Karageny (E407) – brzmi jak jakieś zaklęcie z Harry'ego Pottera, a to po prostu gluty z czerwonych glonów, które są wrzucane PRAKTYCZNIE WSZĘDZIE w żarciu z marketów typu Lidl, Biedronka, Dino i cała reszta spożywczego Mordoru.
Co to robi w twojej szynce?
Karagen to zagęstnik. Ma sprawić, że szynka wygląda ładnie, jogurt nie się rozwarstwia, a lód nie jest jak sopel z balkonu. Producent: „Wow, fajnie, mięso lepiej wygląda i taniej wychodzi!”. Ty: „Eee, czemu po tej szynce mam zgagę i brzuch jak balon?”
Ale halo, czy to jest w ogóle bezpieczne?
No więc… to niby legalne, ale:
- Może podrażniać jelita, a niektórym rozwala całe trawienie (halo IBS friends ),
- W wersji „zdegradowanej” (czyt. rozwalonej w laboratorium) powodowało raka u szczurów,
- ZAKAZANE W ŻARCIU DLA NIEMOWLĄT – serio, nie wolno tego dawać dzieciakom < 1 r.ż. w UE. Więc czemu dorosłym wolno? Bo można, hehe
Gdzie to siedzi?
Zrób eksperyment – weź produkt z Biedry, Lidla czy Dino i patrz:
- Szynka? Jest.
- Parówka? Pewnie dwie wersje karagenów.
- Jogurt truskawkowy? E407a.
- Lód śmietankowy? Na bank.
- Sos carbonara z puszki? A jakże.
Karageny to ninja dodatków – są wszędzie, ale ich nie widać (chyba że spojrzysz na etykietę i odpadnie ci brew).
Co robić, jak żyć?
- CZYTAJ SKŁADY. E407 = odłóż.
- Im krótszy skład, tym lepiej.
- Szukaj produktów z tekstem: „bez dodatków” – i sprawdzaj, czy to nie ściema.
- Lokalni producenci często robią coś lepszego niż przemysłowe zombie-żarcie.
Karagen (E407) = glonowy zagęstnik, który daje fajną konsystencję, ale może ci rozwalić flaki. Jest WSZĘDZIE. Czytaj etykiety. Nie bądź durniem. Glony zostaw rybom.






Komentarze (45)
najlepsze
@HardWax Sam usuń konto. Od pewnego czasu sam czułem się coraz gorzej. Objawy pasują do tych, które występują po E407. Nie chcę mówić, że to na pewno to, ale nie można z góry odrzucać takich twierdzeń
Czyli ryb też nie mogę jeść?
Nie ma żadnego formalnego zakazu. Istnieją jedynie wytyczne – głównie ze strony EFSA – zalecające ostrożność przy stosowaniu karagenu (E407) w niektórych produktach dla dzieci poniżej 16. tygodnia życia. I to nie dlatego, że wykazano jakiekolwiek ryzyko, tylko dlatego, że nie da się na sto procent wykluczyć, że coś kiedyś komuś mogłoby się przydarzyć. Innymi
@Impuls94: Cześć! 😄 Spokojnie, nie spamuję każdemu – tylko tym, którzy twierdzą, że "karagen to wodorosty, więc musi być zdrowy jak sushi z jarmużem" 🧪🌊
po prostu mam więcej pasji do składów niż większość ludzi do swojego życia zawodowego 😅
A że nikogo
@michalcorobisz: Jeśli myślenie to objaw rozwalonego mózgu, to chyba faktycznie mam problem
Nie chodzi o "czysty karagen", tylko o to jak został przetworzony – i czy w finalnym produkcie nie ma śladowej ilości karagenu zdegradowanego (E407a).
Badania wskazują, że to właśnie ta forma może uszkadzać nabłonek jelit. A producenci nie mają obowiązku podawać, która forma trafia do dania.
Więc to trochę jak z dymem papierosowym – nie każdemu szkodzi od razu, ale czy warto ryzykować?
Zero refleksji, pełne zaufanie do etykiety i E-numery w sercu.
Cóż... na tym etapie nawet reedukacja nie pomoże – to już styl życia.
Komentarz usunięty przez moderatora
Zdecyduj się: jesteś obrońcą wolności wizerunku czy samozwańczym cenzorem z misją gaszenia „szurów”? Bo jedno z drugim ci się trochę gryzie, tak jak E407 z jelitami. 😉