Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Będzie długo więc w tym akapicie wrzucam tl;dr Nie mam w swoim życiu ambicji do niczego, nic mi się nie chce, ze swojego lenistwa praktycznie wegetuje, opinia społeczna krytykuje mnie na każdym kroku mówiąc, że jestem nienormalny. U lekarzy byłem, opinie podzielone, choć większość mówiła, że jestem normalny, inni przepisywali leki po których było jeszcze gorzej.
A teraz wersja pełna. Jestem facetem kawałek po 30 roku życia. Mam wyższe wykształcenie, ale jest to tytuł z małej uczelni, na gówno kierunku. Studia też niczego mnie nie nauczyły bo je kompletnie olewałem. Polityka na uczelni była taka, że wystarczyło pokazać chęci i się zdawało. Prace dyplomowe pisały mi koleżanki za mój ładny uśmiech (trochę nimi manipulowałem). Ogólnie nie uważam się za przegrywa, jestem rozmowny, ludzie mnie lubią, chyba nawet nie brzydki do laski lgną do mnie i to by było tyle ze wstępu.
Jeżeli chodzi o pracę i zarabianie to w swoim życiu pracowałem w wielu branżach. Robiłem to z musu choć jakbym po manipulował rodzicami to utrzymywali by mnie całe studia (studiowałem w rodzinnym mieście i mogłem z nimi mieszkać). Pracowałem tylko dlatego, aby nie odstawać od "dorosłych" znajomych. Robiłem to na siłę aby nie odstawać. Zarobkami się nie przejmowałem bo nie mam w swoim życiu żadnych większych pasji niż telewizor, komputer czy weekendowe piwo ze znajomymi. Pensja mi wystarczała na wszystkie takie rzeczy. Co robiłem z resztą kasy? A na początku to chomikowałem. Później za zebraną kasę nie pracowałem i żyłem tak samo np. przez pół roku. Często udawałem przed znajomymi, że dalej pracuje aby nie mieli mnie za idiotę. Wpadłem w taką pętle, 3 miesiące pracy, 6 miesięcy życia z oszczędności. Aby z tego wyjść zmuszałem się do pracowania ciągłego, a nadwyżkę kasy przepuszczałem w gierkach, wpłacałem na zbiórki charytatywne, crowdfunding. Znów mi się to nie spodobało, przyznałem się o tym co robię przed kilkoma znajomymi i nazwali mnie idiotą. Kolejnym krokiem było zwiększenie swoich obowiązkowych wydatków więc się wyprowadziłem z domu, na początek wynajęty pokój, teraz wynajęta kawalerka. Zarabiając najniższą krajową niewiele połowę wydawałem na opłaty i rachunki (małe miasto 100tys mieszkańców, kawalerka to 1000-1200zł, pokój 500-700zł + opłata za prąd ok. 50zł + telefon z 20zł + internet 30zł). Pewnie pomyślicie, że zostawało niewiele. Ale dla mnie w zupełności aby przeżyć i wyjść na piwo ze znajomymi. A prace jakie wykonywałem? Na studiach to kelnerka, magazyn, sprzątanie w hotelu, budowlanka. Po studiach chciałem iść pracować do biura. Cel? Znaleźć coś gdzie nie będę musiał się wysilać. W sumie studia zrobiłem z braku perspektyw i rodzice ciągle mi powtarzali, że po studiach pójdę do biura, a tak to fizycznie będę zapieprzał. Podzielałem ich pogląd i dlatego musiałem małym kosztem jakoś te studia skończyć. Teraz z perspektywy czasu odnoszę wrażenie, że prace fizyczne za studenciaka nie były takie złe. Ale może mam zakrzywione spojrzenie przez to, że nie pracuje w takich zawodach dobre 6-7 lat. Po studiach trafiłem do kilku biur. W większości na najniższe stanowiska gdzie trzeba było stawiać stempelki, układać jakieś papiery czy przepisywać dane do tabelek. Pracę zmieniałem często bo im dłużej pracowałem tym więcej wymagano ode mnie (szło to oczywiście w parze z pieniędzmi). A więc jak awansowali mnie, dali podwyżkę to powiedziałem, że w sumie to nie chce. Kierownicy łapali się za głowy. Podobno byłem jedynym takim przypadkiem, żeby ktoś odmówił. Później był kwas i zmieniałem pracę w której było potem podobnie. Parę razy nazwano mnie idiotą. Potrafiłem czasem płacić po kilka stówek koledze z biura za to aby odwalił za mnie pracę bo mi się nie chciało robić. Chętnych nie brakowało. Potrafiłem wydać tak z tysiąc złotych nawet. Koniec końców i tak osoba która zarabia na mnie nazywała mnie idiotą czy dziwakiem. Obecnie od paru lat pracuje w biurze gdzie nie robię praktycznie nic, nikt mnie nie próbuje awansować i mi to pasuje. A kasa to niewiele ponad najniższą krajową i jest to wręcz za dużo dla mnie. Jak opowiadam te historie znajomym to... tracę znajomych. Nazywają mnie idiotą. Każdy znajomy za kasę zrobił by chyba wszystko. Gdyby mi ktoś powiedział, że pod blokiem leży tysiąc złotych i muszę po niego tylko zejść to by mi się tego nie chciało. W dalszym ciągu wydaje kasę na takich platformach jak zrzutka.pl Nie potrafię zrozumieć znajomych którzy biorą udział w tym wyścigu szczurów, zarabiają tysiące zł, uczą się tylko po to by mieć ładniejszy samochód czy wyjechać raz w roku gdzieś na karaiby. Ja bym tam za darmo nie chciał jechać. Byłem ze 2-3 razy ze znajomymi na jakiś wakacjach (góry, mazury) i po takim wyjeździe byłem jeszcze bardziej zmęczony niż przed. Kompletnie nie widzę w tym żadnego celu. A prawka nie mam bo mi nie potrzebne. Gdyby teraz jakaś szkoła mi zaoferowało kurs za darmo to bym nie poszedł. Zaznaczę jedynie, że nie byłem rozpieszczonym gówniarzem, niczego w domu nie brakowało ale też się nie przelewało. Rodzice cały czas pracują, ale nie rozpieszczano mnie. Komputera długo nie miałem, podobnie telefonu. W sumie to jeszcze z 8 lat temu na studiach nie miałem telefonu gdzie były to czasy gdzie każdy miał telefon. Dalej nie potrafię zrozumieć fenomenu iphona za 4tys zł, nie wiem co może mieć taki iphona czego nie ma mój tellefon za 380zł z lombardu. Nie wiem nawet jaki to model. Wystarcza mi w 100%. A znajomi? Drugiego etatu szukają teraz bo nowy iphone wychodzi. Wracając do pracy to zdarza mi się gdzieś wysłać cv i na rozmowie potrafię powiedzieć wprost - chce robić niewiele i dostać za to najniższą krajową. Wiecie jak reaguje rekruter na coś takiego?
Wszyscy mówią mi, ze jestem nienormalny ze swoim podejściem, dlatego też za bardzo nikomu o sobie nie opowiadam. Ale jak powiedziałem o tym ludzie się odwracali ode mnie, traktowali jak dziwaka. W pracy jak coś takiego powiedziałem to był kwas. Rodzice też już nie mają sił na mnie i się odwracają. Może wszyscy mają rację, a nie ja? Przez ostatnie 10 lat odwiedziłem pewnie z 10 różnych psychologów/psychiatrów. Większość z nich powiedziała, że jestem całkiem normalny. Ze dwóch kazało mi iść pobiegać. Dwóch też wprowadziło leczenie farmakologiczne. Brałem Asertin i Pramolan. Nie razem tylko oddzielnie na przestrzeni kilku lat. Żaden z tych leków mi nie pomógł, a wręcz jeszcze bardziej mnie zamulały. Leżałem, spałem i tyle. No i taki jeden lekarz mnie tym leczył i kazał brać jeszcze więcej więc poszedłem sobie na konsultacje do innego to złapał się za głowę, że co to za lekarz mnie czymś takim faszeruje. I kazał np. iść podbiegać. Jak widać różne diagnozy, żadna mi nie pomogła choć przyznam, że nawet z tym bieganiem na siłę próbowałem. Odpuściłem gdy przy którejś próbie biegania na siłę ze łzami w oczach przegryzłem sobie ze złości usta do krwi.
Jeszcze wspomnę o dziewczynach. Nie chce być w związku bo to dodatkowe obowiązki. Ciężko mi iść na wigilie do rodziców bo mnie święta nie obchodzą i nie wyobrażam sobie, że miałbym jeździć na jakieś rodzinne obiadki raz do jednych, a raz do drugich. Byłem w kilku epizodycznych związkach i tylko się w tym utwierdziłem. Żadnego z tych związków nie szukałem, dziewczyny same lgnęły. Czasami nie potrafiłem odmówić bo widziałem w tym potencjał jeszcze większego lenienia się - dać namiastkę związku i dostać za to np. napisaną pracę magisterką.
To chyba wszystko. Opisałem to mocno skrótowo. Starałem się zwrócić uwagę na wszystkie aspekty o jakie pyta m.in. psycholog. Może ktoś z Was mi powie czy jestem idiotą jak to często słyszę czy jednak jestem normalny i powinienem nie zmuszać się do pracowania tylko robić te minimum takie jak czuje, że jest mi potrzebne.
#zalesie #praca #psychologia #feels

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #613e09dd5fb896000a005453
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Wesprzyj projekt
  • 13
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: tak w skrócie to mam podobnie. Nie jesteś idiotą czy nienormalny. Jesteś minimalistą i nie potrzebujesz wiele. Problemem jest to że się przejmujesz innymi ludźmi i ich opinią. Większość ludzi nie ma w sobie empatii i ciężko im wyjść w buty innego człowieka. #!$%@? dla samego #!$%@?, więcej cyferek. #!$%@?ące to jest, kiedy nie potrzebujesz znowu tak wiele. Jak chcesz to możesz popatrzeć na moje wpisy i #smiecizglowy może być
mych.


@AnonimoweMirkoWyznania: Weź mi wytłumacz jedno. Jak Ty ruchasz? Też to dla Cb zbędny wysiłek bo łatwiej konia zwalić? Skoro laski lgnęły to chyba było trochę tego dupczenia. A przyczyny Twojego braku ambicji to albo jakieś problemy ze zdrowiem (zaburzone wytwarzanie neuroprzekaźników, w szczególności dopaminy, kryptopiroluria [kpu], niedoczynność tarczycy, albo cholera wie co), albo po prostu taki temperament. Wiesz, tez nie kumam po jak można być takim debilem żeby pracować na
OP: @Garztam: No właśnie związek jest czymś czego się boje. To dla mnie jak klatka. Bym się chyba zamęczył taką odpowiedzialnością.
Nie, takie życie mi nie przeszkadza ale czuje się dziwakiem. Kimś kogo wszyscy wytykają palcami. Od znajomych, rodziny, pracodawców, itp. Póki nic o sobie nie mówię, ludzie mnie lubią. A jak powiem, że beka z wyścigu szczurów i ogólnie powiem to co tu napisałem to robi się kwas, unikają
Ciężko mi zrozumieć to co napisałeś ale rozumiem że czasem zdarzają się takie evenenemty jak Ty. Nie rozumiem dlaczego nie @AnonimoweMirkoWyznania: dlaczego nie pragniesz życia. Skoro życie daje Tyle pięknych rzeczy. Można robić tyle pięknych rzeczy i próbować szukać siebie. Nie lubisz sportu i aktywnego życia to np malowanie, tworzenie czegoś. Szukanie siebie, czytanie książek itp. Albo np dojść do jakiegoś super zawodu by super zarabiać. Super zarabiasz to kupić 2
dzie mnie lubią, zapraszają, sporo gadam ale nie mogę mówić o swojej filozofii.


@AnonimoweMirkoWyznania: Przeprowadź moze analizę mineralną włosa i zobacz jak u Cb poziomy różnych minerałów w szczególności cynku. Rozumiem odcinać się od korpo świata i #!$%@? dla konsumpcjonizmu ale niczego nie chcieć i niczym się nie interesować to widać że coś tu nie gra.
WygadanyMagik: @Pogromcafakepilla: Życie daje piękne rzeczy ale trzeba na nie zapracować. I to nie chwile tylko od dzieciaka już. Widzę znajomi non stop nauka, dodatkowe prace, zmienianie pracy. I później mają gówniaka do wykarmienia. Jakieś fajne auto którym nie pojadą szybciej niż 140km/h bo takie są przepisy, a do 140km/h to można jeździć praktycznie każdym autem w segmencie B i wyżej od 10tys w górę. Później te auto myć, tankować,
@AnonimoweMirkoWyznania: Czy jest cokolwiek co sprawia Ci taka prawdziwą radość jak to robisz? Wiesz ciężko mi to ocenić ale twoje zachowanie nie jest normalne i nie ma się co dziwić że ludzie tak reagują. Np. mnie byś też zdenerwował gdzieś w środku taka gadka o wyjazdach. Postaw się w skórze innych osób wtedy może będzie łatwiej Ci zrozumieć dlaczego tez tak reagują . Ja np kocham snowboard i mogę sobie pozwolić
AMS: Żyjesz w zajebistych czasach dla takich jak Ty, a o to rozwiązanie twojego problemu:
-wybierasz sobie jeden z krajów zachodnich z rozwiniętym systemem socjalnym (Niemcy, Austria, Belgia, Holandia itd)
-jedziesz tam pracować na pół roku lub na rok (zakładam że skoro w polsce i tak pracujesz i tak, to samo pójście do pracy gdzieś indziej dla intratnych korzyści w przyszłości nie będzie jakimś dużym problemem)
-po tym czasie zyskujesz prawo