@MarianAlkoholik: a czemu masz sie wstydzić?Bo banda nołnejmów z piwnicy orzekła, że kabarety są nie śmieszne. A mnie na przykład śmieszy jak się ktoś spierdzi i co? Mam się nie śmiać bo to nie śmieszne?
Znacie to uczucie, gdy wycierając tyłek zapomnicie złożyć papier toaletowy na pół i pod wpływem nieproporcjonalnego do potrzeby nacisku, palec przebija papier i wciska się nieco do groty Roweckiego, a Wy pod wpływem chwilowego impulsu, który wiedzie Was na manowce niczym syreni śpiew zbłądzonych żeglarzy, wyjmujecie palec by po chwili ponownie go włożyć, by zobaczyć jak to jest i robicie to ponownie i ponownie i ponownie, aż nagle macie wrażenie, że zwieracze
Niedługo szampańska zabawa przez nielicznych nazywana sylwestrem. Prawilnie przypominam jak macie się na niej zachować, dodatkowo polecam założyć Wasze buty do siadów bo c--j wi kiedy będzie trzeba usiąść XD #truestory #mikrokoksy #silownia #heheszki
@Tosiek14: @Grzesiek4: @laki1: @JaLurek: @elewarr: cóż powiedzieć, nie lubię pomijać piosenek, a jak spodoba mi się jeden kawałek, to zawsze słucham całego albumu ( ͡°͜ʖ͡°)
Mam kumpla lekarza i to w dodatku psychiatrę. Gość mega łebski, robił jakieś kursy w Stanford, jest zrzeszony w organizacji skupiających najlepszych młodych psychiatrów na całym świecie, ale ostatnio opowiadał mi, że trafił na przypadek beznadziejny. Wszyscy inni lekarze w województwie załamywali ręce i w zasadzie on był ostatnią deską ratunku dla pacjenta. Okazało się, że pacjent cierpi na straszne urojenia, wydaje mu się, że jest świnią. Nie świnką Peppą, nie świnką skarbonką, nie nawet świnką zakaźną, ale zwykłą świnią.
Mój kumpel mówił, że to nawet nie było by tak źle, gdyby wydawało mu się, że jest świnią i koniec kropka. Przecież leczył już z sukcesami gości, którym wydawało się, że są końmi, psami, krowami, kameleonami czy innymi koalami, ale problem tutaj był taki, że pacjent przez większość czasu zachowywał się normalnie, jego świńska natura wychodziła na wierzch, gdy trafiał do cukierni czy innej ciastkarni. Wtedy totalnie mu odjebywało.
Ostatnio na Mirko historie z życia zawodowego cieszą się sporym gronem odbiorców, więc pomyślałem że dorzucę swoje 5 groszy. Wstyd się przyznać ale kiedyś handlowałem dragami, od miękkich po twarde. Na ulicy każdy ma swój "pseudonim", na jednego mówią łysy, na innego siwy, a ja z racji swojej postury nazywany byłem Cebula. Część z was pewnie byłaby zainteresowana historiami z życia dilera, bo tematyka ciekawa. Niedługo coś opublikuję, jeśli ktoś chce śledzić