Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Zawsze jak sobie przypomnę o mojej #studniowka to mnie skręca.
O tej imprezie myślałem odkąd skończyłem gimnazjum, oczami wyobraźni widziałem jak tańczę poloneza, a później spędzam czas na parkiecie w międzyczasie popijając.
Wszystkie marzenia prysły jak mydlana bańka, gdy moja partnerka dała mi kosza, już wtedy wiedziałem, że studniówka będzie festiwalem #!$%@?.
Miałem jedną przyjaciółkę, poznaliśmy się w przedszkolu i chyba tylko dlatego znajomość przetrwała tyle lat - w podstawówce już byłem aspołecznym przegrywem. Już w pierwszej klasie technikum zapraszałem ją na studniówkę - zgodziła się. W wakacje między 3 a 4 klasą, okazało się, że dostała zaproszenie od innego gościa (chodziliśmy do innych szkół, ale termin studniówki się pokrywał), no i standardowo :
- "heh wiesz jak jest"
- "nie, nie wiem #!$%@?, rób jak chcesz".
Poczułem się #!$%@? bez mydła, przyjaciółka którą znałem kilkanaście lat i którą zaprosiłem z kilkuletnim wyprzedzeniem daje mi kosza, bo zaprosił ją koleś, którego kojarzy z widzenia xD wygląd > kilkunastoletnia przyjaźń
Początkowo jeszcze próbowałem się wymigać, ale wszyscy ("koledzy" z klasy, trójka klasowa, wychowawca, nauczyciele, moi rodzice) tak naciskali, że nic z tego nie wyszło. Naciskali głównie dlatego, że studniówkę organizowała jedna klasa, więc gdybym nie poszedł, to każdy uczeń musiałby dorzucić kilka dyszek.
Nie jestem asertywny, więc ostatecznie zadeklarowałem, że jednak wezmę w tym udział. Okres przedstudniówkowy to była masakra, kiedy już było wiadomo, że jako jedyny pójdę sam. Gdybym za każdy złośliwy komentarz dostawał złotówkę, to byłbym bogaty, ale najgorsza była szczera litość, wtedy to już w ogóle czułem się jak gówno.
Jeśli chodzi o samą studniówkę, to najpierw był obiad, na sali były małe stoliki, przy każdym sześć krzeseł. Przyszedłem spóźniony (specjalnie oczywiście), jednak nie przewidziałem tego, że przyjdę jako ostatni, wszyscy zajęli już swoje miejsca, kiedy wbiłem i maszerowałem do jedynego stolika z nieparzystą liczbą krzeseł, czułem na sobie wzrok całej sali. Już nawet nieznajomi ludzie wiedzieli, że przyszedł przegryw. Potem były zdjęcia, wszystkie pary ustawiły się w kolejce, a ja jedyny siedziałem przy stoliku.
Później nadszedł czas na poloneza, w którym też jako jedyny nie brałem udziału, ale zrobiłem taktyczny odwrót i uciekłem niezauważenie do kibla. Chwilę po polonezie rozpoczęło się wywijanie na parkiecie, a ja kursowałem między kiblem a palarnią, okazjonalnie zjawiając się na sali, żeby się napić.
O 22 byłem już #!$%@? i uciekłem z imprezy, do domu wszedłem oknem, nie chciałem jeszcze w oczach rodziców wyjść na spierdoxa, który nie dość, że poszedł sam, to jeszcze szybko stamtąd #!$%@?ł. Do 2 w nocy leżałem wpatrując się w sufit jak warzywo, później zasnąłem. Wszyscy zauważyli moją absencję i już do końca szkoły słuchałem docinek na ten temat.
Wstyd i smutek to nie jedyne co mi towarzyszyło tego wieczoru, była też zazdrość, ogromna zazdrość. Widziałem kumpli którzy świetnie się bawią, widziałem ich piękne partnerki i okropnie im zazdrościłem, miałem ochotę ryczeć, bo cztery lata czekałem na tę imprezę, a jedyne co z niej zapamiętam to upokorzenie, kafelki w kiblu i ławkę obok palarni którą niefortunnie zarzygałem. Po tych wszystkich latach, dalej mam żal do mojej "przyjaciółki", że mnie wystawiła - oczywiście ktoś powie "miałeś pół roku, żeby się ogarnąć", ale tak się tylko wydaje, że to dużo czasu, normik przegrywa nigdy nie zrozumie.
A jeśli mowa o "przyjaciółce", po studniówce stopniowo wygaszałem nasz kontakt, nie wygarnąłem jej tego bezpośrednio, że mam do niej żal, że mnie olała, ale rzadziej do niej pisałem, szybciej kończyłem konwersacje etc, po jakimś czasie w ogóle przestaliśmy ze sobą rozmawiać.
Tę historię postanowiłem opisać, ponieważ ostatnio się do mnie odezwała, chcąc odnowić kontakt - wszystkie wyparte wspomnienia do mnie wróciły. Wszystko jej wtedy napisałem, oczywiście to zbagatelizowała. Totalnie nie rozumie (albo ma to w dupie) jak bardzo to wszystko #!$%@?ło do reszty i tak niskie poczucie własnej wartości, naprawdę nie czuję potrzeby, żeby utrzymywać z nią jakikolwiek kontakt. Szczególnie, że wiedziała jaki jestem i że jeśli Ona mnie oleje, to na studniówkę przyjdę sam, mimo ogromnego grona znajomych, nawet nie zaproponowała, że poszuka mi zastępstwa. Nawet przez chwilę o mnie nie myślała, gdyby chociaż zaproponowała takie rozwiązanie, to nawet gdybym mimo wszystko przyszedł sam i nawet mimo tego kosza, nie zrywałbym kontaktu.
#przegryw #blackpill

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6092dbb85a0849000ad36c56
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: ja poloneza tańczyłem z najlepszą wtedy przyjaciółką, której byłem beta orbiterem. Oczywiście ona nawet napluć na mnie nie chciała jako faceta, ale byłem fajną psiapsią z #!$%@?. Potem siedziałem przy stole i zastanawiałem się po co ja tu właściwie jestem i że to wszystko jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem. Muzyka była tylko fajna. Puścili miks chłamu z lat 90 i rockowych kawałków, co było nawet fajne. Koleżanki ładnie ubrane. Ale byłem
@AnonimoweMirkoWyznania: Piękna "koleżanka". Wymieniła ciebie na lepszy model. Taka natura kobiet. Mniej ją gdzieś, zablokuj gdzie się da i zapomnij o niej. One nigdy u siebie nie widzą niczego złego, a gadka "mogłeś się szybciej ogarnąć" to gunwopowód. Ona miała ciebie gdzieś, a twoja naiwność i wyobrażnia zrobiła z niej jakąś przyjaciółkę, którą nigdy nie była. Zapamiętaj to sobie, przygrywy są tylko narzędziami w oczach kobiet. Nie jesteśmy ludźmi tylko takim
@AnonimoweMirkoWyznania: a ja poszedłem sam. Pojadlem potanczylem z kilkoma dziewczynami zostałem prawie do końca i odwiozłem parę osób jadących w moją stronę i tyle. Nie wiem czy kogokolwiek interesowało że byłem sam może tak może nie. Po maturze więcej tych osób (z klasy czy szkoły) nie spotkałem.
ŚwietlistaŻona: > A jeśli mowa o "przyjaciółce"

Nie ma kompletnie żadnego powodu żeby przyjaźnić się z kobietami. Dla dobra obu stron. Albo się jest z nimi w związku z którego obie, powtarzam obie strony czerpią mniej więcej równorzędne korzyści, albo w stosunkach koleżeńskich. Każdy inny układ to jest ruchanie faceta na czas (te "długie rozmowy", te "problemy do obgadania" itd czy wreszcie ruchanie na kasę czyli de facto też czas).

Zaakceptował:
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Dawanie #!$%@? o licealne pseudosylwestro-wesle xD

Właśnie tym jest studniówka. Kiczem. Dzieciaki chcą się poczuć jak Janusze, które już nie chodzą do dyskotek to jedyna szansa na "zabawowy klimat" polega na wciśnięciu się w garniak i chlaniu przy stole z pasztecikami i innym tanim syfem. I płacą za to kilka stów jeszcze, gdzie za porównywalny hajs można mieć niezły balet na mieście.