Poruszająca historia z Kielc (woj. świętokrzyskie). Funkcjonariusze miejscowej straży miejskiej znaleźli w jednej z altan śmietnikowych... rasowe króliki.
@tom86tbg: Jak dzieciaki mojego brata chciały mieć psa, to powiedział OK, ale najpierw na próbę codziennie przez dwa tygodnie wstajecie pół godziny wcześniej i wyprowadzacie samą smycz i macie przynieść jakieś psie gówno w woreczku, bo jak będziecie mieć psa to takie będziecie mieć obowiązki. Po 5 dniach już nie chcieli mieć psa.
@tom86tbg: Ale widzisz, co chwilę obserwuję płacz pajaców, co narzekają i są wręcz oburzeni, że procedury adopcyjne w polskich schroniskach to jakiś żart i straszna biurokracja. Wg. nich powinno być, że przychodzą i po 5 minutach wychodzą z wybranym zwierzakiem. A procedury są takie, żeby właśnie uniknąć sytuacji o których pisałeś. Niestety żyjemy w narodzie idiotów i np. ja jestem za tym, jakby się okazało, że ktoś adoptował zwierzaka i wyrzucił
Ja swoją Kotę też znalazłem na śmietniku, tylko moja była zapakowana (?) w reklamówkę i miała miesiąc (wg weta, który stwierdził, że szanse na przeżycie są w zasadzie zerowe). Ma półtorej roku i czasami zachowuje się tak, że kompletnie jej nie rozumiem, ale nigdy wielbicielem kotów nie byłem, nigdy kota nie chciałem mieć w domu ani swojej najbliższej okolicy, ale skoro już ją znalazłem, to przecież nie wyrzucę. No i jest.
Komentarze (11)
najlepsze
Ale...
Tak jak w zamieszczonym artykule:
Są to króliczki rasowe — angora miniatura, bardzo ładne i miłe. Szukamy dla nich domów. Są gotowe do adopcji — informowała Kopczyńska.
Miałem swego czasu styczność z jednym ze schronisk w dużym mieście.
Z opowieści kierownika prowadzącego ośrodek, takich skrajnych które pamiętam:
1. Gość przyniósł kota bo mu nie pasuje do wystroju wnętrza