Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mógłbym rozpisać się na setki linijek, ale wiem że nikt tego nie przeczyta. Z tego powodu będzie krótko i chcę żeby nikt nie wyciągał pobłażliwych wniosków, bo będą one prawdopodobnie błędne bazując na takim mocnym uproszczeniu.

Wychowywałem się w rozbitej rodzinie, bez matki. Wychowywał mnie ojciec alkoholik, który sam wychowywał się bez ojca i przełożył swój cały ból na mnie i nie zbudował żadnej relacji. Jesteśmy dla siebie jak obcy ludzie. Na mojej drodze było wiele problemów, nigdy nie rozwiązanych problemów. Nikt się mną nie interesował, nikt mi nie pomagał, nikt ze mną nie rozmawiał. Problemy eskalowały i zniszczyły mnie kompletnie. W domu nigdy się nie przelewało, a dokładniej mówiąc często nie było co włożyć do gara, także możecie sobie wyobrazić jak to się miało do reszty aspektów życia. Od ośmiu lat jestem zestresowany, spięty, smutny, rozżalony, no po prostu pełny negatywnych emocji. Negatywne emocje przeżarły mnie do szpiku kości, a problem w tym, że ja już nie umiem inaczej funkcjonować. To jest tak głęboko we mnie, że już inaczej nie umiem. Widzę świat monochromatycznie.

Ostatnio słyszę często od ludzi, że jestem spięty, smutny, zdenerwowany i w ten sposób zorientowałem się, że lata w tych negatywnych emocjach przełożyły się na moją aparycję. Smutek w oczach, usta skierowane w dół, podkrążone oczy. Interesuje mnie tylko jedna rzecz - czy po podjęciu odpowiednich kroków, udaniu się do psychologa / psychoterapeuty z czasem te wszystkie fizyczne skutki znikną czy są permanentne? Pytam, bo jeśli nie, to kolejne punktowanie przez ludzi tego jak się czuje będzie mnie jeszcze bardziej dobijać.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60c334976d4c9c000b10b70e
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 3