Witam, w Sobotę podczas zlotu pokazów militarnych w Bielsku-Białej, zjechało się sporo osób. Byli miłośnicy militariów z Bielska Białej, Polski, Czech, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Itd.
W nocy z Soboty na Niedzielę, uczestnicy zlotu mieli dyskotekę, była na niej większość uczestników. Jako że sam poligon był praktycznie cały zajęty niektórzy uczestnicy rozbijali namioty w lesie czy przy pobliskim cmentarzu.
Do rzeczy: Idąc w nocy z psem, zauważyłem w lasku bok cmentarza 2 palące się namioty, pół metra obok nich znajdował się samochód któremu pomału zaczynał topić się zderzak. Najpierw podleciałem do namiotów sprawdzić czy aby nikogo w nich nie ma, na szczęście nie było. Jako że namioty są po części z syntetyków i plastików nie podjąłem się gaszenia namiotów butem. Zadzwoniłem więc na straż pożarną aby przyjechali ugasić namiot.
Jako że było to ulica dojazdowa, nie miała tabliczki, jednak podałem dość konkretne informacje. (Boczna ulica od ul.Szerokiej, pierwsza w prawo za Akademią Techniczno humanistyczną, ulica dojazdowa do cmentarza pod Bielskimi Błoniami.
Po 10 minutach oddzwonił telefon że strażacy nie wiedzą gdzie to się pali, zaproponował abym poczekał przy głównej ulicy (Szeroka). Podczas gdy ja już na niej byłem wypatrując straży.
Po kolejnych 10 minutach gdy namioty paliły się na całego a samochód był coraz bardziej zagrożony, do tego paliła się trawa w lasku... Straż się pojawiła. Po ugaszeniu namiotów powiedzieli mi że zostali skierowani w przeciwnym kierunku pojechali blisko 7km w jedną stronę gdy jeden ze strażaków skojarzył że w tym rejonie nie ma żadnego cmentarza.
Dyspozytor skierował ich w całkiem inny rejon miasta, znając dokładne szczegóły gdzie straż ma się udać!!!
Szczęście że nie palił się samochód, dom czy coś innego gdzie naprawdę liczył by się czas. Dodam że dojazd z Państwówki do miejsca zdarzenia zajmuje 3 minuty zwykłym samochodem!
Część druga:
Po ugaszeniu namiotów (20min+10min) nadal nie pojawili się właściciele namiotu, strażacy zgodnie twierdzili że namioty podpalono. W obu paliło się od tego samego miejsca, były od siebie oddalone o kilka metrów, za dużo aby jeden chwycił się od drugiego. Zadzwoniono po Policję.
Ta zjawiła się po 30 minutach. Poinformowani przez strażaków jak i mnie że w lasku ukrywają się jacyś ludzie, oraz o tym że stoją tam samochody a w nich cały czas obserwowano akcję, policja sprawę olała. Jak?
Mimo że zostali poinformowani co do metra gdzie chowają się za drzewami jacyś ludzie, i gdzie stoją samochody (które było widać bez latarek!) Policja włączyła latarki i zaczęła świecić w zupełnie innym kierunku! Widząc to wróciłem się i powiedziałem że nie patrzą tam gdzie im ja i strażacy mówiliśmy. Słysząc to wsiedli do samochodu, coś napisali i odjechali! Strażacy również mówiąc że gdyby ktoś w porę nie zauważył zajęło by się auto, a gdyby ktoś był i spał pijany w namiocie? Pijaków w ten dzień nie brakowało w namiotach na terenie poligonu!
Mimo że mogli być to podpalacze, lub chociaż ludzie którzy coś widzieli, siedzieli w końcu tam cały czas, policja
nie chciała celowo się tym zająć!
Po co o tym piszę? Bo chcę wam pokazać że na Policję nie macie co liczyć, kolejny raz się o tym przekonuję. To dowodzi jak kompetentni są nasi "Stróże Prawa", i jacy ludzie siedzą w dyspozytorniach Państwowej Straży Pożarnej. Znający dokładne położenie miejsca pożaru, kierują ludzi w całkiem inną stronę, tracąc cenny czas!
Dziękuję wszystkim za przeczytanie tych wypocin do końca
.
Komentarze (11)
najlepsze
http://bip.bielskobiala.kmp.policja.gov.pl/portal/004/6653/9608/Przyjmowanie_skarg_i_wnioskow.html
Nie zrozumiałeś mnie chyba, nie chodzi o to że od razu mieli wszczynać śledztwo i stawiać na nogi połowę policji z miasta. Chodzi o to że skoro strażacy zgodnie twierdzili że ktoś to podpalił, to przynajmniej mogli przepytać świadków czy ktoś coś widział, a nie uciekać. Bo tak to wyglądało. Strażacy śmiali się że policjanci boją się iść w ten lasek - Po tym ja zobaczyli co wydziwiają i jak