Kradzież własności intelektualnej? Oto jak działa Europejska Stolica Kultury.

doktor_ews
doktor_ews
Kradzież własności intelektualnej? Osądźcie to sami, analizując, jak działa Europejska Stolica Kultury.

Oto historia kradzieży mojego pomysłu. Przeczytajcie ku przestrodze. Dotychczas milczałem, jednak czas najwyższy ujawnić sprawę, bowiem - jak wieść niesie - kilku twórców złożyło już doniesienia w prokuraturze generalnej a propos podobnych spraw dotyczacych działalności wrocławskich urzędników zajmujących się kulturą.

W tym roku Biuro Festiwalowe Impart 2016 ogłosiło konkurs na grę promującą Wrocław jako Europejską Stolicę Kultury 2016:

-> Konkurs na grę promującą Wrocław jako Europejską Stolicę Kultury 2016

Ani w regulaminie konkursu, ani w komunikatach prasowych nie zawarto informacji, iż to ja jestem autorem koncepcji i jednocześnie pierwszym jej społecznym realizatorem.

W 2007 roku stworzyłem własnym sumptem przygodową grę "Magritte", będącą częścią tak pracy dyplomowej, jak i referatu naukowego na międzynarodowej konferencji "Kulturotwórcza funkcja gier". Produkcja która okazała się sporym sukcesem. W ciągu pierwszego tygodnia ściągnięto ją przeszło 100 tysięcy razy. Uznana została nie tylko za dokonanie artystyczne, ale i tytuł promujący Wrocław. W efekcie do stolicy Dolnego Śląska zjeżdżały się wycieczki, chcące zobaczyć miejsca znane z gry. "Magritte" został też pierwszą w historii grą komputerową, która trafiła do podręcznika języka polskiego:

-> Onet: Gra komputerowa w podręczniku do języka polskiego!
-> Antyweb: Jestem w książce i jestem z tego dumny

Czasopismo CD Action określiło "Magritte'a" bodaj najbardziej znaną polska gra niezależną, a fabułę określiło na poziomie światowym. Sukces tytułu zaowocował falą komputerowych gier miejskich - mój pomysł podchwyciły takie miasta jak Kraków czy Warszawa:

-> Wirtualne gry na usługach realnej promocji
-> Wrocław bohaterem gry przygodowej

Warto też zacytować artykuł Wirtualnej Polski:

– Dla gracza buszowanie po wirtualnej wersji rzeczywistego miasta to gratka podejmowania decyzji bez ponoszenia konsekwencji – tłumaczy dr Augustyn Surdyk z Polskiego Towarzystwa Badania Gier. – Dzięki temu może uczyć się podejmować właściwe wybory. Według niego wirtualna rozgrywka tocząca się w mieście, które gracz zna z rzeczywistości, to dodatkowa przyjemność. Ale powstanie takiej produkcji to też możliwości edukacyjne i promocyjne. – Uczestnika takiej rozrywki można stawiać w sytuacjach, w których zdobywa wiedzę. Tak jest w przypadku gry Marcina Drewsa. Gracze będą zaznajamiali się z malarstwem Magritte’a i poznawali Wrocław – zaznacza dr Surdyk. Również dla medioznawcy dr. Leszka Pułki taka produkcja to szansa na promocję miasta. – Kocham Wrocław i popieram wszystko, co mu się może przysłużyć – zapewnia medioznawca. – Taka gra ma też szansę na stanie się sztuką. Z motywu miasta, po Biblii, najczęściej korzystają artyści. Miasto to przecież też dzieło sztuki, a gra to zagadka, przygoda, magia, a sztuka jest z magią spokrewniona.
Źródło: Cyfrowy spacer po Dolnym Śląsku

Świadom sukcesu, próbowałem sprawą zainteresować Krzysztofa Maja, ówczesnego rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego w Lubinie, moim rodzinnym mieście. Mniej więcej w tym samym czasie zaproponowałem wrocławskiemu magistratowi współpracę w zakresie stworzenia multimedialnego tytułu, który byłby dostępny za darmo dla graczy na całym świecie i w ten sposób skutecznie i nowocześniej promował Wrocław jako stolice kultury i nowych mediów. Kilkukrotnie wysyłałem maile w tej sprawie, opisując temat i załączając odnośniki legitymizujące pomysł. Nigdy nie dostałem odpowiedzi.

5 kwietnia 2011 r. i 12 września 2011 roku ponowiłem korespondencję, kierując ją do ESK2016 oraz Biura Prasowego UM Wrocław. Oto treść:

Szanowni Państwo, odpowiadając na apel dotyczący nowych pomysłów, pozwalam sobie przesłać mój pomysł, który być może spotka się z Państwa zainteresowaniem. Jestem specjalistą ds. nowych mediów i twórcą gier komputerowych. Skrócone moje dossier znajdziecie Państwo na stronie Dolnośląskiej Szkoły Wyższej: //www.mcike.dsw.edu.pl/index.php?id=2489 W 2007 roku opublikowałem w sieci grę przygodową Magritte, jako część mojej pracy dyplomowej i referatu naukowego (tekst referatu: //www.hc.amu.edu.pl/numery/4/drews.pdf). Była to gra komputerowa rozgrywająca się w prawdziwym polskim mieście - Wrocławiu. W ciągu tygodnia program ściągnęło przeszło 100 tysięcy osób, a sprawą zainteresowały się nie tylko media branżowe, ale i te głównego nurtu (Przekrój, onet.pl, TVP, TVN24 etc.). Na forach internetowych rozpisywano się na temat walorów promocyjnych, a fani z całego kraju zorganizowali we Wrocławiu zlot, w czasie którego odwiedzili miejsca znane z gry. Oto kilka z wielu doniesień prasowych:
//kulturaonline.pl/wirtualne,gry,na,uslugach,realnej,promocji,tytul,artykul,2498.html
//wiadomosci.wp.pl/kat,69154,title,Cyfrowy-spacer-po-Dolnym-Slasku,wid,8869728,wiadomosc_prasa.html
//wroclaw.naszemiasto.pl/archiwum/1564080,wroclaw-bohaterem-gry-przygodowej,id,t.html
Gra była ledwie dodatkiem do pracy i wprawką do tworzenia fabuły interaktywnej. Stworzyłem ją w krótkim czasie, nie dysponując żadnym budżetem, nie mając też stosownego zaplecza technicznego. Jednocześnie jednak wpadłem na pomysł, iż można by stworzyć grę lepszą, większą, profesjonalną, w angielskiej wersji językowej, opartą na historii i topografii Wrocławia. Taki projekt, podobnie jak Magritte bezpłatny, byłby szansą na reklame naszego miasta w świecie. Dziś bowiem królują nowe media, a język komputerowej rozrywki jest najbliższy młodym pokoleniom. Mój projekt - zarówno referat jak i część praktyczna - udowodnił, iż gra przygodowa, jako fabuła interaktywna najbardziej zbliżona kształtem do beletrystyki, może z powodzeniem edukować obwodowo - słowem, może to być czysta rozrywka, która jednak pozwoli zdobyć nam wiedzę, po jaką w innym przypadku być może byśmy nie sięgnęli. Proszę zwrócić uwagę na następujący cytat: "Również dla medioznawcy dr. Leszka Pułki taka produkcja to szansa na promocję miasta. – Kocham Wrocław i popieram wszystko, co mu się może przysłużyć – zapewnia medioznawca. – Taka gra ma też szansę na stanie się sztuką. Z motywu miasta, po Biblii, najczęściej korzystają artyści. Miasto to przecież też dzieło sztuki, a gra to zagadka, przygoda, magia, a sztuka jest z magią spokrewniona". Przystąpiłem już do stworzenia ram fabularnych nowego projektu, który mógłby zaistnieć dziś już nie tylko na komputerach, ale i platformach mobilnych jak smartfony i tablety z dostępem do sieci. To szansa, by zareklamować Wrocław - nie ośrodkowo, lecz obwodowo - kreując oryginalną, niepowtarzalną historię w konwencji realizmu magicznego, doskonale pasującej do stworzonego przez literatów obrazu Wrocławia, jako miasta romantycznego na miarę Wiednia takiego, jakim widzi go sam Jonathan Carroll. To, czego potrzebuję, to wsparcie techniczne, budżet (niewielki) i dostęp do materiałów promocyjnych oraz współpraca ze strony samorządu. Jeśli Magritte, jako mała amatorska produkcja, w tak dużym stopniu przysłużył się promocji Wrocławia w Polsce, to duży, profesjonalny tytuł przygodowy ma szanse pokazać Wrocław całemu światu. A dodać trzeba, iż gra do ściągnięcia za darmo w sieci to jeden z najlepszych sposobów na marketing wirusowy!


Oczywiście nie otrzymałem odpowiedzi.

W listopadzie 2011 roku zostałem jednym twórców klastra Creativro, wystąpiłem na konferencji prasowej razem z prezydentem Rafałem Dutkiewiczem i ponownie rozpocząłem starania o jakiekolwiek zainteresowanie ze strony miasta koncepcją gry promującej Wrocław. Oczywiście bezskutecznie. Próbowałem tematem zainteresować też Krzysztofa Maja, który z rzecznika w Lubinie awansował na dyrektora ESK we Wrocławiu. Szybko okazało się, że nie tylko nie ma tu żadnej nici porozumienia, ale pan dyrektor jest kompletnie niezorientowany w temacie - nie widziałem nawet, że istnieje klaster Creativro, mimo że twór ten powołany był przez prezydenta Dutkiewicza po to, by wspierać ESK. Sytuację opisuję tutaj:

-> Wrocław – co zostało z zagłębia gier? „Ino sznur”…

A oto fragmenty rozmowy z Panem Dyrektorem:

Krzysztof Maj 15/10/2012 12:37:
w szeroko rozumianej promocji i strategii marketingowej wychodzi mi obecność wrocławia (ESK) w wirtualnym świecie
nie jestem ani znawcą anie fanem gier komputerowych (poza quake) ale to nie oznacza, że nie widzę w tym segmencie potencjału


Marcin M. Drews 15/10/2012 12:39:
To zacznijmy od tego, że do ESK wysłałem chyba z rok temu mail w tej sprawie i do dziś nie doczekałem się odpowiedzi, a dość szeroko rozpisałem temat.


Krzysztof Maj 15/10/2012 12:39:
oooo widzisz. a masz kopię tego maila ?? to chętnie bym go przeanalizował


Marcin M. Drews 15/10/2012 12:40:
Już szukam.


Krzysztof Maj 15/10/2012 12:40:
znajomi mi opowiadali o jakieś grze typu strzelanka z misją, że dzieje się ona w miastach europy i pomyślałem, że można dorzucić Wrocław albo inaczej zaistnieć w grach komputerowych kompletnie nie mam rozeznanego tego tematu, ani nie wim jak sie firmy pozycjonują, czy polska to silny gracz itp.


Marcin M. Drews 15/10/2012 12:44:
Takich to już sporo było. Ale do takich gier się nie dostaniesz, bo to tytuły AAA, czyli takie, których produkcja kosztuje kilkadziesiąt milionów dolarów. Co do gier, no to powinieneś mieć rozeznanie. Pracujesz dla Dutkiewicza i nie wiesz, że założył on wrocławski klaster twórców gier? Przy okazji - klaster, który ja reprezentuję.


Krzysztof Maj 15/10/2012 12:46:
ha ha ha pracuję od 4 miesięcy i jak rozmawiałem z ludźmi z miasta, któzy tu pracują dłużej nic nie wspomnieli


Krzysztof Maj 15/10/2012 13:07:
przeczytałem maila kurde pasuje mi mówię kurde bo wydaje mi się, że mam w życiu szczęście Marcin, tak z czapki, ile mógłby kosztować projekt - to take nowe menadżerskie słowo - z grą jako jądrem. Myślę tu o połączeniu kilku projektów na jeden temat i jednym z nich jest gra.


Marcin M. Drews 15/10/2012 13:13:
Naprawdę ciężko powiedzieć, bo wszystko zależy od tego, co i jak miałoby wyglądać. Samo słowo gra jest pojęciem szalenie szerokim - są gry do zrobienia za 5 tysięcy zł i za 100 milionów dolarów. Na pewno możesz zapomnieć o jakichkolwiek grach 3D, gdyż są one bardzo kosztowne. W grę wchodzi albo prosta aplikacja na komórki, albo przygodówka oparta na fotografiach, ilustracjach etc. - czyli taki interaktywny przewodnik z fabułą. Grę można by umieścić w sieci za darmo do ściągania, założyć stronę, wymyślić jakieś konkursy, prowadzić blog z podpowiedziami, a nawet kręcić filmy pokazujące miejsca znane z gry i oferujące rozwinięcie fabuły. Ale to wszystko są koszta. Musielibyśmy dokładnie omówić, czego chcecie, i wtedy da się to wycenić.


Krzysztof Maj 05/03/2013 21:49:
cześć przepraszam za brak kontaktu ale mnie wciągneło
nie chce za darmo ale temat chcę pociągnąć
umówię się z Tobą i z kimś ode mnie kto pociągnie projekt ??


W kwietniu 2013 roku na spotkaniu klastra z Wydziałem Promocji Miasta poznałem Pawła Romaszkana, któremu ze szczegółami przedstawiłem koncepcję, następnie przesłałem ją mailem. 24 kwietnia 2013 r. otrzymałem odpowiedź o treści:

Witam, w odpowiedzi na maila, chciałbym Pana zaprosić na spotkanie do Biura Promocji Miasta (Przejście Żelaźnicze 1). Wcześniej ustalmy termin spotkania. Poproszę o kontakt telefoniczny do Pana to sprecyzujemy dzień i godzinę.
Pozdrawiam. Mariusz Majta Biuro Promocji Miasta (City Promotion Office)

Po ustaleniu terminu stawiłem się na spotkanie 26 kwietnia o godzinie 12.00, ze szczegółami przedstawiłem koncepcję, jej wydźwięk kulturowy i promocyjny, znaczenia dla miasta i możliwość uczynienia pomysłu jednym z ciekawszych osiągnięć ESK, promującym miasto na całym świecie. Zaznaczyłem też, że swoją wiedzę i umiejętności chcę oddać za darmo, bowiem jako mieszkaniec Wrocławia wspieram miasto i nie chcę za mój pomysł ani grosza. Nigdy nie chodziło o pieniądze, choć może powinno - rzadziej okrada się ludzi, którzy się cenią...

Krótko po spotkaniu Paweł Romaszkan został odwołany ze stanowiska i kontakt się urwał. Nie miałem pojęcia, że moja idea została jednak przechwycona i przeznaczona do realizacji jako... pomysł ESK (sic!). Z mojego punktu widzenia wygląda to na ordynarną kradzież, za którą być może ktoś otrzyma urzędniczą premię.

W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że istnieje (podobno) doniesienie w podobnej sprawie złożone w Prokuraturze Generalnej. Nie zdążyłem sprawy zweryfikować, ale otrzymałem jako dowód niniejszy numer:"PG II Ko1 519/14". Temat można więc sprawdzić, co zresztą zamierzam uczynić. Dlatego też zdecydowałem się opisać mój przykład, bowiem istnieje podejrzenie, że osób wykorzystanych przez miasto może być więcej.

Sprawę przedstawiłem dziennikarce Polskiego Radia. Odpisała mi dziś krótko:

Maj mówi że oskarżenia są aaaaaaaaaaaaabsurdalne

Taka odpowiedź wcale mnie nie dziwi. Zaprzeczenie (nie wie,, nie znam, nie pamiętam) to główne narzędzie PR we Wrocławiu. Stąd Pan Maj nie wiedział o Creativro, podobnie jak rzecznik prezydenta Wrocławia, Paweł Czuma, choć był obecny na konferencji prasowej.

Co chcę osiągnąć? Chcę przestrzec innych przed "współpracą" z wrocławskimi instytucjami kultury oraz urzędem miejskim. Nie interesują mnie pieniądze, ale żądam stosownej satysfakcji - przeprosin i uznania mojego autorstwa koncepcji. Polska to nie Tajwan, gdzie bezkarnie łamie się prawa autorskie!

Z poważaniem,
Marcin M. Drews