Aktywne Wpisy
ignis84 +267
Nigdy nie zadawałam pytania "dlaczego mnie, to spotyka, w sensie tak ciężka choroba" Nie żebym chciała żeby dotknęła kogoś innego, nikomu tego nie życzę, nawet największym zwyrodnialcom. Dlaczego? Ponieważ, chyba nie jestem takim człowiekiem, zawsze staram się dostrzegać szerszą perspektywę i wiem, że ludzie żyją w jakiś sposób, bo chyba nie znają innego. Jeśli ktoś doświadczył od dziecka wiele przemocy, to jak miał wyrosnąć na dobrego człowieka?
Znał tylko siłę i ból,
Znał tylko siłę i ból,
Kadet20 +14
K#rwa, człowiek poszedł dziś na zakupy do galerii handlowej i z ręką na sercu mówię. Widzisz gościa z wielkim napisem na kurtce Calvin Klein albo jakąś kobitkę z torebką Louis Vuitton to na 99% Ukrainiec/ka xD Możecie mi cisnąć że uj mnie to obchodzi i że zazdrosny jestem bo kasę mają. Tak k#rwa, jestem zazdrosny bo są dziani a ja we własnym kraju czuję się jak ten dziad przy nich. Tak, mam
TLDR:Apel do wszystkich pomocnych osób polecających psychoterapię dla osób cierpiących na depresję. Nie róbcie tego, bo możecie ich skrzywdzić. Chyba że jesteś lekarzem i masz wiedzę na ten temat to ok.
Ponad 3 lata temu zerwał ze mną chłopak, wszystko się zmieniło. Z pozytywnie zakręconej ekstrawertycznej dziewczyny stałam się wrakiem niemogącym spać, jeść. Jako graficzka-freelancer zawalałam kolejne zlecenia, klientów ubywało. Po około dwóch miesiącach od rozstania nie umiałam nawet wstać z łóżka, zaczęłam mieć myśli samobójcze. Musiałam wrócić z Warszawy do mojej rodzinnej wsi do rodziców. U rodziców było ze mną lepiej, bo musiałam wstać na śniadanie, czasem pomóc w czymś rodzicom, ale nadal nie miałam energii i chęci do życia.
Opisywałam wszystko na wykopie, otrzymałam wiele otuchy i ciepłych słów oraz zachętę do pójścia na psychoterapię. Tak też zrobiłam. Rodzice finansowali mi psychoterapię, chodziłam na nią 2 razy w tygodniu. Choć wtedy sądziłam, że ta terapia jest super i mi pomaga to z perspektywy czasu widzę, że tak nie było. Pamiętam, że nadal nie miałam siły do zrobienia czegokolwiek, skończyłam pracować jako freelancerka, a nawet nie utrzymywałam kontaktu z moimi przyjaciółmi i znajomymi poza dwiema dziewczynami z wykopu.
Pół roku później sama widziałam że coś jest nie tak. Żadnej poprawy, a nawet zaczęło być coraz gorzej. Zdarzały się dni kiedy już nie wstawałam na śniadanie, bo nie miałam siły. Terapeutka powiedziała, że to normalne, że w trakcie terapii jest przez jakiś czas gorzej. Zaleciła mi pójście do psychiatry po leki.
Psychiatra zadał kilka pytań, m.in. czy mam myśli samobójcze. Wtedy zdiagnozował że to depresja i zapisał mi leki.
Po lekach czułam się... dziwnie. Nie miałam już myśli samobójczych, nawet mogłabym powiedzieć że byłam "szczęśliwa" tylko to było takie... sztuczne? Leki miały wiele skutków ubocznych, byłam otępiona, nie mogłam się skupić na czymś konkretnym.
Nadal nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Po kolejnym roku zmieniłam nurt psychoterapii. Szału nie było, zaczęłam myśleć, że jestem zwyczajnie #!$%@? i nigdy już nie będę żyć normalnie. Potem były następne zmiany psychoterapeutów, nurtów, leków. Rodzice też coraz mniej wierzyli, że coś się u mnie poprawi. Nie dziwię im się bo miałam tak samo. Niecałe 3 lata różnych psychoterapii i efektów brak. Byłam wrakiem człowieka.
Momentem przełomowym były urodziny mojej mamy w sierpniu 2021. Zaprosiła prawie całą rodzinę, gościliśmy z 20 osób. Nie miałam ochoty do nich wychodzić, ale mamie na tym zależało, więc założyłam maskę poker face i udawałam że wszystko jest ok. Jeden wujek gdy mnie zobaczył powiedział że wyglądam strasznie, zapytał czy chora jestem czy co. Opowiedziałam trochę o depresji, trochę wstyd przy tylu osobach, ale nie myślałam o tym wtedy. Poruszyłam temat psychoterapii.
Jedna ciotka powiedziała standardowo "jaka depresja, za moich czasów to...", ale wujek podszedł do tematu inaczej. Zapytał o moje wyniki krwi. Powiedziałam, że nie robiłam od lat żadnego testu krwi. On drążył, że w takim razie jak psychoterapeuta mnie leczy jak on nawet nie wie co mi jest. A ja mu mówię, ze dobrze wie, bo mam zdiagnozowaną kliniczną depresją.
Wujek mi zalecił, żeby zrobić sobie morfologię, przy okazji zaczął przeklinać psychoterapeutów w stylu "co to za doktór co bez żadnych badań leczy chorobę" i takie tam.
Po kilku dniach pobrałam krew. Wyniki były beznadziejne, prawie wszystko było poza normą. Diagnoza anemia.
Zmieniłam dietę, zaczęłam jeść regularnie po 2000 kcal, zaczęłam pić codziennie 2 litry wody mineralnej, przyjmowałam suplementy diety. Już po miesiącu zauważyłam poprawę. Od listopada wróciłam do freelancowania, pojedyncze zlecenia co prawda, ale z biegiem czasu biorę ich coraz więcej. Od marca mam zamiar wynieść się z powrotem do Warszawy.
To tylko moja historia, wiem że nie każdemu w badaniu krwi wyjdzie że jest na coś chory. Ale chciałam tylko tutaj zaznaczyć, że jesli ktoś nie ma wiedzy medycznej to lepiej żeby nie mówił od razu "idź na terapię", bo ja tak zrobiłam i zmarnowałam prawie 3 lata swojego życia. Szkoda że mi psychoterapeuta ani psychiatra nie powiedzieli, że depresja może wynikać z jakichś chorób a nie koniecznie z traum. Na psychoterapii m.in. szukaliśmy traum z mojego życia, a okazało się że to wcale nie o to chodziło.
#psychoterapia #psychologia #medycyna
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61e28d9c79ccb9000a8f0c63
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
Znajoma po kilku latach leczenia u psychiatrów trafiła do szpitala psychiatrycznego (duże wahania nastrojów, etc.), Dopiero tam lekarz zlecił pełne badania i okazało się że to problemy z hormonami.
Także, jeśli ktoś ma źle samopoczucie to najpierw powinien iść do lekarza (nawet internisty) i prosić o morfologię + hormony etc.
Zaakceptował: LeVentLeCri
Ocho, to samo usłyszałam od psychoterapeutki na mojej ostatniej sesji gdy jej wygarnęłam, że brała ode mnie kasę zamiast mi pomóc.To ja jako klientka mam zdiagnozować czy złe samopoczucie i niechęć do życia oraz myśli samobójcze wynikają z depresji czy z innej choroby? Ja mam mieć większą wiedzę od terapeutki, której płacę siano za jej wiedzę? Chyba żartujesz sobie. Tym
Zaakceptował: LeVentLeCri
To są tylko moje przemyślenia po
A na terapii jest zwykłe pieprzenie, które nic nie daje. Ja nawet nie odczuwam wspomnianej przez ciebie iluzji, że coś jest lepiej. Zrezygnowałem po paru spotkaniach, bo nie widziałem w tym sensu, a jak przeczytałem, że ludzie latami chodzą na
@Kamilo67: bullshit, ja ze stanu wycia po nocach, że chcę umrzeć, nienawiści do siebie i czucia się śmieciem, wizyty psów w moim domu po tym jak przyjaciel zgłosił, że miałam próbę, wyszłam na zupełnie normalne funkcjonowanie, mieszkam sama, zdałam prawko, zaczęłam nowe studia, zmieniłam pracę dwa razy i jest spoko (no nie licząc problemów ze snem, ale z tym można żyć).
Nie wiedząć jaki był problem to nie mam co ocenić.
Dobry terapeuta powinien wiedzieć ile danej osobie jest w stanie pomóc. Nieustanne kasowanie kasy nie świadczy o takiej osobie dobrze.
Zależy co ile czasu ich zmieniała, bo w tej chwili nic nie można stwierdzić.
Skąd założenie, że mnie to pomaga? Po prostu mówię co o tym uważam i nie widzę sensu, żeby komuś to polecać.
Ja będę polecać, bo wiem, że pomaga. Tyle tylko, że trzeba mieć chęci i motywację do pracy nad sobą, bo terapeuta tej pracy za ciebie nie wykona ani sam ci przyjaciół nie znajdzie.
Ot dlatego:
Bo nie zgadzam się z tym i jest to szkodliwe stwierdzenie dla reszty czytających.
Zależy co masz na myśli "praca nad sobą", bo jakoś robiłem