Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#przegryw #rozowepaski #niebieskiepaski #psychologia (długi wpis)

@valse:
W nawiązaniu do wpisu o nabijaniu się w szkole, chciałbym dołączyć się do dyskusji, natomiast anonimowo, bo po moim koncie na wypoku łatwo dojść do mojej osoby, a nienawistników jest sporo. Byłem aktywnym oprawcą i wraz z moją ekipą połamaliśmy kilka życiorysów.

Najpierw jednak chciałbym wyjaśnić kilka spraw. Ofiary nie są nigdy przypadkowe i prawie zawsze się czymś wyróżniają. Problem leży w ofiarach, ale prawie nigdy nie zależy od nich samych. Takie osoby mają różne drobne wady, różnice - inaczej mówią, są zbyt wrażliwe, zbyt grzeczne, zbyt uprzejme, mają dziwne maniery, są zaniedbane, w końcu wystarczy być rudym, grubym, lub mieć zabawne nazwisko. Wyróżniające się osobniki zawsze w stadzie traktowane są gorzej, a dzieci są bezlitosne i brutalne. Silna mniejszość zawsze narzuci swą wolę pasywnej większości, czy tego chcemy czy nie. Problem ofiar jest też taki, że to nie do końca jest tak, że przeżycia szkolne warunkują późniejsze problemy w dorosłym życiu, tylko cały ogół tych cech. Większość przegrywu, nawet gdy niemęczona w szkole będzie miała problemy później, bo świat jest brutalny i słabe jednostki traktuje z buta.

Skąd bierze się męczenie? Głównie z małych, silnych grup, lub jednostek, które narzucają swą wolę takim grupom. Wspólna ofiara grupę łączy i sprawia, że grupa ta czuje się bardziej wartościowa, wywyższona ponad normę, a już w ogóle wywyższona ponad ofiarę. W brew amerykańskim wizją, to nie tak, że oprawcy zazdroszczą czegoś słabszym, przeciwnie. Po prostu jak w łańcuchu pokarmowym wykorzystują ich słabość do własnych celów. Do tego dochodzą kwestie hormonów i wielu innych czynników. U mnie na osiedlu np. była spora fala, gdzie starsi znęcali się nad młodszymi, bo osiedle było robotnicze i rosła przemoc w domach, przenoszona potem na ulicę i osiedle. Żeby zdobyć status i móc spokojnie żyć musiałeś ciągle walczyć o swoje.

To z teorii przejdę do praktyki. Urodziłem się jako wrażliwy chłopiec, do samej pedałówy miałem ulubione przytulanki, płakałem po utraconych zabawkach itp. Moją wadą było to, że byłem rudy XD. Czułem się strasznie upokorzony, kiedy wszyscy pomijali moje imię i wołali "Rudy to", "Rudy tamto". Sporo osób znało mnie miesiącami, ale nie znali mojego imienia... Tak bardzo wstydziłem się tego, że pewnego dnia #!$%@?łem się cały na łyso, do gołej glacy włącznie z brwiami... Miałem trochę farta, bo goście z mojej klasy stwierdzili, że to było zajebiście przypałowe, zwłaszcza gdy nauczycieli darły na mnie mordę, że co ja sobie wyobrażam, że wyglądam jak skazaniec. Stałem się przez to bardzo popularny. Każdy znał Rudego, co se #!$%@?ł brwi na zero. Tak bardzo przylgnęła do mnie łatka przypałowca, że stało się to moją cechą. Po latach, nie byłem już rudym frajerem, ale Rudym z osiedla, Rudym od przypału. Zabiłem w sobie te wszystkie wrażliwości i postanowiłem pakować się w każde tarapaty. Kiedyś bałem bólu, potem sam szukałem zaczepki, by spróbować się w walce. Bo zasypiałem z myślą, że nie mogę być frajerem.

Zrozumiałem wtedy, że żeby być kimś trzeba potrafić rzeczy, trzeba być wyjątkowym i popularnym. Mieliśmy w klasie takiego Krzysia, który był idealną ofiarą. Był biedny, chorowity i nie zbyt bystry. #!$%@?śmy się do niego na początku, ale potem okazało się, że #!$%@? biega najszybciej w naszym województwie w swym wieku. Mówiliśmy "No, Krzysiu jest trochę #!$%@?, ale za to jak #!$%@?!" i miał nasz szacunek. Nasza popularność dawała nam same korzyści. Nikt nam nie podskakiwał, wszyscy nas lubili, chodziliśmy do maka z najładniejszymi dziewczynami. Nawet Rudy.

W gimbazie było podobnie. Nauczyliśmy się, że choć nasza grupa była podzielona, a ze starej ekipy zostałem tylko ja i mój ziomek to musieliśmy narzucić swą wolę całej reszcie. Tak też było. Kto się łamał był frajerem, kto nam oddawał i bił się z nami po lekcjach był z nami. Mojego najlepszego ziomka, poznałem właśnie wtedy, gdy zacząłem się do niego #!$%@?ć (bo był ze wsi i nosił się biednie) i szukałem zaczepki by sprawdzić swój status w stadzie, a on mi #!$%@?ł działo na ryj i zaczęliśmy się bić. Miał mój szacunek. W klasie mieliśmy typka, co miał śmieszne nazwisko, które pięknie rymowało się z "cipka". Mówiliśmy więc na niego Cipek/Cipka. Wiedziałem, że czuł się tak samo upokorzony jak ja kiedyś. Do tego stopnia, że wysłał swoją matkę do szkoły, by zrobiła porządek. "Przyszła stara Cipka". Rozmawiałem z nim kilka razy na poważnie, że jeśli tego nie zaakceptuje, to go to zniszczy. Musi przekuć swoją ksywkę i nazwisko w tarczę nie do przebicia. Musi ją pokochać, albo przegra. Wystarczyło, żeby odebrał nam broń na siebie, żeby się podpisywał Cipek, wrzucał markerem tagi na ścianach "Cipek". Po co naśmiewać się z kogoś, kto lubi swoją ksywkę. (Przypominam, że jeden z największych #!$%@? KSW Materla ma ksywkę "Cipek"). On nie podołał. Zamknął się w sobie i zaginął gdzieś w czasie. Podobno mieszka nadal w starym mieście i pracuje na jakimś magazynie. Nikt nie wie co u niego, bo nie ma za wielu znajomych, z nikim nie utrzymuje kontaktu, nawet z ludzi, którzy go lubili.

Świat jest brutalny i wymaga ciągłej walki o wszystko. Jeśli jesteś pasywny to i twoje życie będzie pasywne, a ktoś, komu wydaje się, że jest lepszy i silniejszy pod jakimś względem to wykorzysta. W pedałówie, w liceum, na studiach, w pracy, w rodzinie... Wszędzie. Swe słabości przekuwaj w siłę. Ja już zawsze będę "Rudy", mam kolegę, który został "Gruby", a od 20 lat dba o swoje ciało jak #!$%@? i wygląda świetnie. Charakter trzeba wypracowywać i dostosowywać, bo słabi nigdy nie narzucą swojej woli, a silni nie biorą się z drzewa, bo bardzo często ich droga usiana jest takimi Cipkami, którzy się nie chcieli sprawdzić.

Nie mam wyrzutów sumienia. W moim otoczeniu ludzie mieli większe problemy i życiorysy łamane w gorszy sposób i w trudniejszych warunkach. Mój kolega powiesił się w wieku 15 lat. Mam ludzi, którzy utopili się w alkoholu, stracili lata na melanże i przez to całe możliwości kariery... Świat jest brutalny i marudzenie nic nie zmieni.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f86b4dc605297c54a62c4b1
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Wesprzyj projekt
  • 7
ŻarliwyKnur: Nie świat jest brutalny tylko tacy jak ty się do tego przyczyniają. Tak i ten brak wyrzutów sumienia. Bójki, wyzwiska. Jesteś padłem. Świat jest piękny, tylko ludzie kur...y. Sam go niszczysz i usprawiedliwiasz. Dobrze że się ten ostatni gość nie zabił, choć pewnie do dziś cierpi.

Zaakceptował: LeVentLeCri
@AnonimoweMirkoWyznania: no rzeczywiście, masz się czym chwalić.

Problem ofiar jest też taki, że to nie do końca jest tak, że przeżycia szkolne warunkują późniejsze problemy w dorosłym życiu, tylko cały ogół tych cech.


Nieprawda. Gnębienie w szkole to jest jeden z głównych czynników, które mogą doprowadzić do depresji czy nerwic w późniejszym życiu. A nie to, że ktoś jest gruby, rudy czy zbyt grzeczny. Ale pewnie kogoś z tak silną psychiką