Przedszkolanka podejrzana o bicie dzieci. Nie została zawieszona
"Żona odebrała córkę z przedszkola z siniakiem na głowie. Córka powiedziała, że pani ją uderzyła" - relacjonuje rodzic, którego dziecko chodziło do jednego z prywatnych przedszkoli w Lublinie. Trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie przedszkolanki podejrzanej o bicie podopiecznych po twarzy i po ręka
o__0 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 58
- Odpowiedz
Komentarze (58)
najlepsze
Co też te dzieci musiały zrobić, żeby tę biedną i niewinną kobietę doprowadzić do takiego stanu?
2. Po to są komisje i odpowiednie organy kontroli aby sprawę wyjaśnić (pozostaje wierzyć że są kompetentne i bezstronne)
3. W takiej sytuacji nauczyciel jest na straconej pozycji jeżeli chodzi o dyskusję w mediach. Rodzic może powiedzieć wszystko, może pewnie nawet ujawnić nagranie, nauczyciel nie może się do tego odnieść bo pewnie musiałby ujawnić dane wrażliwe z całej historii kontaktów z rodzicem, czy dziecko miało orzeczenie czy nie, czy wcześniej się np. samookaleczało.. tego nie może zrobić więc zostanie po prostu zakrzyczany
4.
Komentarz usunięty przez moderatora
@MicroBilbo: Umiem i dlatego stwierdzam, że to Ty bredzisz.
Nagrania rzekomo potwierdzają agresję słowną (o ile faktycznie jest tak, jak napisał dziennikarz). Ty twierdziłeś, że nagrania popierają zarzuty o nietykalność cielesną - bzdura.
Prokuratura postawiła zarzut na podstawie zeznań 6 rodziców, a komisja która ma dużo lepszy wgląd w sytuację niż ja, Ty i dziennikarz stwierdziła, że nie podstaw do zawieszenia. Samo to powinno
Tak więc to tyle jeśli chodzi o wierzenie dzieciom zawsze i wszędzie.
W trakcie rozmowy młodej z psychologiem, bo na tym się potem to oparło, córa powiedziała że przypomniała sobie jak to zgubiła jakąś ulubioną maskotkę i wszyscy jej potem przez pół dnia szukali, ale ani mama ani tata jej
Raczej ciezko by bylo cos wiecej.
Siniaka standardowy 3 latek nabija conajmniej jednego w tygodniu, a często i codziennie, chyba, że rodzice są przewrażliwieni i pilnują swojego kaszojada na każdym kroku, nie pozwalając się mu nawet przewrócić. Jedynie ta informacja od dziecka jest interesująca, ale przy założeniu, że
Kto ma to się wstrzyma bo co jak co ale co dziecko powie to akurat może być prawdą a może nie być- więc na podstawie słów w ogólne nie można się opierac
Na jednym z pierwszych zebrań w przedszkolu dyrektorka powiedziała
"Umówmy się, że państwo nie będą wierzyć w to, co mówią dzieci o przedszkolu, a my nie będziemy wierzyć w to, co mówią o domu". :)
Załączam jako ostrzeżenie gdyby ktoś w robocie zobaczył pewnego dnia misia na ekspresie do kawy w pokoju socjalnym.
Komentarz usunięty przez moderatora