Anthony Mackie tłumaczy dlaczego współczesne filmy z Hollywood to dno.
W skrócie: kiedyś do kina szło się dla aktora i dobrego filmu, dzisiaj ludzie idą do kina dla serii filmów i z powodu wysokich ocen w necie. Dzisiaj filmy robi się pod publikę 16 lat i pod kątem rynku chińskiego. Filmy które kiedyś powstawały, dzisiaj nie miałyby szansy powstać.
m.....s z- #
- #
- #
- #
- #
- 145
Komentarze (145)
najlepsze
edit: aha, i jeszcze kwestia "misji". filmy teraz muszą mieć misje, tak jak słynna reklama gilette, zamiast tylko sprzedawać maszynki do golenia. w rezultacie powstają gnioty, starające się wmuszać widzowi jakieś
Targetowanie i kręcenie pod publikę też było zawsze. Tyle, że teraz zmienił się odbiorca. Do kin chodzą inni ludzie. I filmy kosztują teraz tyle, że księgowi każdy projekt sprawdzają 100 razy. Za to jakie filmy są kręcone nie odpowiadają jacyś ideolodzy, tylko księgowi.
Sprawdzane jest kto chodzi do kina.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Mackie też nie jest dobrym aktorem, ostatni sezon Altered Carbon z nim w roli głównej to kicha, taki potencjał zmarnować.
Komentarz usunięty przez moderatora
@Rasteris: nie za bardzo w to wierzę. bo jestem stary i sporo już w życiu widziałem.
w latach 90 wszystkie firmy chwaliły się ile to dzieci karmią w Afryce. "dla wielu osób miało to znaczenie".
dzieci w Afryce dalej głodują, ale zamiast je karmić, dzisiaj firmy raczej wolą finansować operacje zmiany płci dla pracowników, pisać pierdy o multikulturalizmie oraz stroić loga w tęczowe barwy,
Warto bowiem zwrócić uwagę że niemal praktycznie nie powstają już filmy średnio budżetowe. Są albo wielkie widowiska za setki milionów dolarów sporządzane według najbezpieczniejszych schematów żeby przypodobać się wszystkim i są niemal niezależne filmy robione po kosztach za circa
@Ojciec_Slabeusz: Myśle, że bardziej chodzi o to, że te wszystkie wysokobudżetowe filmy są tworzone na bezpiecznie aby przyciągnąć do kina jak najwięcej osób. Wykładanie setek milionów dolarów na świeże, oryginalne i eksperymentalne filmy to ogromne ryzyko dla wytwórni. Dlatego wolą inwestować w sprawdzone już rozwiązania,
Coś podobnego kiedyś doświadczyłem w teatrze na kotce na gorącym blaszanym dachu, scena naprawdę ciężka ale było przekleństwo - publika w śmiech. Może faktycznie lepiej tak żyć, nie myśleć, nie analizować, brać wszystko po łebkach.
Żyjącym w ten sposób ludziom żadna depresja czy samobójstwo nie zagraża. Czasem mniej znaczy więcej.