Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jak wyzbyć się tego polskiego jadu? Wiem ze zaraz mi powiedziecie ze nie mozna wszystkiego zwalac na innych i ze trzeba uderzyc w stol i pojsc pobiegac ale sposob w jaki bylo sie wychowywanym w latach 0-18 wplywa na cale pozniejsze zycie. Mnie na przyklad rodzice potwornie zaniedbali, nauczanie indywidulane w domu, brak znajomych, brak sportu, #!$%@? umysłowa na calej dlugosci.
Ojciec sie nigdy mna nie interesowal tylko ogladal telewizje a matka byla/jest zapatrzona w sobie narcystyczna osoba ktora wszystko musi odwrocic by bylo "ja, ja ja, ja uwazam, ja zrobie tak". Kiedys sie wkurzalem na starych ze nie wyslali na sport czy na jezyk obcy czy nie pozwalali mi miec znajomych. Ciagle pamietam texty mojej mamy "A nie przejmujcie sie anonem, on nie potrafi zbytnio mowic" albo teksty ojca "Nie dziwie sie ze za to opowiadanie dostales pale, ty w ogole nie potrafisz pisac. Gramatyki was tam nie ucza?" Ale przeciez nie bede teraz sie na nich denerwowal bo sa za starzy, nie bede im robic przykrosci na stare lata. Oni i tak uwazaja ze swietne nam zapewnili dziecinstwo bo nie pili i nie bili - genialny wyznacznik.

tldr: Teraz mam 35 lat i zastanawiam sie czy da sie to jeszcze odkrecic? Wyzbyc sie tego jadu i stac sie przyjaznym normalnym czlowiekiem? Jak sie nauczyc konwersowac i pisac z kims?

Jak tylko skonczylem 19 lat to ucieklem z domu, wzialem sie za siebie i schudlem te wszystkie pierogi, kotlety i ziemniaki. Stracilem w 4 miesiace 30 kilogramow. Pracowalem za dnia i studiowalem wieczorowo. Nie mialem czasu by poznac ludzi a nawet jakbym mial to oni wyczuwali ze cos jest ze mna nie tak i nie zapraszali mnie nigdzie. Czuli ze dziwny jestem.

I tak lata mijaly, studia skonczylem, zaczalem prace, pracowalem, kupilem mieszkanie na kredyt w 2017, chodzilem na silownie i ogladalem seriale. A teraz jeszcze po 2 latach covidu i pracy z domu okazalo sie ze zapomnialem jak sie zachowywac wsrod ludzi i jak to jest prowadzic konwersacje. Serio nie wiem co kiedy trzeba powiedziec, nie mam zadnego doswiadczenia w prowadzeniu rozmowy, nie wiem gdzie patrzec jak z kims rozmawiam (oczy mi schodza na bok) i ciagle mam w glowie "jestes niczym, jestes smieciem, wszyscy sie z ciebie smieja, lepiej zamknij dziub"

Na internecie nie da się pogadać. Można pisać monologi (jak ten) ale nie konwersacje. Ludzie robię 10 innych rzeczy w tym wykop czy discord i mają cie w pompie jak cos do nich mowisz czy piszesz. Jedynymi moimi znajomymi to youtuberze, streamerzy, podcasty i seriale. Nigy nie mialem znajomego.

Jak schudnac da się samemu to nauczyć się pisać czy konwersacji nie da się samemu. Kto chce rozmawiać i trącić czas na rozmowę że #!$%@?? Naprawde nie wiem jak nauczyc sie rozmawiac by nie wychodzic na creepa.

A teraz jak mam 35 lat, to dla +40 jestem szczylem co gra w gry kiedy oni robią karierę. Ostatnio wybrałem się z menadzerem na lunch. Kompletnie nic nie miał do powiedzenia, mi aż głupio było gadać bo on jedynie o czym miał do powiedzenia to dzieci i praca. Sport nie, gry nie, imprezy nie. Auta nie. Polityka nie. Tylko Kościół, dzieci, kredyt i praca. Facet jest w pracy o 7 a online jest jeszcze o 21 z domu. Całe jego życie to praca. I czulem sie dziwnie bo nie wiedzialem co mowic.... nie wiem gdzie jest ta linia ze zbyt sie spoufalam, gdzie za duzo mowie czy wygladam na cichego creepa.

Dla ponizej 30 jestem starym Panem który nie rozumie genz. Stary dziad co przespał najlepsze lata i teraz cos tam kliika w kakuter zamiast jezdzic bmw i budowac dom.

A dla rówieśników nie istnieje bo oni nie mają czasu, dzieci, kredyty, kariera.

Bylem u psychologa juz pare ladnych lat temu, chodzilem przez prawie rok co 2 tygodnie. Kobieta w ogole nie rozumiala mojego problemu, jej propozycja zapisania sie do kolka filmowego czy na wspinaczke calkowicie mijaly sie z celem. Probowalem tego oczywiscie ale wygladalem jak jakis creep z boku co nie potrafi mowic. A na wspinaczce to juz byla tragedia gdziie same oskarki wyzylowate w spandexach patrzyly na mnie jak na smiecia. Lekow nie chcialem brac by sie nie uzaleznic.

Nawet was zaskocze ale jak mialem 27-29 lat to wyjechalem na #emigracja pracowac w tamtejszej korporacji. Myslalem ze zmieniajac srodowisko zmienie moze nastawienie. Ze ludzie beda bardziej mili albo bede mial z kim rozmawiac. HA. Traktowali mnie uprzejmie ale bylem jeszcze bardziej samotny. Traktowali mnie jak takiego dobrego bialego hindusa co cos tam sobie powie i to wszystko. Dla rodaczek bylem niewidzialny a dla "tubylczyn" bylem po prostu kolega z pracy.

O dziewczynach czy #tinder juz dawno zapomnialem, ja potrzebuje po prostu kogos kto mnie polubi i z kim bede mogl porozmawiac o najnowszej gierce lub serialu lub polityce lub gadzetach lub sporcie lub muzyce.

Potrzebuje pomocy ale nikt nie ma czasu by ze mna porozmawiac bo nikt w tym nie ma interesu. Jest na to jakis ratunek czy tylko sznur? wpadam w doomeryzm ostro

#samotnosc
#pracbaza
#emigracja
#psychologia
#depresja

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62b73a25e64cdd8bfbf62ddb
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 11
@dyskutek2: człowiek był młody i naiwny, cieszył się, że ma z kim pograć w gałę, jak trochę dojrzałem i zrozumiałem "kto jest kim" to pourywałem wszystkie kontakty

dziecko nie ma takiej świadomości, że ktoś jest toksyczny