Kiedyś, jak jeszcze byłem młodszy, jeździliśmy tam całą rodziną, bo trzeba było załatwiać sprawy związane z budową naszego domku. Średnio 5-6 razy w roku, czasem na weekend, czasem na dłużej.
Biedny chińczyk po przebyciu tysięcy kilometrów w ciasnym kontenerze po uratowaniu zostaje pozostawiony na pastwę losu i umiera w samotności dostając na zakończenie swego żywota chińską torbą w kratkę (╯︵╰,)
To jest najsmutniejsza scena w historii kina a nie jakieś tytaniki czy inne.