Mało tego - niezależnie od jego wysokości. Procentowe liczenie wymaga tego, żeby zatrudnić odpowiednie osoby do tego, żeby przyjęły zeznanie podatkowe, sprawdziły czy dobrze został podatek policzony i ostatecznie sprawdziły, że faktycznie obywatel tyle zarabia ile zadeklarował i nie oszukuje. Ilość urzędników i inspektorów zwiększałaby się za każdym razem, kiedy ten podatek by rósł, bo im podatek wyższy tym z większą szarą strefą ma do czynienia państwo. Przykładowo:
* Jeżeli podatek dochodowy byłby na wysokości 10% dochodów, to przez społeczeństwo zostałby uznany za sprawiedliwy i większość uczciwie by go płaciła, więc szara strefa niska, nie potrzeba dużej ilości urzędników i inspektorów.
* Podatek na wysokości 20% - szara strefa widoczna, więcej urzędników i inspektorów, miejscami wlepiane są mandaty, ale część z tych ukaranych po prostu ucieka do innych krajów, a ściganie podatków zostaje umorzone.
* Podatek około 35% - szara strefa za każdym rogiem, dochodzi nawet do transakcji barterowych, duża ilość urzędników, instytucji ścigających obywateli, inspektorów i przepisów, które miały odstraszać od niepłacenia podatków, a jednak mimo tego jest cała masa martwego prawa.
Bogaty posiada dużo nieruchomości, biedny je tylko wynajmuje. Jakby bogaty płacił podatek od każdego metra kwadratowego to możliwe, że sprzedałby część temu biednemu, który miałby przynajmniej dach nad głową.