Jeśli zarabiasz rocznie 100 000zł to odprowadzasz od tego 28 000zł różnych podatków, danin i składek – teoretycznie, bo tak naprawdę przy 8300 brutto koszt pracodawcy wynosi 10 000, więc rocznie pracodawca płaci 120 000zł abyś ty mógł dostać 72 000zł.
Jeśli kupiłeś mieszkanie to płacisz ~2000zł miesięcznie w ratach – 24 000zł rocznie, z tego jakieś 1200zł trafia prosto do banku… 14 500 rocznie dla samego banku. Jak dom to 2x tyle, ale domy kupują niemal wyłącznie pary więc tutaj matematyka byłaby podobna.
Zarobiłeś 120 000 – zostaje 57 500. Czynsz, rachunki – niech będzie 10 000zł na rok. Paliwo – większość którego to i tak podatek – 4000zł jak dojeżdżasz do pracy kilka km i jeździsz autem na wakacje.
Z 120 000zł robi się 43 500, z tego musisz jeszcze kupić jedzenie – dajmy na to 1000zł na miesiąc, bo robisz rozsądne zakupy i rzadko chodzisz do restauracji czy coś zamawiasz.
Z 120 000zł, po odjęciu uśrednionych podatków i wydatków, zostaje Ci więc 31 500, które możesz wydać na siebie czy zainwestować – czyli 25% tego, co zarobiłeś. A to i tak super optymistyczny przykład – mało kto w Polsce zarabia 8300 brutto i więcej…
Dlatego standardowo rodzina, która spłaca raty albo żyje na wynajmie, musi dopracowywać w weekendy aby zamknąć opłaty za „raty, rachunki, paliwo i jedzenie” – jedzenie oczywiście jest najmniej ważne, bo tak jak paliwo masz tylko jedno w jednej cenie, tak zamiast kotleta wołowego z pieczonymi batatami i surówką, na obiad mogą być najtańsze parówki z najtańszą bułką i najtańszym keczupem – albo można raz na jakiś czas w ogóle nie zjeść obiadu.
Opodatkowanie pensji jest zbyt wysokie, aby samodzielnie żyjący człowiek, lub posiadający własną rodzinę, mógł się dorobić na etacie – szczególnie, że drugi próg podatkowy jest dość nisko… Za to zakup mieszkania również jest zbyt drogi, gdzie rynek mieszkaniowy to głównie pompowanie kasy deweloperom, pośrednikom i bankom.
A najgorsze, że przez kolejnych kilka lat sytuacja będzie się wyłącznie pogarszać… Idealnie, jakby z kosztów pracodawcy 120k ucinano nie 48 000 a bardziej 24 000 – 20% a drugi próg ustawiony byłby sztywno na 2x średnia krajowa – wtedy praca byłaby o wiele korzystniejsza. Jednak do tego byłyby konieczne byłoby:-likwidacja 500/800+;-wiek emerytalny 66 lat dla obu płci;-ucięcie wydatków socjalnych o 50%;-zmniejszenie liczby osób pracujących w budżetówce o 30-50%;
A leniwi Polacy prędzej spalą ten kraj do gołej ziemi niż pozwolą, aby takie coś miało miejsce… Wręcz przeciwnie – w 2024 będzie jeszcze więcej osób na zasiłkach i jeszcze więcej emerytów, więc mahającypapież.jpg!
Miłej recesji i kryzysu finansowego – trzeci rok z rzędu inflacja będzie wynosić ponad 10% r/r więc zacznie się robić naprawdę ciekawie…
Zostaje nam około 25% pensji
Zarabiasz 8300 brutto i płacisz raty na mieszkanie? To po opłaceniu rachunków i kupieniu jedzenia zostaje ci jakieś 25% zarobionych przez ciebie pieniędzy… Praca na etacie jest wręcz kosmicznie opodatkowana, a polityka socjalna i niski wiek emerytalny tylko pogarszają sprawę.
PakaBaka z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 15
- Odpowiedz
Komentarze (15)
najlepsze
Zakop.
G---o mnie to obchodzi.
Mam dość tego, że pracodawca daje 10 000 abym dostał 6100 do łapy bo trzeba emerytów policjantów i madki przekupić.
A 6100 dziś to g---o nie pieniądz.