Jak byłem na kwarce to codziennie przyjeżdżała milicja i pytali się czy czegoś nam nie brakuje. Raz powiedziałem że brakuje chleba i czy by nie mogli nam kupić w piekarni oddalonej o kilometr. Stwierdzili że nie ma takiej możliwości.
tak się robi właśnie statystyki. Będą przeciągać w nieskończoność - jak się zaczniesz dusić to zaliczą Cię. Jak nie to nie było sprawy. Do tego cyk wpiszemy inna datę żeby nie wypłacać chorobowego - a Ty sobie wypisz urlop na ten czas xD
Sanepid jedyne co potrafi to badać kał i szukać salmonelli w całym. Baba ze Słubic to idealny obraz wszystkich sanepidów w Polsce. Leśne dziadki, które 40 lat nic nie robiły.
Przy tej okazji przypomnę, że za burdel związany z koronawirusem do tej pory została ukarana jedna osoba. Ta, która kierowała oddziałem Sanepidu, w którym wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce.
Z moją mamą było podobnie. Dostała telefon że ma kwarantannę od dnia kontaktu z osobą chorą, kiedy kontakt był 4 dni temu :> Później oficjalna decyzja przyszła z datą... dnia po telefonie z sanepidu! I to na 7 dni a nie na 14 jak w rozporządzeniu. Dodatkowo został jej zrobiony pod koniec kwarantanny test. Dostała telefon że test negatywny, ma iść do pracy. A za 2h przyjeżdża policja że jej nie ma
@ZapomnialWieprzJakProsiakiemByl: nie wszyscy od razu rozumieją ironię, niektórym trzeba czasem zasugerować że wypowiedź może mieć drugie dno, np moja 3 letnia siostrzenica.
@ZapomnialWieprzJakProsiakiemByl: To jakim ty musisz byc debilem z kijem w dupie, zeby nie zrozumiec prostej ironii i do tego wyzywac od debili. A tobie cirme milego dnia, mnie rozbawiło :)
@Saper86 u mnie w rodzinie dzwonili do kuzyna że on i żona mieli po kilku tygodniach kwarantanny i kontrolnym badaniu wynik negatywny mogą do roboty iść . On mówi że super ale prosi na papierze wyniki( praca w szpitalu ) . Pani mówi że oddzwoni . Oddzwania po pół godzinie i mówi że wyniki zniknęły . Awantura robią raz jeszcze i za kilka dni nowe wyniki on negatywny żona pozytywny :)
Dzwon do sanepidu i mow ze koniec kwarantanny masz a nie podali wyniku. U mnie 1 dzien po terminie zapytalem ze w takim razie moge wyjsc? Od razu znalezli wyniki i wyslali mailowo ;) Takze dzwon. Jak Twoj sanepid jest tak #!$%@? to zadzwon do powiatowego, panstwowego. Wyniki maja w systemie. Nawet policja ma wyniki w systemie z Twojego miasta. Wystarczy zeby Ci powiedzieli czy jestes na kwarantannie czy na izolacji w
będzie marudził do słuchawki to mu jeszcze po złości zaszkodźą
@pss8888: no jasne, kij, że go wywalą z roboty, kij, że potencjalnie jest nosicielem i może zarazić kolejne osoby. Lepiej niech nie dzwoni, bo jakaś paniusia po drugiej stronie słuchawki się obrazi.
Znajomy jest po drugiej stronie - czyli na słuchawce w Sanepidzie. Jęczy, jak to ludzie są roszczeniowi, a przecież oni tam przez telefon nie mogą nic zrobić. Mają tylko druczki, już wypełnione z wysokością kary i mają uzupełniać dane i podpisywać się, bo taki nakaz ze strony przełożonych (już tu ktoś zwracał uwagę, że przełożony tego nie może nakazywać, ale mimo to nakazuje). Wiele danych do systemów idzie w formie papierowej. Na
@test_loginu: pięknie opisałeś co się dzieje w tym #!$%@?. Sorry, ale mamy 2020 rok, stworzenie bazy danych - gdzie tylko sprawdza się wyniki, powinno być chwilką. Wykonanie testu to powinno być w zasadzie jeden dzień, bo mamy możliwość wykonywania 20k testów dziennie, wg Szumowskiego, a wykorzystujemy w tej chwili mniej więcej połowę, czasem mniej nawet. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Już pominę, że narażają obywateli na utratę pracy.
Hej, u mnie też był problem z kwarantanną (Warszawa), a dokładnie datą zakończenia. W skrócie: mieli burdel w papierach i wg listy z sanepidu (którą posługiwała się policja) miała trwać jeszcze... 8 dni, bo o 8 dni data startu była przesunięta.
Po milionie telefonów w różne miejsca udało się to załatwić. Największy karny #!$%@? dla sanepidu, do którego nie dość, że dodzwonienie się graniczy z cudem, to jak już się uda to
@mat48: To jest w ogóle ciekawe, że człowieka niby obowiązują informacje otrzymane telefonicznie. Przecież odebrać mógł kolega-śmieszek, albo niedosłyszący tata. I na tej podstawie masz wykonywać decyzje, które wpływają na cudze zdrowie i życie? Na tej podstawie masz niby mieć wolne w pracy? Na tej podstawie grozi jakakolwiek kara? A gdzie jest w ogóle dowód, że zostałeś poinformowany? Że dzwonili? Nagrywają wszystkie rozmowy?
Dziwię się że od razu nie zadzwoniłeś do rodzinnego po zwolnienie. Pół kraju siedzi na zwolnieniach, lekarze od razu wystawiają na 2 tyg. przez telefon, nawet nie trzeba iść do przychodni.
Wiecie co jest najlepsze? Że PiSowi tak się pali dupa, że są gotowi zrobić największe kur3stwo jakiego ten świat jeszcze nie widział byle dalej doić ten kraj z obłuda wypisana na twarzy
OP unikaj policji bo zaraz sie znajdzie papier ze ci przedluzono kwarantane i pyk grzywna 30 tys. i nikt sie nie bedzie przejmowal tym ze nie dostales informacji xD
Witam, jako osoba której rodzice przeszli kwarantanne (tą powrotową zza granicy), mogę się jedynie wypowiedzieć dobrze. Policja przyjechała następnego dnia po zgłoszeniu, że powrót zza granicy itd. Papiery na dzień dobry do firmy mojej Mamy zostały dostarczone, że będzie przebywać na 2 tygodniowej kwarantannie ze względu na przybycie małżonka zza granicy. Policja była codziennie, o ludzkiej porze (ok. 9-11) z pytaniami czy wszyscy się dobrze czują, czy czegoś ze sklepu nie potrzeba,
I tak to wygląda w praktyce. Znajomy opowiadał jak wrócił 'LOTem do domu' zza granicy. W samolocie odkażanie jakimś psikaczem, mierzenie temperatury każdemu po kolei itp. Wysiadają na Okęciu i co? I nic. Każdy się rozchodzi w swoją stronę bez żadnej kontroli. On akurat miał auto, ale ile osób wróciło komunikacją miejską, taksówką czy jakimś busem do miejscowości docelowej? Obstawiam, że większość poszła jeszcze na zakupy co by mieć co jeść na
@ciuchcia: noo wiem, to piękna myśl naprawdę, ale trzeba być naprawdę człowiekiem #!$%@? żeby tak faktycznie zrobić. Bo nie trafię na tą panią dyrektor co podpisuje te dokumenty tylko na jakąś miłą zapracowaną babeczkę na recepcji która i beze mnie ma stracha.
@leazyboy: wydaje mi się, że sanepidy obecnie nie obsługują petentów - więc to tylko taka luźna myśl :) Ale potwierdzam, znam inną osobę, która miała dokładnie to samo co Ty. Miała test negatywny - dzwoniła do sanepidu, czy w związku z tym kwarantanna się jej kończy - aleeee nieeeee. Siedź dalej na dupie. Oczywiście wszystko na gębę - zero pisma. Po 2 tygodniach wychodzi z domu i akurat podjeżdża milicja sprawdzić,
Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że te cały kwarantanny wyglądały tak "dziadosko" w połowie marca. Sanepid wcześniej miał inne "priorytety", czepiał się bogatych prywatnych gabinetów lekarskich itp. Ale na boga, od 6 tygodni nie robią nic innego, tylko się zajmują nadzorem nad epidemia. Teraz już małpa by się nauczyła to ogarniać.
właśnie tak wygląda służba zdrowia na NFZ, człowiek płaci latami składki na innych, a jak już straci zdrowie to go mają w d**ie, proszę się ustawić w kolejce bo wizyta za pół roku do specjalisty, i wy chcecie pompować w to kasę? problemem są pracownicy NFZ z takim podejściem do ludzi a nie pieniądze.
Komentarze (231)
najlepsze
@bojas1 na choroby współistniejące( ͡° ʖ̯ ͡°)
Baba ze Słubic to idealny obraz wszystkich sanepidów w Polsce. Leśne dziadki, które 40 lat nic nie robiły.
To jakim ty musisz byc debilem z kijem w dupie, zeby nie zrozumiec prostej ironii i do tego wyzywac od debili.
A tobie cirme milego dnia, mnie rozbawiło :)
@Wolrad: on test na koronawirusa, żona ciążowy? ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@pss8888: no jasne, kij, że go wywalą z roboty, kij, że potencjalnie jest nosicielem i może zarazić kolejne osoby. Lepiej niech nie dzwoni, bo jakaś paniusia po drugiej stronie słuchawki się obrazi.
Po milionie telefonów w różne miejsca udało się to załatwić. Największy karny #!$%@? dla sanepidu, do którego nie dość, że dodzwonienie się graniczy z cudem, to jak już się uda to
A gdzie jest w ogóle dowód, że zostałeś poinformowany? Że dzwonili? Nagrywają wszystkie rozmowy?
Znajomy opowiadał jak wrócił 'LOTem do domu' zza granicy. W samolocie odkażanie jakimś psikaczem, mierzenie temperatury każdemu po kolei itp.
Wysiadają na Okęciu i co? I nic. Każdy się rozchodzi w swoją stronę bez żadnej kontroli. On akurat miał auto, ale ile osób wróciło komunikacją miejską, taksówką czy jakimś busem do miejscowości docelowej? Obstawiam, że większość poszła jeszcze na zakupy co by mieć co jeść na
Bo nie trafię na tą panią dyrektor co podpisuje te dokumenty tylko na jakąś miłą zapracowaną babeczkę na recepcji która i beze mnie ma stracha.