Wczoraj po południu na stronie Pana Piotra Dmochowskiego pojawił się taki oto komunikat:
Wynika z niego jasno, że
kolekcja Państwa Dmochowskich, o której mówi się w środowisku artystycznym od co najmniej 4 lat
znajdzie swoje miejsce nie w Warszawie (co było pierwotną wolą właścicieli), a
w Nowohuckim Centrum Kultury w krakowskiej Nowej Hucie. To bardzo dobra wiadomość (!) ponieważ dyrekcja i pracownicy tej jednostki z pewnością zadbają o godne wyeksponowanie tej niezwykłej kolekcji - w szczególności dyrektor Pan Zbigniew Grzyb i kurator ostatniej wystawy prac Beksińskiego w Krakowie, Pani Joanna Gościej-Lewińska - miałem okazję poznać ich osobiście, porozmawiać nie tylko o Beksińskim i zeszłorocznej wystawie, ale i o podejściu do sztuki, do gospodarowania jednostkami kulturalnymi takimi jak NCK właśnie. Cieszmy się więc ponieważ już za rok odwiedzając naszą dawną stolicę będziemy mogli podziwiać piękną wystawę prac Zdzisława Beksińskiego - temat należy uznać za zamknięty.
Dalsza część tego wykopu skierowana jest raczej do tych, którzy interesowali się sprawą już wcześniej (znalezisko
1 i
2 na głównej), ale i Ci, którzy słyszą o niej po raz pierwszy zrozumieją.
Z racji tego, że w sprawie Beksińskiego zawsze byłem wobec Was, drogie Mirki i Mirabelki, szczery i nie mam absolutnie nic do ukrycia napiszę kilka słów od siebie o tej całej sytuacji. O decyzji Pana Piotra Dmochowskiego dowiedziałem się podobnie jak wielu innych fanów twórczości Beksa... z jego strony. Mimo iż przez kilka ostatnich miesięcy, przez dobre pół roku, wymieniliśmy dziesiątki maili w sprawie Beksińskiego, ale i wielu innych, mocno prywatnych z obu stron, szczerze i otwarcie; mimo wszelkich starań i wysiłków z mojej strony by sprawie pomóc (zwłaszcza w temacie petycji, zainteresowani pewnie wiedzą o czym piszę) i znaleźć miejsce dla tej kolekcji w Warszawie. Ostatnią wiadomość od Pana Piotra otrzymałem 28 grudnia, a jej treści absolutnie się nie spodziewałem ponieważ do tego dnia korespondowaliśmy regularnie (ja zadawałem mnóstwo pytań i prosiłem o zgodę na działanie, Pan Piotr odpowiadał i takiej zgody udzielał bądź nie) - poniżej załączam wspomnianą wiadomość:
Mimo wielu późniejszych prób kontaktu odpowiedzi żadnej nie otrzymałem. Oczywiście do prośby zastosowałem się w miarę możliwości (na swojej stronie nigdy nie posługiwałem się tym tytułem, jest jeszcze ten nieszczęsny
Facebook, który niestety zmianę nazwy mi uniemożliwia z racji ilości osób lubiących profil). Co najdziwniejsze do dnia 25 grudnia ubiegłego roku byłem również w stałym i bardzo dobrym kontakcie z rzeczniczką Pana Dmochowskiego w Polsce - skontaktowałem się z nią zresztą na prośbę Pana Piotra, który jasno zasugerował, że przestała się już zajmować jego sprawą. Udało się nam w końcu spotkać (po wielu namowach z mojej strony), złapaliśmy dobry kontakt postanowiliśmy razem zrobić coś dobrego dla tej sprawy - Pan Dmochowski za cel wyznaczył osiągnięcie liczby 10 tysięcy podpisów pod petycją, a następnie dość medialne złożenie jej na ręce adresatów tj. Pani Prezydent Warszawy i Ministra Kultury. Postanowiłem wykorzystać do osiągnięcia tego celu swoje doświadczenie (pracuję z branży digital marketingu od kilku lat), Waszą pomoc drogie Wykopki oraz wszystkich, którym na tej sprawie po ludzku zależało - idea wszak była niesamowita i naprawdę słuszna - Muzeum Zdzisława Beksińskiego w Warszawie. Cel udało się osiągnąć, zebraliśmy te 10 tysięcy głosów, mnie udało się zainteresować tematem media oraz naprawdę wielu fanów Mistrza, którzy dla dobra tej sztuki przyszliby i razem z nami złożyli petycje na ręce adresatów. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wielkie było moje zdziwienie kiedy dokładnie w pierwszy dzień świąt dostałem od rzeczniczki kilka wiadomości na Facebooku, które sprowadzają się do jednego cytatu (pisownia oryginalna):
"Nie zajmujesz sie sprawa beksinskiego oficjalnienie i masz zakaz pisania o tym ze cos robisz dla Dmochowskich w tej sprawie. Wszystko robisz sam jeśli juz".
Za powód takiego potraktowania rzecznik podała mi następujące fakty:
- nagłośnienie sprawy (o co zresztą Pan Piotr sam prosił) poprzez Wykop i wspomniane wyżej dwa znaleziska (!),
- dodanie na Facebookowym profilu, przez który zbieraliśmy głosy pod petycją dodałem (obok adresu rzeczniczki) swojego adresu mailowego w polu informacji (sic!),
- publikowanie na stronie wspomnianego profilu dzieł Beksińskiego okraszonych krótkim komentarzem (dokładnie tak jak robię to do dzisiaj na profilu "Zmagania o Beksińskiego) (sic!!!).
Chwilę później rzecznik zwyzywała mnie od kłamców i oszustów, zarzuciła szukanie taniej sensacji i zakończyła rozmowę. Kilka dni później napisał do mnie Pan Piotr z wiadomością, którą załączyłem wyżej, a jego rzecznik... usunął mnie ze znajomych i nabrał wody w usta. Oczywiście dysponuję całą korespondencją, jeżeli ktoś jest jej ciekaw udostępnię, na chwilę obecną wolałem tego nie robić.
I tak własnie zostałem z tym wszystkim sam. Wiem, że pewnie zaraz ktoś napiszę, że niepotrzebnie się żalę, że przecież znalazło się miejsce dla tej cudnej kolekcji (nieważne, że nie w Warszawie), że typowy 'ból dupy' etc., ale uwierzycie czy nie poświęciłem tej sprawie mnóstwo czasu, spotkałem mnóstwo ludzi, wymieniłem setki maili i naprawdę mocno wierzyłem w to, że może się udać. I mogłoby się udać, jestem o tym przekonany do dzisiaj - niestety sprawa wydaje się być już definitywnie zakończona. Zapytacie:
"co z petycją? co z manifestacją?" - odpowiem, że nie wiem. Odpowiedzi na te pytania od rzecznika Pana Dmochowskiego nie otrzymałem. Dziś jest mi po prostu przykro i bardzo głupio wobec tych wszystkich osób, które w ostatnich miesiącach udało się zainteresować tematem, skłonić do podpisania petycji z nadzieją, że kiedyś coś z tego będzie. Jest mi przykro bo przez takie zachowanie cierpi najbardziej sztuka tego wybitnego artysty, a Ci, którym zależało by Beksińskiego w Warszawie nie było triumfują. Tak więc (póki co) nie będzie Beksa w Warszawie.
Na chwilę obecną to chyba wszystko co mam Wam do przekazania, w swych staraniach jednak nie mam zamiaru ustawać (jak to mówią, 'powiedziałeś już A, powiedz B'). Nie wiem skąd, ale mam jeszcze trochę siły, żeby powalczyć o godne zaznaczenie faktu, iż Mistrz w Warszawie żył, w tym mieście tworzył i w tym mieście umarł tak strasznie!
Dziękuję za zainteresowanie. Bardziej ciekawych jak zwykle zapraszam na swojego Facebooka gdzie niebawem znajdziecie więcej wieści w temacie. Kłaniam się uprzejmie!
Kamil
PS. I na sam koniec, żeby była pełna jasność - nie mam absolutnie żadnych pretensji do Pana Piotra, nigdy nie miałem i mieć nie będę. Uważam go za jeden z niewielu już autorytetów w kwestii Beksińskiego w Polsce i na świecie, a decyzję o przekazaniu swojej kolekcji do krakowskiego NCK szanuję i dziś (kiedy już ochłonąłem) uważam za najsłuszniejszą - to najlepsze możliwe wyjście z sytuacji. Czy mam żal do kogoś innego? No cóż, gdybym go nie miał nie byłoby tego znaleziska - mam jednak nadzieję, że ten potencjał nie pójdzie na marne. Będzie dobrze :)
Komentarze (51)
najlepsze
Życzę Ci dużo siły!
@korniq:
Na tej wystawie były codziennie tłumy. Sam stałem w kolejce dobre ponad 40min. A jak się odwróciłem po czasie to kolejka sięgała aż ulicy, czyli ci na końcu czekać musieli ponad godzinę aby dostać się do środka.
Wystawa jak najbardziej godna polecenia. Problemem jednak w NCK było marne oświetlenie. Lampy były ustawione pod złym kątem i obrazy miały na sobie wielkie plamy światła, z każdego kąta gdy stało
Komentarz usunięty przez moderatora
Skąd się bierze ta mentalność w Polakach aby wszyscy oddać, spieniężyć co nasze. Wstyd.