Witajcie Mirki Mirabelki. Opowiem wam bajkę.
Głównie jestem pasożytem, nie dodaję wykopalisk a tylko komentuję...ale do rzeczy:
Było sobie Państwo w środku Europy, nie za siedmioma lasami i siedmioma górami, ale tutaj i jakieś siedem lat temu i duuużo wcześniej. Mieszkali w nim niepełnosprawni, tak jak w innych państwach- duzi, mali, starzy i młodzi. Ktoś się nimi powinien opiekować, więc rząd dał zasiłek dla opiekunów w powalającej kwocie 520zł..pod warunkiem, że taki opiekun zrezygnuje z pracy i zajmie się niepełnosprawnym. Ci, co nie mieli wyjścia tak zrobili i jakoś to szło.
Jakiś czas temu rodzice niepełnosprawnych dzieci zaczęli okupować sejm, żeby wywalczyć dla siebie podwyżki. Bo oni dzieci mają i walić pozostałych.Po jakimś czasie premier się ugiął, podwyżki dał i obiecał dać opiekunom dorosłych...kiedyś.
Premier obietnicy dotrzymał tak samo jak pozostałych, został królem Europy i pojechał innego kraju spraw pilnować. Rząd się zmienił i miał na to tak samo wywalone jak poprzedni.
Opiekunowie dzieci jakieś 1400 teraz mają a opiekunowie dorosłych...nadal 520zł, bo nic nie okupowali.
Zwrot akcji w bajce- w międzyczasie dzieci dorosły, przekroczyły magiczne 18 lat i rodzice obudzili się z ręką w nocniku- no ale jak to-to są "dorosłe niepełnosprawne dzieci"....noż *urwa -albo dorosłe, albo dzieci.
Teraz te same osoby w tym samym miejscu ten sam sejm blokują, bo ich dzieci podrosły i na benefity się nie łapią-trzeba dać "niepełnosprawnym dorosłym dzieciom" i nadal walić innych niepełnosprawnych dorosłych. którzy już dziećmi nie są.
Temat znam, bo byłem opiekunem niepełnosprawnego dorosłego, który już zmarł...notabene przed śmiercią ZUS go uzdrowił zabierając znaczek dla inwalidy, ale to materiał na inną bajkę.
Morał bajki?-zastanów się czego żądasz, bo w miarę upływu czasu wynik żądań może być nieodpowiedni.