Wpis z mikrobloga

#stokopert

Dzisiaj dopadła mnie melancholia i #feels w czystej postaci. A wszystko to za sprawą Demisa Roussosa.

Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że jedna piosenka może przywołać tak wiele wspomnień, tak wytrącić człowieka z równowagi. Gdy moim koledzy z pracy w przypływie dobrego humoru postanowili uczcić pamięć zmarłego piosenkarza ja siedziałem wgapiony w list, któremu nie mogłem przyporządkować miejsca w przegródce. Koledzy postanowili puścić ,,Goodbye My Love Goodbye,, a ja nadal gapiłem się w ten list. Gdy dotarły do mnie pierwsze takty i rozpoznałem melodię łzy same napłynęły mi do oczu. Piosenka wyważyła, zamknięte w pamięci wspomnienia.

Muzykę Demisa Roussosa znam doskonale, była częstym gościem w moim rodzinnym domu. Tata puszczał ją przy każdej nadarzającej się okazji. Gdy wracałem ze szkoły a on siedział w kuchni pijąc kawę i paląc papierosa słuchał tylko tego. Przy akompaniamencie romantycznych melodii opowiadałem jak mi minął dzień, jakie cuda mnie spotkały w szkole, co wydarzyło się w drodze powrotnej i dlaczego dostałem tróję skoro umiałem na czwórkę.

Każda prywatka w moim rodzinnym domu zaczynała się właśnie od ''Goodbye my love...''. Gdy jeszcze nie było gości, widziałem jak moi rodzice tańczą do tej piosenki. Może znaczyła dla nich wiele, nie wiem.

Przez tą melodię przypomniałem sobie wiele innych przyjemnych chwil spędzonych z ojcem. Gdy pierwszy raz pozwolił mi, szkrabowi mającemu 6 lat, kierować Czerwonym Maluchem po bezdrożach. Gdy ja uczyłem go jak łowić ryby. Gdy tłumaczył jak ważne jest aby mężczyzna potrafił o siebie zadbać. Jak przerobił stary bagnet dziadka abym miał najlepszy nóż w drużynie harcerskiej. Jak razem siadaliśmy w przerwie od koszenia łąki pod starą leszczyną, gdzie on siadał ze swoim tatą, i popijaliśmy zimną coca-colę. Gdy zadzwoniłem do niego po zdanym egzaminie na prawo jazdy. Tyle wspomnień w tak krótkim czasie. Łzy powstrzymałem, przynajmniej w tamtym momencie.

Gdy mój tata zmarł nie było mnie w domu. Byłem 1500 kilometrów od domu. Gdy wróciłem byłem wyczerpany. Puściłem Demisa i pozwoliłem aby łzy płynęły.

Dziś po powrocie do domu zrobiłem to samo. Wyciągnąłem starą płytę taty, puściłem i włączyłem uczucia.

Przepraszam, za tak emocjonalne wynurzenie, ale mam nadzieję, że to pomoże mi przetrawić dzisiejszy dzień. Minęło już sześć lat a tęsknota nie zmniejsza się. Zazdroszczę każdemu, kto może teraz wstać i pójść uściskać swojego tatę.

#niecoolstory

Koperta niemal umknęła mojej uwadze. Cieszę się jednak, że ją znalazłem. Naprawdę poprawiła mi humor. Mate lubię i pijam.
Old_Postman - #stokopert

Dzisiaj dopadła mnie melancholia i #feels w czystej posta...

źródło: comment_7NFkZgWsBJLUNL0afbmPEEGTIrDs6Eke.jpg

Pobierz
  • 14
  • Odpowiedz
@kajdeg: Nie mówię, że zawsze było kolorowo. Nie raz się z nim kłóciłem, aż nas mama musiała rozdzielać. Po czasie sobie zdałem sprawę, że nawet jak mnie wpieniał i obaj z konfrontacji wychodziliśmy mentalnie pokiereszowani to rano wstaniemy i wszystko będzie ok.

Czasami rodzicom trzeba więcej wybaczać niż innym.
Pozdrówki :)
  • Odpowiedz
Zazdroszczę każdemu, kto może teraz wstać i pójść uściskać swojego tatę.


@Old_Postman: Nie ma czego zazdrościć. Mój ojciec znaczy dla mnie tyle, co każda inna osoba na ulicy. Ciesz się tym, że w młodości mogłeś wolny czas spędzać z ojcem, jeździć z nim na ryby, był dla Ciebie jakimś wzorcem, bo niektórzy takiego szczęścia nie mięli i dla nich śmierć ojca, to nawet w pewnym sensie ulga.
  • Odpowiedz