Pamiętajcie, że marzenia są najważniejsze. Trzeba je mieć i spełniać je w miarę możliwości. Odkąd przeprowadziłem się na warszawskie Bemowo i zobaczyłem w menu kebabu Masha pozycję - MEGA KANAPKA XXL za 35 zł wiedziałem, że muszę ją zjeść. Podjęcie decyzji o zamówieniu go dzisiaj było spontaniczne. Byłem strasznie głodny, umówiony na kolacje, która została odwołana i cały dzień miałem zły humor. Postanowiłem więc, że pora zrealizować niespełnione do tej pory marzenie. Czas oczekiwania to około godziny, koszt wszystkiego na zdjęciu to 52 zł. Kebab Masha jest według mnie najlepszą kebabowa pozycja na Bemowie. Masa kebaba to około 2,5-3 kg. Bardzo ciężko to dokładnie sprawdzić, ponieważ nie mieści się na wadze kuchennej.
Mięso mieszane, sos też mieszany. W Mashy kurczak według mnie jest dużo lepszy od wołowiny, a sosy, które widać na wierzchu to jakieś ich autorskie pasty 10/10.
3 tygodnie minęły od poprzedniej chemii. Tygodnie naprawdę udane. Czułem się bardzo dobrze, zmniejszyły się problemy z przełykaniem, wróciły siły, ustąpił (maskowany lekami) ból. Przez 2 tygodnie chodziłem także do pracy i nie narzekałem na nic - spokojnie byłem w stanie wysiedzieć te 8h (+2h jazdy samochodem w sumie). Nie sądziłem, że tak będzie mi brakować tych wykresów
@artur_mich a gdzie w papciach na łóżko? Na szczęście to. Nie wypadek, żeby wypadni3cie z butów oznaczało czapę.
Nie potrafię zrozumieć jednak jak inni (głównie starsze panie) wytrzymują tu na chemii dziennej cały czas w butach zimowych. Zakładają te pseudo ochraniacze na nie i pchają się na fotele (・へ・)
Już minęło tyle czasu od ostatniego, że zapomniałem o czym był, ale wracam z nowym odcinkiem #historieinformatyka!
Pominę kilka głupszych sytuacji jak ktoś chciał większy monitor bo mu się nie mieszczą ikony na pulpicie, a nie będzie nigdzie wchodził skoro ma wszystko na tacy.
Opowiem jak kiedyś byłem na rozmowie rekrutacyjnej do mojego działu. Mój przełożony ze swoim (nieoficjalnie) zastępcą pojechali na jakieś szkolenia czy konferencje i zostałem ja z kumplem, który miał video-meeting, więc jak przyszło co do czego to dziewczyna z HaErów przyszła i poprosiła mnie do siebie, bo przyszła młoda, zdolna do mojego działu a ona nie wie o co
Wlasnie w #rmf byl wywiad z matka dziecka i ona opowiada ze jej syn na zlocie harcerstwa uscisnal dlon Adamowicza i potem nie chcial jej myć przez pare dni....
No k---a bez jaj XD to juz sie kabaret po malu robi.
@viejra: Jak papież Polak był u mnie w mieście to koleżanka dotknęła jego dłoni jak jechał papamobilem i też nie chciała myć xD No jak kult Stalina normalnie.
@fan_comy: heh pamiętam że kiedyś ojciec miał odebrać ze szkoły, czekałem chyba ze 40 minut, po czym poszedłem wkurzony do domu a tam ojciec i nawija gdzie ja byłem. Okazało się że pod zła szkole pojechał( ͡°͜ʖ͡°)
Wiecie co jest najbardziej creepy? Mam ucznia, który każdą kartkowke pisze na kartkach z zeszytu do religii jak na obrazku. Za każdym razem zapominam o tym, sprawdzam sobie wieczorem spokojnie kartkowki, a tu nagle....jezusek patrzy jak stawiasz oceny. Czuje niepokój gdy stawiam jedynke a jezusek patrzy xD
@sarmatawkapciach: Się oczywiście zapisałem. :) Nastawienie masz takie pozytywne, że moje trzymanie kciuków g---o da. W stopniu przegrywu jesteś wygrywem - żona i dwójka dzieci to jest coś. :)
Dzięki za tak szczegółowy "pamiętnik". Masz dobry, reporterski styl i nie p--------z się w tańcu opisując różne rzeczy. Nie przestawaj pisać!
Damage Report po pierwszej chemii. Zaparzcie kakao i chwytajcie za kocyki, bo będzie raczej dłużej niż krócej. Pozwoliłem sobie nie pisać od razu po odbyciu chemii, żeby móc Wam w pełni opowiedzieć jak się czuję i się ze mną działo w trakcie i po leczeniu. Lecimy zatem z porządkiem chronologicznym:
02-01-2019 Spędziłem pół dnia w COI na Ursynowie, na zabiegu założenia portu donaczyniowego. Sam zabieg w sumie był krótki, jakieś 40 minut, jednak potem trzeba było czekać na RTG i opis, że wszystko zostało założone tak, jak być powinno i mogą mnie wypisać do domu. Przyjechałem przed 10, wyszedłem po 15 i resztę dnia byłem jak na haju przez znieczulenie miejscowe, które mi schodziło. Dzień przeleżany.