Koronawirus w Bergamo. Lekarz ze szpitala Humanitas: «Sytuacja jest dramatyczna, to nie jest zwykła grypa»
Przekształcone oddziały szpitalne i „wojna” na oddziałach i na intensywnej terapii: „Pacjenci nie oddychają, zgłaszają się do szpitala, bo potrzebują tlenu”.
«Musimy mieć nadzieję, że nasze ciało samo pozbędzie się wirusa Covid-19»
by Bergamo Editorial online
Publikujemy apel lekarza ze szpitala Humanitas Gavazzeni, zamieszczony w mediach społecznościowych. Ważny głos w sprawie realnego zasięgu koronawirusa i lekarzy, którzy toczą wojnę, aby walczyć z zagrożeniem.
"W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” - zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.
Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.
Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).
Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.
Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna - w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.
Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.
Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.
Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.
Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.
Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO - maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.
Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.
Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.
Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom, kiedy słyszałem „jak mogę ci teraz pomóc?” albo „zostaw mi tę hospitalizację”.
Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują ich nieunikniony los.
Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć.
Wiem, że to nie wasza wina, są za to odpowiedzialne osoby, które wmawiały wam, że to przesada - nawet pewnie ten list może wydawać się przesadą dla ludzi, którzy żyją z dala epidemii, ale błagam, posłuchajcie nas i wychodźcie z domu, tylko jeżeli jest to absolutnie konieczne. Nie chodźcie masowo do supermarketów, aby zrobić zapasy: to najgorsza rzecz, jaką możecie zrobić – ryzykujecie kontakt z osobami, które nie wiedzą, że są zakażone.
Jeżeli macie normalną maskę (nawet taką, którą zakładają robotnicy) załóżcie ją. Nie szukajcie masek ffp2 lub ffp3. Te powinny służyć nam, a zaczynamy mieć problemy, aby je zdobyć. Musimy teraz ograniczać ich wykorzystanie do określonych przypadków, jak zaleciło WHO, ze względu na powszechny niedobór masek. Tak - ze względu na brak określonego sprzętu, ja i wielu moich kolegów jesteśmy narażeni, bez względu na wszystkie środki ochrony, jakie mamy. Niektórzy z nas już się zarazili, pomimo przestrzegania ścisłych procedur. Niektórzy zarazili swoich kolegów z pracy i krewnych, bliscy niektórych pracowników walczą w tej chwili o życie. My jesteśmy tutaj, wy jeszcze możecie tego uniknąć. Upewnijcie się, że zrobicie wszystko, żeby tak było.
Powiedzcie członkom rodziny, którzy są starsi lub mają inne choroby, aby nie wychodzili z domu. Zróbcie proszę dla nich zakupy. Nie mamy innej alternatywy. To nasze zadanie. Tak naprawdę, też nie przywykłem do obowiązków, które teraz muszę wykonywać, ale wiem, że pomagam chorym poczuć się lepiej i wyzdrowieć, albo chociaż łagodzić ich cierpienie i ból, kiedy niestety już nie mogę nic zrobić.
Z drugiej strony, nie zamierzam się wypowiadać na temat osób, które dziś nazywają nas bohaterami, a jeszcze wczoraj były gotowe nas obrażać i pisać na nas skargi. Nie mam złudzeń, że jak tylko wszystko się skończy, sytuacja wróci do stanu poprzedniego. Ludzie bardzo szybko zapominają. A my nie jesteśmy nawet bohaterami, to nasza praca.
Ryzykowaliśmy już wcześniej: kiedy zanurzamy ręce we krwi, nie mając świadomości, że pacjent jest nosicielem HIV albo wirusowego zapalenia wątroby typu C; kiedy robimy iniekcję pacjentowi z HIV i bierzemy leki, przez które wymiotujemy od rana do wieczora przez miesiąc. Kiedy z niepokojem czekamy na wyniki badań po przypadkowym ukłuciu, mając nadzieję, że się nie zaraziliśmy. Po prostu zarabiamy na życie w sposób, który dostarcza nam emocji. Nieważne, czy są one piękne czy odrażające, zabieramy je ze sobą do domu. Ostatecznie, wszyscy staramy się być pożyteczni.
Teraz wy spróbujcie zrobić to samo: nasze działania mogą wpłynąć na życie lub śmierć kilkudziesięciu ludzi. Wy i wasze działania mogą zmienić o wiele więcej. Proszę, udostępnijcie tą wiadomość. Uświadamiajmy inne osoby, aby zapobiec temu co dzieje się we Włoszech.
March 7, 2020 | 18:19
Źródło: https://bergamo.corriere.it/no...
Komentarze (358)
najlepsze
Będzie ciekawie.
A może popatrzmy na to z innej perspektywy. może ruskie trolle specjalnie sieją dezinformację żeby bagatelizować problem dzięki czemu przyczynią się do zapaści funkcjonowania kraju w przypadku niekontrolowanej epidemii? Moskwie było by to bardzo na rękę, taka kara dla Polski za sojusz z USA który doprowadził do zablokowania NS2, teraz wyłuskiwanie Białorusi itd. Do
Kiedy wy durnie zrozumiecie że gramy teraz w jednej drużynie, a gra idzie o to żeby było jak najmniej zarażeń. Im mniej zarażeń tym uda się uratować więcej ludzi na oiomie, bo jak dojdzie do masowej epidemii to będzie game over z przeciążonymi szpitalami i sporo osób umrze bez szans na pomoc.
Niestety teraz będzie dużo zależało od najsłabszego ogniwa, czyli takich którzy bagatelizują problem. Nieprzygotowanych bez jedzenia,
@cerastes: No jeszcze nam tu w tej całej epidemii brakuje "samozwańczych Szeryfów", którzy chcieliby wprowadzać swoje zamordystyczne metody.
Wejdzcie sobie na grupy fejsbukowe z Polakami we Włoszech. Polacy do wczoraj śmiali się z innych, cieszyli się z pustych stoków w okolicach Livigno, odkupowali wycieczki od innych 30% taniej. Wirus tam szaleje od kilku tygodni, stamtąd do Polski zjechało klilka tysięcy ludzi, myślicielce że ich
Komentarz usunięty przez moderatora
Ja tam #!$%@?,już robię powoli zapasy,bo jak u nas jebnie jak we Włoszech to nie będę później ryzykował wyjścia do marketu gdzie będzie duże prawdopodobieństwo zarażenia się (o ile coś w tych marketach jeszcze będzie)
A
1. Włochy będą kolejnym dużym ogniskiem zachorowań na koronawirusa
2. Giełda amerykańska jebnie w marcu
3. Wirus zmutuje w Brazylii i wtedy mamy #!$%@?
1. mamy to
2. już jest czerwono a zaraz jebnie
3. w Brazylii są idealne warunki żeby tam wirus zmutował i wrócił do Europy za 6 miesięcy groźniejszy jak np. hiszpanka
#teoriespiskowe ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Gorti
Kiedy wy durnie zrozumiecie że gramy teraz w jednej drużynie, a gra idzie o to żeby było jak najmniej zarażeń. Im mniej zarażeń tym uda się uratować więcej ludzi na oiomie, bo jak dojdzie do masowej epidemii to będzie game over z przeciążonymi szpitalami i sporo osób umrze bez szans na pomoc.
Niestety teraz będzie dużo zależało od najsłabszego ogniwa, czyli takich którzy bagatelizują problem. Nieprzygotowanych bez jedzenia,
Komentarz usunięty przez moderatora
@Mathas: normalnym, a dokładniej prawem o kwarantannie.
Wedle danych podanych przez Bloomberg liczba osób we Włoszech spadła w 2019 r. piąty rok z rzędu, a zgony przewyższyły urodzenia o niemal 212 tys. co jest najgorszym wynikiem od zakończenia I Wojny Światowej.
https://kresy.pl/wydarzenia/wlochy-najwiekszy-kryzys-demograficzny-od-i-wojny-swiatowej-wykres/
Gorreto we Włoszech z najwyższą w Europie średnią wieku mieszkańców
https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/gorreto-we-wloszech-z-najwyzsza-w-europie-srednia-wieku-mieszkancow,68762.html
Gorreto stoi w obliczu poważnego problemu, wspólnego dla wszystkich mniejszych miejscowości włoskich:
Komentarz usunięty przez moderatora
@szkorbutny: Dzieciak #!$%@? do miasta za normalnym życiem jak najprędzej. Za 5-10 lat znowu nie będzie dzieci.
Można udawać, że niebezpieczeństwo nie istnieje. Ale potem na ulicach zaczną się przewracać ludzie jak w chinach czy iranie. Przewracają się też tacy którzy myśleli, że są mocniejsi od tej choroby.
Komentarz usunięty przez moderatora
@republikaninPL: będzie wrecz przeciwnie. Cieple, suche powietrze znacznie skraca czas "życia" wirusa...
Tak właśnie doskonale widać to po Australii, Arabii Saudyjskiej, czy Izraelu. Teraz jeszcze ludzie siedzą w domu, przyjdzie ciepło, zaczną się spacerki, piwko w knajpach, lody, grille, jedzenie łapami itp.
Mam znajomego lekarza, jest bardzo opanowany i zdroworozsądkowy, ale widzę że teraz nawet on już jest
chiny - 0,00576%
włochy - 0,0122 %
korea południowa - 0,014%
iran - 0,0078%
francja - 0,0017%
niemcy - 0,0013%