Mirki, teraz napisze Wam coś bardzo osobistego o tym jak bardzo zmienia się sposób myślenia człowieka w chorobie. Jakiś czas temu mocno zachorowałem. Czekałem jak na wyrok, czy to choroba śmiertelna, czy da się wyleczyć. Z początku przyjąłem to odważnie- "jak ma mnie zabić to najlepiej szybko i bezboleśnie". Z czasem jednak bałem się coraz bardziej. Jak widać wola życia jest jednak w człowieku ogromna. I zacząłem sobie mówić- już wolę chorować,
@kiszczak: nie znam Cie, ale trzymaj sie mocno. Bylem rok temu w takiej sytuacji jak Ty, tylko dzieki blyskawucznej diagnozie i szybkiej operacji pisze te słowa, majac w perspektywie kolejna wizyte w szpitalu. Wiem, jakie rzeczy dzieja sie w glowie, ale uczynia Cie tylko silniejszym. Powodzenia.
Widzę tych ludzi ludzi w szpitalach i z każdą godziną upewniam się, że w TEN sposób chyba nie warto tego ciągnąć.


@kiszczak: Dlatego. Nikt nie miałby ochoty spędzić miesięcy w takich miejscach, cierpiąc, bez pewności, że rezultat będzie pozytywny, jedynie z nadzieją. Do tego jesteś rozczarowany diagnozą.

Idziesz na wojnę. Większość żołnierzy nie cieszy się z powodu pójścia na wojnę, idą bo im każą.
Hej Miraski, pamiętacie historię kumpla, który przesadził z kara dla sebixa i bał się o siebie? Chodzi o ten wpis:
http://www.wykop.pl/wpis/20475959/powiedzcie-mi-jakim-zjebem-trzeba-byc-by-kobiete-w/

No więc trafił na super Prokurator. W zasadzie mówiła za niego, uspokoiła. Mimo, że uszkodzenia, które spowodował są nawet poważne (gość potrzebował jakiejś operacji na ten pusty łeb) obiecała, że więcej się nie zobaczą, uścisnęła rękę i pożegnała. Wiara w kraj przywrócona( ͡° ͜ʖ ͡°)
#kiszczakoweopowiesci
Ale skisłem Mireczki:) Znajomy wynajął pokój Ukraince. Brał za niego tylko 300zł, ale lokatorka miała do tego jeszcze ogarniać części wspólne i czasem coś ugotować. Ziomek po jakimś czasie stwierdził, że w zasadzie to #!$%@? te 3 stówy i chyba wolałby ją za to dodatkowo do tych usług poruchać. Po dość długich podchodach doszło do ustalenia "stawki" w wysokości dwóch razy w tygodniu w dniach przez niego wyznaczonych przez dowolny czas. Słowem-
Dziś na oddziale umarła pacjentka. Niby obca mi osoba, tylko dwa razy zamieniliśmy kilka słów, gdy złapała mnie przechodzącego obok jej sali, bym poprosił pielęgniarkę. Niby nie powinno mnie to obejść, a jednak obeszło. Mam ambiwalentne uczucia. Z jednej strony czuję smutek z powodu czyjejś śmierci, a z drugiej złość na jej rodzinę. Praktycznie nikt jej nie odwiedzał, a jeśli już, wpadał tylko na chwilkę. Umierała sama. Ale już po jej śmierci
Dobra Mirki, teraz bez jaj. Opowiem Wam coś osobistego.
Całe życie niezbyt dbałem o zdrowie, mimo zupełnie odwrotnych zaleceń lekarzy. Tak się stało, że organizm odmówił jednak posłuszeństwa szybciej niż bym się spodziewał. Naraz siadły nerki oraz wątroba. Właśnie czekam na biopsję nerki, a nawet jak ta wyjdzie pozytywnie to i tak wesoło nie jest. Zawsze uważałem się za osobę twardo stąpającą po ziemi, która przyjmuje życie jakim jest, jednak tym razem
@kiszczak: Dobrze kojarzę że miałeś kiedyś inne konto tutaj, czy zawsze pod tym nickiem? Mądry Polak po szkodzie, w zasadzie robię dokładnie to samo, jeszcze trochę przed trzydziestką a też zaczynam co raz częściej odwiedzać lekarzy przez to że cały czas olewałem co do mnie wcześniej mówili. Trzymaj się i walcz, masz dla kogo.
Miraski, zapytam Was o radę, bo nie wiem kogo zwolnić. Mam dwóch pracowników:
1. Taka przyjazna fajtłapa. Trzeba Go w pracy pilnować, bo mało rozumie wydawane polecenia. Gdy tylko może to sobie lawiruje, jednak nie naraża mnie na nieprzyjemności, zawsze można na nim polegać. Na telefon stawia się w pracy, jest układny.
2. Gość inteligentny, ale leniwy. Często zdarza mu się nie przyjść do pracy, jeszcze częściej "musi" wyjść wcześniej. Jak już