Wyciekła rozmowa Łukaszenki z jednym z imigrantów koczujących przy granicy polsko-białoruskiej. Zapis poniżej:: -Proszę oddać mi moją należność. -Przykro mi, bez paragonu z kasy nie mogę. -Nie dał mi pan paragonu. -Daj to chiński sprzedawca jaj, do widzenia.
Podczas wystąpienia w Bruzgach Łukaszenka stwierdził, że jeżeli Niemcy i Polacy nie chcą go słuchać, to nie jest jego wina
Ten człowiek budzący kiedyś jakiś tam szacunek za swe próby w niezależności państwa, budzić mógł budzić szacunek, ale teraz to już totalnie się pogrąża z każdą wypowiedziom
Komentarze (137)
najlepsze
-Proszę oddać mi moją należność.
-Przykro mi, bez paragonu z kasy nie mogę.
-Nie dał mi pan paragonu.
-Daj to chiński sprzedawca jaj, do widzenia.
Ten człowiek budzący kiedyś jakiś tam szacunek za swe próby w niezależności państwa, budzić mógł budzić szacunek, ale teraz to już totalnie się pogrąża z każdą wypowiedziom
Przeciez uciekali przed wojna, z wlasnej nieprzymuszonej woli...
No chyba że...
Czyli jednak ktoś im to obiecywał za kasę?