Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tldr: chcę jeszcze raz zawalczyć o dziewczynę, które odrzuciła mnie 3 lata temu, bo mimo wielu innych kobiet w międzyczasie, wciąż czuję, że była kimś wyjątkowym

Kilka lat temu byłem przez ok. pół roku w bliskiej relacji z pewną dziewczyną. Początkowo oboje traktowaliśmy ją jak przyjaźń, a dopiero z czasem u mnie pojawiła się potrzeba czegoś więcej. Żadne FWB, ale bliska przyjaźń z codziennymi długimi rozmowami przez telefon (mieszkaliśmy w oddalonych miastach), spotkaniami całoweekendowymi gdy tylko pozwalał na to czas. W trakcie naszej znajomości ona była u kresu wieloletniego związku z innym gościem. Mieli coś na kształt separacji, formalnie nie zerwali, mieli szukać prób naprawienia sytuacji. Związek był owiany tajemniczością, nie chciała za wiele o tym mówić. Dopóki w nim była, nie liczyłem na nic ponad przyjaźń. W pewnym momencie jednak doszło do rozstania i przestałem blokować tłumione wcześniej myśli, że między mną a nią może być coś więcej. Po kilku tygodniach od jej rozstania, kiedy nasza relacja uległa jeszcze większemu zbliżeniu, powiedziałem jej, że chciałbym, żebyśmy zostali parą, ponieważ mimo że do tej pory zachowywaliśmy się jak przyjaciele, to coraz mocniej się do niej przywiązałem i koniec końców zrozumiałem, że jest kimś, z kim chciałbym się związać. Dostałem kosza. Powiedziała, że jest za szybko po jej poprzednim związku, że potrzebuje czasu, że może za kilka miesięcy. Potem jeszcze powtórzyła w smsach, że w przyszłości jest szansa. Chwilę jeszcze kontynuowaliśmy przyjaźń, ale potem poniosły mnie emocje, nakrzyczałem na nią, oskarżając, że bawiła się moimi uczuciami, że posłużyłem jej jedynie do podbudowania poczucia własnej wartości, nadszarpniętego przez rozstanie w dotychczasowym związku itd., powiedziałem że zrywam relację. Popłakała się, ja zresztą - gdy skończyłem krzyki i rozmowę - również. Po 2-3 tygodniach dowiedziałem się, że weszła w związek z jakimś trzecim typem… Przez kilka lat nie mieliśmy większego kontaktu, dopiero kilkanaście miesięcy po tych wydarzeniach polajkowała mi jakieś nowe zdjęcia na fb, potem z raz czy dwa zrobiłem to samo, kilka razy wymieniliśmy jakieś reakcje na story na fb, z dwa razy coś do mnie napisała, ja krótko odpowiedziałem, unikając wchodzenia w dłuższe rozmowy.

Przez te kilka lat układałem sobie życie bez niej. Byłem w innych związkach, w tym jednym prawie 2-letnim. Właściwie wydawało się, że jej temat całkowicie zamknąłem. Od czasu do czasu pojawiała się nostalgia, ale tłumiłem to w sobie, uważając, że będąc z innymi kobietami jestem w obowiązku ucinać jakiekolwiek wspomnienia o niej. Jednocześnie, w tych wszystkich związkach nigdy nie umiałem się zaangażować emocjonalnie na 100%. Wydawało mi się, że to po prostu kwestia dojrzałości, starzenia się, tego, że to już nie są młodzieńcze miłości itd. Albo że jedno niepowodzenie zmieniło mnie i nauczyło pewnego dystansu, asertywności wobec kobiet.

Jesienią zakończyłem ostatni związek w jakim byłem i tym razem zupełnie nie mam ochoty szukać nowej różowej. Właściwie mam poczucie, że nie ma szans, bym wszedł teraz w związek, który może być poważny. Przelotne relacje mnie nie interesują, mam dużo obowiązków, praca, rozwój osobisty, nie mogę sobie pozwolić na marnowanie czasu na niewartościowe relacje.

Jednocześnie dużo myślę ostatnio o tamtej dziewczynie. Mam wrażenie, że pierwszy raz od kilku lat nie będąc przez dłuższy czas w związku, nie blokuję tych myśli, które gdzieś tam wewnątrz mnie chyba zawsze się zażyły. Czuję coraz większą potrzebę odnowić kontakt z tą dziewczyną. Z jednej strony mam wrażenie, że jeśli tego nie zrobię, zawsze będzie siedzieć gdzieś we mnie i nie pozwoli mi to na zbudowanie udanej relacji z nikim innym. Z drugiej - mam też myśli, że może była tą jedyną i dlatego różne inne dziewczyny po niej łatwiej wymazałem z pamięci, a ona wciąż gdzieś tam wraca echem. Właściwie czuję się jakbym nigdy w pełni nie przestał jej kochać i jakbym nigdy nie kochał nikogo mocniej, mimo że nawet nie byłem z nią w związku, nie było segsu i tak dalej. Paradoks, ale tak po prostu czuję...

Jestem zdecydowany by wznowić tę relację, mając nadzieję, że albo tym razem zakończy się to szczęśliwym związkiem albo chociaż okaże się, że po kilku latach już nie robi na mnie takiego wrażenia i np. zrozumiem, że mam w głowie jej zafałszowany obraz. Czuję, że tylko rozmowa, spotkanie z nią po tych kilku latach przyniesie mi jakąś odpowiedź. Inaczej zawsze będzie mnie męczyć pytanie, czy to nie była jedyna prawdziwa miłość w moim życiu. Nie wiem co ona wtedy naprawdę myślała, co nią kierowało, co stanęło na przeszkodzie, ale wiem, że chcę dać losowi szanse, by sprawdzić raz jeszcze, czy między nami nic nie jest możliwe.

Dodam, że przez te kilka lat bardzo się zmieniłem na lepsze pod wieloma względami - dobra praca, poprawa wyglądu, większa pewność, podobam się kobietom itd. Mam wrażenie, że jestem w stanie tym razem zrobić na niej inne wrażenie, wydać się bardziej atrakcyjnym niż kiedyś. Trochę myślę, że kiedyś prosiłem się o zfriendzonowanie, dziś już nie.

Nie chcę działać głupio, a boję się że serce bierze górę nad rozumem.

Co jakiś czas spędzam zawodowo weekend w mieście, w którym mieszka. Myślałem, by zaproponować jej spotkanie i spróbować zrobić dobre nowe “pierwsze” wrażenie, wywołać u niej chęć kolejnych spotkań - a później się zobaczy. A może lepiej zacząć ostrożniej, napisać do niej na messengerze niby z prośbą o poradę w jakiejś sprawie, na której się zna, potem od tego przejść do pytań co słychać, kolejnych rozmów, a jak będzie szło dobrze - wtedy dopiero się spotkać, ale już do spotkania podejść dużo bardziej z nastawieniem na flirt, podryw.

Co robić wykopki? Jak do tego podejść, jak zagadać po takim czasie, by tym razem nie spieprzyć sprawy.
Prośba o jakieś słowa otuchy...


#zwiazki #rozowepaski ♯przegryw #podrywajzwykopem #samotnosc #relacje #randki #randka

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61d7713b37651b000a908d16
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 47
chcę jeszcze raz zawalczyć o dziewczynę, które odrzuciła mnie 3 lata temu, bo mimo wielu innych kobiet w międzyczasie, wciąż czuję, że była kimś wyjątkowym


@AnonimoweMirkoWyznania: bez sensu, dziękuję za uwagę, zamykam temat. Raz cię odtrąciła to już zawsze będziesz dla niej frajerem, nic nie zrobisz. Tobie się wydaje, że kobiety zapominają tak jak my. Są pamiętliwe w #!$%@?, nic ją nie obchodzi twoja zmiana, geny masz te same
Po 2-3 tygodniach dowiedziałem się, że weszła w związek z jakimś trzecim typem…


@AnonimoweMirkoWyznania: i tutaj można skończyć rozważania
Olej ją. Byłeś dla niej tylko tzw. tamponem emocjonalnym, nigdy nie brała cię pod uwagę jako ewentualny partner.
Poza tym, niejako zdradzała swojego partnera z tobą (są różne rodzaje zdrady).

Przez te lata padles ofiarą swojego umysłu, który wykreował sobie fałszywy obraz tej różowej, jako ktoś wyjątkowy. Jest to dość częste, niestety.
@AnonimoweMirkoWyznania Nie ma powrotów miras. Jak mówi powiedzenie, nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki. Bo rzeka i woda w niej już nie jest ta sama.

Zakochałeś się wtedy, nie dostałeś nagrody, gdzieś zawiesiłeś to w głowie. Musisz mieć świadomość że wtedy patrzyłeś na nią przez różowe okulary, zaburzony chemią w mózgu.
Może to i dobry pomysł żeby spotkać się jeszcze raz, bo raczej jestem pewien że wyjdziesz z tego
@AnonimoweMirkoWyznania brzmi trochę jak scenariusz do 'Normal peoole'.. potwierdzam to co mówili wcześniej - wykreowałes sobie jej obraz w głowie, gdy tak na prawdę nie była taka wspaniała. Przez czas rozłąki z pewnością też się zmieniła i to może być zupełnie inny człowiek. Jeśli jest w jakiejś relacji to nawet nie próbuj się kontaktować, zablokuj ja gdzie się da i ruszaj do przodu
Jeśli nie jest związana - Twój wybór, aczkolwiek możesz
nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki.


@z_score: W tym powiedzeniu nie chodzi o to, że nie powinno się czegoś robić. Autorem tych słów jest Heraklit z Efezu, czyli ten sam człowiek, który powiedział, że wszystko płynie. Twierdził on, że naturą świata i materii jest ciągła przemiana. Dwa razy do tej samej rzeki nie wejdziesz, bo za drugim razem będziesz moczył nogi w zupełnie innej wodzie. To o to