Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Oświećcie mnie, bo chyba jestem społecznie upośledzona.
Mąż poszedł z dzieckiem na spacer, a dziecko rozwaliło sobie łuk brwiowy. Dzowni do mnie, więc mu mówię, aby dzwonił po taksówke i jechał z dzieckiem na SOR. Swierdziłam najpierw, że do nich pojadę, bo wyboraziłam sobie, że stała się jakaś tragedia. Potem mąż wysłał mi zdjęcie rany i okazało się, że to nic poważnego. Napisałam mu w takim razie żeby z nim pojechał na SOR, a ja może poczekam na nich w domu, bo na SOR i tak wpuszczą tylko jednego rodzica w związku z obostrzeniami. Odpisał mi, że mam rację i żebym czekała na nich w domu. Cały czas byliśmy w kontakcie i gdyby coś się działo, to bym przyjechała. Po jednym dniu mąż mi wypomniał, że powinnam przyjechać pod ten SOR i na nich czekać, a potem wrócić taksówką z nimi i że tak by zrobiła każda matka. Nie pojechałam na SOR z dwóch powodów: 1) nie wpuściliby mnie do nich i tak, więc nie widziałam problemu w tym, aby spotkać się w domu, a nie przy taksówce pod szpitalem; 2) dziecko nie odniosło poważnej rany. Co innego, gdyby dziecko uległo poważnemu wypadkowi albo gdyby nie było wiadomo co mu jest. Tymczasem nic mu nie zagrażało, a moja pomoc była tam zbędna i nie wpuściliby mnie nawet do poczekalni. W takich chwilach myślę racjonalnie i nie oznacza to, że nie przejmuje się zdrowiem dziecka. Mąż uważa, że nie powinnam tak postąpić. Czy ze mną coś jest nie tak? Dzień wcześniej obwiniał się, że go nie dopilnował, a teraz przeniósł całą złość na mnie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60c3cdda6d4c9c000b10b7fc
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 5