringu, czyli musiało być nabyte wcześniej. Natomiast jeżeli pan chcę dalej sprawę ciągnąć to proszę się zgłosić na komisariat i zgłosić uszkodzenie pojazdu i podać numer notatki: xx-xxxx/xxxxx, chociaż może być ciężko bez tablic rejestracyjnych.
Podziękował, oddał dokumenty i życzył dobrej nocy i pojechali, jak przypuszczam, sprawdzić monitoring.
Ja w sumie z bananem na twarzy wsiadłem do samochodu i też pojechałem w swoją stronę.
A wszystko można było załatwić po ludzku, gdyby tamten człowiek nie okazał się takim burakiem. I w sumie uświadomiłem sobie też, że policja nie taka zła jak ją malują.
Mireczki i tu do was prośba, doradźcie mi czy ciągnąć to do końca? ( ͡º ͜ʖ͡º)
#coolstory #ocieplaniewizerunkupolicji #takbylo
Komentarz usunięty przez autora
@SzlachcicPolny: Ślązak?
pozdrawiam
@TenCoKradnieCebule: normalnie @samiecsigma XD