Wpis z mikrobloga

Każdy czasem potrzebuje trochę przerwy od poważniejszych tematów. Kiedy nie katuje się czytaniem opasłych monografii (no dobra, mocno przesadzam) lubię sobie poczytać mity, baśnie i legendy. Są bardzo ważkie powody żeby się nimi interesować. Kto zna Campbella i Eliade (albo chociaż Petersona) ten wie o co chodzi, kto nie zna- pozna niebawem, bo prędzej czy później coś o nich skrobnę.

Ten tekst powstaje jednak jako świąteczny relaks, dlatego nie będę tutaj wykładał skomplikowanych i przepełnionych żargonem teorii. Zamiast tego opowiem wam bajkę. Bajkę o tym jak niebezpieczną rzeczą jest prawda i dlaczego mówienie wszystkiego żonie nie zawsze jest dobrym pomysłem. TL:DR dla niecierpliwych.



Rzecz działa się dawno temu w Japonii, w prowincji Musashi która obecnie wchodzi w skład megalopolis Tokio. Drzewiej jednak znajdowało się tam wiele wiosek, lasów, zagajników i pól uprawnych. W jednej z takich wiosek żyło dwóch drwali: Mosaku i Minokichi. Gdy wydarzyła się nasza historia Mosaku był już staruszkiem, a Minokichi, jego uczeń, osiemnastolatkiem.

Każdego dnia wstawali oni wcześnie rano i szli do lasu oddalonego od ich rodzinnej wsi jakieś pięć mil. Po drodze musieli przeprawić się przez rzekę, która oddzielała dziewiczy las od terenów zamieszkanych przez ludzi. Rzeka była dzika i rwąca. W końcu nasza historia dzieje się w czasach gdy nie regulowano ich biegu. Z tego też tytułu pomost przy którym zatrzymywała się łódź przewożąca ludzi na drugi brzeg, był nieustannie niszczony i odbudowywany w powodziach.

Pewnego dnia, w trakcie zimy, gdy nasi bohaterowie wracali wieczorną porą do domu, zaskoczyła ich burza śnieżna. Mimo ciężkich warunków pogodowych udało im się dotrzeć do rzeki. Tam jednak okazało się, że kładka przy której zawsze oczekiwał na nich przewoźnik była pusta. Na domiar złego właściciel łodzi która codziennie ich przewoziła, zacumował na drugim brzegu. Temperatura i warunki pogodowe wykluczały możliwość przepłynięcia wpław.

Nie była to jednak tragedia, bo wiedzieli, że nieopodal znajduje się chatka w której przesiadywali czasami rybacy. Nie było to wymarzone miejsce na przetrwanie zamieci, bo budynek miał raczej rachityczną konstrukcję i na domiar złego nie posiadał miejsca na palenisko. Mosaku i Minokichi nie byli jednak w sytuacji w której mogliby wybrzydzać. Zaryglowali się w chatce i rozłożyli na siennikach aby odpocząć. Mieli nadzieję, że zamieć szybko ustąpi. Fakt, że znaleźli schronienie dodał im animuszu i poprawił morale.

Wiekowy Mosaku, wykończony trudami dnia, zasnął nieomal natychmiast. Minokichi mimo, iż też się położył, nie mógł jednak zapaść w sen. Przewracał się z boku na bok, nasł#!$%@?ąc wiatru i śniegu z deszczem uderzających o ściany i dach. Chatka skrzypiała i trzeszczała, ale dzielnie opierała się podmuchom wiatru. Minokichi czuł jak z sekundy na sekundę spada temperatura. Mimo to, w końcu i mu udało się zasnąć.

Obudził go potężny huk wyłamywanych drzwi i podmuch zimna. Nagle, oślepiła go biel, tak jasna jakby do wnętrza chatki wpadł piorun. Gdy w końcu odzyskał wzrok zobaczył kobietę. Była ona całkowicie biała. Miała białe włosy, skórę, usta, oczy i była odziana w biel. Klęczała nad Mosaku i chuchała na niego swoim lodowatym oddechem, który wyglądał jak biały dym. Niemal w tym samym momencie kobieta odwróciła się i wbiła swoje lodowato zimne spojrzenie w Minokichiego.

Próbował krzyczeć ale powietrze uwięzło mu w płucach. Kobieta schyliła się tak, że jej nieskazitelnie biała twarz niemal dotykała twarzy Minokichiego. Mimo przerażenia zobaczył, że jest nieziemsko piękna. Patrzała na niego jeszcze przez chwilę po czym wyszeptała: „Chciałam zrobić z tobą to co z twoim towarzyszem, ale teraz przepełnia mnie litość dla ciebie. Jesteś taki młody i przystojny, że zasługujesz na to żeby żyć. Jeśli jednak kiedykolwiek powiesz o tym co się tutaj wydarzyło- znajdę Cię i zabiję.”

Po wypowiedzeniu tych słów kobieta odwróciła się i wyszła z chatki. Zaraz po tym Minokichi odzyskał władze nad ciałem i czucie. Natychmiast zerwał się na równe nogi i z przerażeniem rozglądać się na wszystkie strony. Nigdzie jednak nie dostrzegł kobiety, zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Wdzierający się do chaty śnieg szybko go otrzeźwił. Minokichi na nowo wstawił drzwi, podparł je kilkoma szczapami drewna. Totalnie nie rozumiał tego co się przed chwilą stało i tego co zobaczył. Wtem przypomniał sobie o towarzyszu.

Wykrzyknął jego imię, ale Mosaku nie odpowiedział mu. Spodziewając się najgorszego podbiegł do niego i sprawdził czy oddycha. Niestety, klatka piersiowa starca była nieruchoma, a on sam był biały nieomal jak zjawa która przed chwilą zniknęła. Minokichi dotknął twarzy swojego nauczyciela i z przerażeniem zauważył, że jest ona niesamowicie zimna. Chłód był tak bolesny, że niemal natychmiast cofnął rękę. Mosaku leżał zimny i nieruchomy jak bryła lodu.

Minokichi nie zmrużył oka aż do świtu. Wraz ze wschodem słońca uspokoiła się burza. Gdy tylko młody drwal spostrzegł pierwsze promienie słońca, galopem udał się do kładki. Tam, wycieńczony z zimna i sterroryzowany nocnymi wydarzeniami, zemdlał. Kilka godzin później znalazł go właściciel łodzi który przewoził ludzi z brzegu na brzeg. Zabrał go ze sobą i posłał jednego z rybaku do rodzinnej wioski Minokichiego. Jego krewniacy i sąsiedzi otoczyli go czułą opieką i po kilku tygodniach doszedł mniej więcej do siebie.

Ludzie zauważyli jednak, że się zmienił, że chodził jakby przerażony. Stał się małomówny i z nikim nie chciał rozmawiać o tym jakie wydarzenia poprzedziły odnalezienie go nieopodal przeprawy. Czas goi jednak najgorsze rany. Z czasem powrócił do pracy jako drwal. Nadal jednak był wycofany i rozmawiał jedynie ze swoją matką, która pomagała mu w sprzedawaniu drewna które zrąbał w lesie.

Mniej więcej rok od traumatycznych wydarzeń, gdy wracał już do domu, spotkał uroczą dziewczynę, podróżującą do przeprawy. Pozdrowiła go i zapytała czy mógłby jej towarzyszyć do rzeki. Niechętnie zgodził się, odpowiadając półsłówkami. Cały czas miał z tyłu głowy obrazy z pamiętnej nocy i nie potrafił przestać o nich myśleć choćby na chwilę.

W trakcie to jak się czuł zaczęło się jednak zmieniać. Ze zdumieniem odkrył, że głos dziewczyny brzmi tak pięknie jak śpiew ptaków. Zaczął się jej uważnie przyglądać. Szybko dostrzegł, że jest ona nie tylko wysoka i szczupła, ale także nadzwyczajnie piękna. Niezrażona jego milczeniem cały czas próbowała nawiązać rozmowę. Przedstawiła się jako O-Yuki i wyjawiła, że niedawno straciła rodziców i że chce się dostać do Yedo gdzie ma trochę krewnych. Liczyła, że rodzina pomoże jej znaleźć prace jako służąca.

Minokichi zaczął się dziwnie czuć. Coś sprawiało, że tracił zmysł, że przestawał widzieć świat dookoła w normalny sposób. Przestał myśleć o sprawunkach, o tym co zjeść po powrocie, o dyspozycjach które miał wydać matce. Wkrótce przestał myśleć nawet o swoim zmarłym nauczycielu i przerażająco pięknej kobiecie która pozbawiła go życia.

Towarzystwo dziewczyny sprawiło, że coś w nim pękło i rozsupłało mu język. Zaczął z nią rozmawiać, opowiadali sobie o coraz bardziej prywatnych sprawach. Dziwne uczucie narastało w Minokichim. Gdy byli blisko przeprawy zrozumiał, że jest zakochany w dziewczynie. Wiedząc, że ich drogi rozejdą się zaraz po przekroczeniu rzeki postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zapytał O-Yuki czy jest zamężna lub zaręczona. Ze śmiechem odpowiedziała mu, że nie i natychmiast zrewanżowała się pytaniem.

Minokichi natychmiast odparł, że nie i zaprosił ją żeby odpoczęła przed dalszą podróżą w domu jego matki, wszak wioska w której mieszkają znajduje się blisko traktu do Yedo. Dziewczyna zaskoczona śmiałością towarzysza początkowo nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Po chwili wahania zgodziła się. Jej też spodobał się tajemniczy drwal i było to widać po spojrzeniach i uśmiechach jakie mu słała.

Dalej wszystko potoczyło się niepodziewanie szybko i O-Yuki wyszła za Minokichiego. Młodzi nie próżnowali i w kilka lat dorobili się gromadki dzieci. Mimo kilku ciąż, codziennego znoju i upływu lat O-Yuki pozostawała piękną kobietą a Minokichi był niesamowicie szczęśliwy przy jej boku. Wspierała go trudnych chwilach, była wspaniałą matką, powierniczką jego najskrytszych myśli i namiętną kochanką. Była tylko jedna rzecz która nie dawała spokoju naszemu drwalowi.

Były to wydarzenia z nocy gdy spotkał lodowego demona, który pozbawił życia starego Mosaku. Czuł się winny, bo z żoną mówili sobie wszystko. Ona odkrywała przed nim swoje najskrytsze myśli a nawet zakazane tajemnice rodowe. Żartowała czasem, że on zna ją lepiej od niej samej, a ona zna go lepiej niż on siebie. Minokichi przytakiwał, ale po chwili pochmurniał i czuł palący wstyd, że tak okłamuje kobietę swojego życia i matkę swoich dzieci.

Pewnego razu nie wytrzymał i wymsknęło mu się, że jest coś czego jego żona nie wie. Jej oczy momentalnie napełniły się smutkiem zmieszanym z podejrzliwością i zaczęła go pytać co to takiego. Szybko uświadomił sobie jak wielki błąd popełnił i próbował jakoś zmienić temat. O-Yuki nie dawała jednak za wygraną.

Po kilku dniach kłótni, ciężkich spojrzeń, podejrzeń i nerwów Minokichi poczuł, że nie może tego dłużej ciągnąć. Po powrocie z pracy kazał dzieciom położyć się do łóżek i wziął swoją żonę na bok. Przyznał się do kłamstwa i z najdrobniejszymi szczegółami opowiedział jej co wydarzyło się gdy miał osiemnaście lat i uczył się zawodu drwala. W miarę jak zmierzał ku końcowi widział zmiany zachodzące na twarzy żony.

Gdy w końcu opowiedział o groźbie demona, twarz O-Yuki wykrzywił grymas ni to przerażenia, ni wściekłości i krzyknęła: „To byłam JA! JA! I to MI, MI obiecałeś, że nigdy nikomu o tym nie powiesz. Teraz gdy złamałeś dane mi słowo powinnam cię zabić, ale nie zrobię tego ze względu na dzieci które mamy. Nie mogę jednak żyć pod jednym dachem z kłamcą i krzywoprzysięzca. Na koniec powiem ci żebyś dobrze zajmował się naszymi dziećmi, bo jeśli nie to pewnego dnia wrócę po ciebie”.

Po chwili zamieniał się w lód i rozpadła na tysiąc kryształów.

Legenda którą przed chwilą przeczytaliście pochodzi z japońskiego folkloru i dotyczy stwora znanego jako Yuki-onna. Ma ona wiele różnych wersji a Yuki występuje w niezliczonej ilości historii.

PS.1 To zaledwie niewinny początek tego co chce zrobić, to jest opisywania i analizowania ciekawszych mitów, opowieści, legend, fantastycznych wierzeń, przypowieści i innych takich- zebranych z różnych religii i kultur. Stąd też taguje religia, gruparatowaniapoziomu i historia bo domyślnie będzie sporo rzeczy dotyczących historii, religii, kultury i „na poziomie”. Wiem, że zajawka jest dosyć niewinna, ale to taki luźniejszy, świąteczny odcinek.

PS.2 Tag- #andrzejotysiacutwarzy (tak, to ukłon w stronę Campbell’a).

PS.3 Na próbę wołam ludzi którzy śledzą serię poświęconą chrześcijaństwu. Może ta seria też ich zainteresuje, jeśli nie to proszę żebyście nie plusowali- to będzie dla mnie informacja żeby nie wołać was gdy pojawią się wpisy o mitach.

PS.4 Trwają święta więc jeszcze raz: Wesołych Świąt

#andrzejotysiacutwarzy #mitologia #bajki #religia #historia #legendy #zainteresowania #gruparatowaniapoziomu
  • 10
Wołam przez MirkoListy plusujących ten wpis (71)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @Brzytwa_Ockhama @Lord6Infamous @jaqqu7 @KajzerMazur @R__M @Jukebox @gumiorek @Sawik2003 @Biggus_Dickus @pan_kleks8 @ja_nie_lubie @aLbert_mrw @Herubin @Yossarian82 @BionicA @robson7 @Querios @Roxar123 @plnk @Elmeer