PAWŁOWSKI: Jak PiS prywatyzuje edukację

Ponad pół miliona uczniów chodzi do prywatnych szkół i przedszkoli. Ich rodzice jak wszyscy płacą podatki na utrzymanie edukacji publicznej, jednak uciekają z upadającego systemu publicznego w poszukiwaniu dobrej jakości szkoły. Taka sytuacja oznacza de facto podwójne opodatkowanie.

- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 27
Komentarze (27)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Primo. To że szkoła jest niepubliczna, wcale nie znaczy, że jest płatna. Szkoły niepubliczne to również chociażby szkoły stowarzyszeniowe na wsiach, za które się nie płaci. Secundo. Szkoły niepubliczne dostają taką samą subwencję jak szkoły
Autor ubolewa, że organizator zajęć dodatkowych musi zdobyć podpis każdego rodzica, zgodę na te zajęcia. No i?
To dotyczy wszystkich zajęć dodatkowych, jakie odbywają się w szkole w tym organizowanych przez tę szkołę: wyjść, wycieczek czy nawet konkursów szkolnych. Rozumiem, że organizator zewnętrzny powinien być z tego wymogu zwolniony?
Mam dobrą pamięć i kojarzę podchody lewicy, żeby to rada rodziców podejmowała tę decyzję za każdego rodzica. Mowy nie
Płacę za 13-tki i 14-tki emerytów, choć ich nie pobieram - zostałem okradziony. Nie pobieram 500+, więc płacę bykowe. Kierowcy płacą podatki na budowę dróg, ale na prywatnych autostradach i tak musza płacić, więc są podwójnie opodatkowani. Tak wygląda
Teraz jak próbujesz wytłumaczyć zalety prywatnej edukacji to większości się włącza automatyzm - ale przecież ludzi nie stać na prywatną edukację. Otóż stać, bo ludzie finansują całe państwo ( edukację, medycynę) razem z zupełnie zbędnymi ozdobnikami.
Więc każde dziecko
To żart? Jakby nie patrzeć poważne szkoły w Polsce są publiczne, a studia na prywatnej uczelni nie są traktowane na równi, nie oczekuje się tego samego poziomu. Podobnie zresztą, jak na studiach zaocznych.