Aktywne Wpisy
koronawirus +396
Cześć wszystkim. Jestem Dominik, jestem producentem filmowym, mam 29 lat i spasłem się jak świnia. Rozpoczynam właśnie walkę o swoje życie, którą chcę uwiecznić wraz ze swoją ekipą w 10 odcinkowym "serialu dokumentalnym", który za około pół roku zacznie być publikowany na youtube. Na dzień dzisiejszy ważę 157 kg przy wzroście 172. ( ͡° ʖ̯ ͡°). Miałem ciężki wypadek motocyklowy, z którego ledwo mnie uratowali i po którym leżałem 3 lata na plecach. Następstwem tego była ciężka nerwica lękowa o podłozu hipochondrycznym i depresja. Stres ciągle zajadałem, a leki psychotropowe pozbawiły mnie resztek motywacji. Jestem uwięziony w nie swoim ciele, dlatego resztkami sił postanawiam to zmienić.
Pomagać mi będzie wielu specjalistów, mam za sobą spotkanie z trenerem personalnym, przed sobą spotkanie z dietetykiem, fizjoterapeutką czy lekarzem ogólnym. Końcowym założeniem jest całkowita zmiana swojego życia, łącznie z operacją usunięcia nadmiaru skóry i budowanie mięśni.
Trzymajcie proszę kciuki! Plusujących zawołam jak tylko zaczniemy publikować
Pomagać mi będzie wielu specjalistów, mam za sobą spotkanie z trenerem personalnym, przed sobą spotkanie z dietetykiem, fizjoterapeutką czy lekarzem ogólnym. Końcowym założeniem jest całkowita zmiana swojego życia, łącznie z operacją usunięcia nadmiaru skóry i budowanie mięśni.
Trzymajcie proszę kciuki! Plusujących zawołam jak tylko zaczniemy publikować
AgentGecko +123
Nareszcie skończone! Całe Tychy opanowane!
Kiedyś siedząc w pracy, uderzyła mi do głowy pewna głupia myśl: „a gdyby tak przejechać wszystkie ulice w mieście na rowerze…”
Zacząłem myśleć czy to wykonalne i nawet niedługo potem zacząłem kontrolnie jeździć, jednak po zrobieniu około 10% porzuciłem pomysł na dobre 2 lata. Jednak gdzieś z tyłu głowy cały czas mi to siedziało, a w tym czasie choroba rowerowa postępowała i w końcu zajęła również te obszary mózgu ;)
Około rok temu postanowiłem zacząć od nowa, już bardziej zdeterminowany. Postanowiłem robić to bez jakiejś spinki, po prostu w dni, kiedy pogoda nie sprzyja dalszym wypadom poza miasto. Najczęściej były to niedziele lub święta – wtedy ruch na ulicach był niewielki i jeździło się dużo bezpieczniej i przyjemniej.
Początkowo podzieliłem plan miasta na 4 części, gdzie granicami były DK44 i DK1. Ponieważ pierwsza część poszła całkiem sprawnie (opisywałem to tutaj: http://www.wykop.pl/wpis/17115623/902417-160-902257-mialo-padac-a-ze-nie-chcialem-st/ ) przyjąłem zbyt optymistycznie, że zrobię to w 4 etapach. Jednak rzeczywistość zweryfikowała wszystko. Najtrudniejszą okazała się część południowo – zachodnia. Bardzo duże zagęszczenie ulic i osiedli. Dodatkowo mieściła ona starą część miasta, gdzie brukowane uliczki ostro dały w kość moim nadgarstkom.
To właśnie dłonie, nadgarstki i rower ucierpiały najbardziej. Ogromna ilość błotnistych i szutrowych ścieżek, niezliczone ilości pokonanych krawężników, trawników itp. Choć nie było łatwo, to całość wspominam całkiem przyjemnie, bo takie jeżdżenie ma swój specyficzny charakter.
Przede wszystkim obszczekało mnie setki psów. Z kolei jeżdżąc po terenach przemysłowych w dni wolne, wzbudziłem czujność niejednego emeryta siedzącego w budce na bramie. Dziwne spojrzenia ludzi, bo ktoś im podjeżdża bądź kręci się po posesji też były na porządku dziennym.
Nie obyło się tez bez incydentów. Miesiąc temu jedna z jazd zakończyła się na rondzie, gdzie kierowca nie ustąpił mi pierwszeństwa i musiałem się ratować. Skończyło się na uszkodzeniach roweru, ja na szczęście jestem cały (obecnie jestem na etapie odszkodowań z OC sprawcy).
Przedwczoraj z kolei 2 razy ujechałem na śliskich liściach. Skończyło się na drobnych stłuczeniach.
Uprzedzając pytania: nie, nie planuję w ten sposób zaliczać innych miast Tychy to miasto gdzie się wychowałem i spędziłem 30 lat życia. Jeżdżąc po jego wszystkich zakamarkach, mogłem wspominać różne historie i ludzi, o których często całkowicie zapomniałem. Było więc wiele uśmiechów pod nosem, ale też smutnych lub żenujących wspomnień :) Istna defragmentacja mózgu:)
Podsumowując:
Łącznie z dojazdami musiałem przejechać około 950 km w miejskich warunkach. Udało się przejechać wzdłuż wszystkich ulic na terenie miasta #tychy które mają swoją nazwę i są ogólnodostępne (np. cześć niektórych leży na terenie firm itp.) Z czasem zacząłem też wjeżdżać na parkingi, ścieżki rowerowe, przecinać aleje w parkach. Początkowo miało być to tylko „ekstra”, jednak gdy dojeżdżałem do kolejnych, to po prostu musiałem odbić, bo dręczyła mnie myśl „tam zaliczyłeś a tutaj nie? Dlaczego?” ;)
W sumie było więc to 7 „wycieczek”, z czego ostatnia odbyła się wczoraj. Najdłuższa liczyła 225 km.
Link do Stravy z odejmowanych km:
https://www.strava.com/activities/974191042
https://www.strava.com/activities/975264205
#byczysnarowerze #zaliczulice #nieboperfekcjonistow #rower #ruszkatowice #100km #200km
Komentarz usunięty przez autora
Generalnie dużo było takich dróg, że istniały tylko na mapie. W rzeczywistości była to często ścieżka przez pole lub jakieś bagno. Najczęściej jechałem mimo wszystko, jednak rower wyglądał po tym kiepsko ;)
Ogólnie jestem świadom, że Tychy się ciągle rozbudowują i moja mapka się szybko zdezaktualizuje. Zresztą pewnie już
Komentarz usunięty przez autora
Możesz sobie zaimportować pliczek z trasą na tej podstawie dodać drogi których nie ma.
Komentarz usunięty przez autora
@cherrycoke2l dzięki za zwrócenie uwagi! Zaraz dodam osobny wpis, żeby się zgadzało :)
@rurek49 dzięki :)
Gratki :)