Dlatego ja już od dawna nawołuje, by max szybkośc w mieście i wsiach wynosiła 30 km/h. Poza miastami max 70 km/h, a na autostradach max 90 km/h. W końcu po to wymyślono auta, by jeździły powoli. Dobrym pomysłem tez bylo by to, co 100 lat temu, czyli jakiś koleś by musiał biec przed autem i ostrzegac innych. Aha, koniecznie 7 dni przed wejściem do auta nie należy pić alkoholu, nalezy tez karać
byłoby moralizatorskie gdyby było bardziej realne. Temperatura i rodzaj nawierzchni, masa samochodu, stan hamulców i szerokość/stan/rodzaj opon też ma znaczenie.
Tak jak mi dzisiaj babka, weszła na pasy nawet nie patrząc czy coś nie nadjeżdża (nadjeżdżałem ja (~60km/h)) i gdyby nie to, że mam zaj##iste hamulce i 205mm opony, to z babki zostałby tylko telefon komórkowy przez który gadała (drogi hamowania nie podam, bo nie myślałem o jej mierzeniu, a raczej żeby starczyło, na pewno mniej niż na tym wykresie)...
Co najmniej połowa wypadków pieszy-samochód jest spowodowana bezmyślnym wtargnięciem (wbiegnięciem) pieszego. Wtedy
Trzeba jeszcze dodać, że nawet te 30 km/h przy uderzeniu może spowodować poważne obrażenia; jakie dokładnie - zależy od samochodu - nowoczesne osobowe mają fajne systemy ochrony... eee... "celu".
a jakoś w takiej Irlandii poza Dublinem rzadko są gdzieś swiatła i wypadków jest niewiele. Dlaczego? Bo istnieje tak zwana kultura jazdy! Po prostu jedni przepuszczają drugich, jako pieszy możesz być pewny, że samochód się zatrzyma i puści cię na pasach.
Problem wypadków niestety sprowadza się do buractwa, zarówno pieszych jak i kierowców,niestetych buractwo tych drugich jest bardziej niebezpieczne i częstsze. (No ile razy d%!%$ na czerwonym staje na srodku przejścia dla
Ehhh myślałem, że się czegoś dowiem, a tu psikus nie uwzględniono moich ulubionych prędkości ;)
A tak nieco poważniej - nie będę rżnął świętego jak to gro wykopowiczów ma w zwyczaju - jeżdżę często ponad 50 km/h w zabudowanym, ale to co ostatnio mnie spotkało zburzyło mój światopogląd. Otóż jechałem sobie spokojnie drogą wylotową z miasta 60 km/h przede mną pocinała jakaś bagażówka i tir, a za sobą zauważyyłem granatowego transita z
Ograniczenie do 50 da się przeżyć, ale powinno być na większej ilości dróg do 60 - 70, na wąskich ulicach w centrum miast gdzie przejści dla pieszych i wyjazdy z parkingów są co chwilę to rozumiem, ale na drogach przelotwych lub łączących rózne dzielnice większych miast z powodzniem można dać 70.
albo trasie która przelatuje przez wioske. Zawsze trzeba jechac 50km/h, a i tak nikt tyle nie jedzie bo nikt nie wyrabia tak przez 5 km, szeroką drogą nie widząc zagrożenia. Racją jest paru rowerzystów i jakiś pieszy się trafi, ale rowerzyści nie tylko we wsiach są, a piesi są bardzo uważni na takich "przelotówkach".
Powinni robić specjalne strefy choćby do 60/70 km/h
Dzisiejsze auta wyhamowują ze 100km/h na około 38-40 metrach, a na tym obrazku z 80km/h samo hamowanie to ponad 40m, troche naciągnięte dane, albo mierzyli to fiatem 126p ...
Jedzie ktoś pojazdem egzaminacyjnym za żulem pchającym swój wózek. I tak przez cały zakręt jakieś 10 m. Obok piękny szeroki równy chodnik. To się nazywa sytuacja patowa.
LHunter zgodzę się, rowerzyści na zakrętach są uciążliwi ale nic nie zrobimy, są użytkownikami drogi tak samo jak kierowcy, najgorsi są ci, co przejeżdżają rowerami po pasach zamiast je przeprowadzać.
Komentarze (77)
najlepsze
Co najmniej połowa wypadków pieszy-samochód jest spowodowana bezmyślnym wtargnięciem (wbiegnięciem) pieszego. Wtedy
Problem wypadków niestety sprowadza się do buractwa, zarówno pieszych jak i kierowców,niestetych buractwo tych drugich jest bardziej niebezpieczne i częstsze. (No ile razy d%!%$ na czerwonym staje na srodku przejścia dla
- kilku- czy nawet kilkunastokrotnie większa ilość samochodów
- nieprzemyślane/źle działające/źle ustawione światła
- brak przejść podziemnych lub górnych dla pieszych
- często fatalny stan dróg czy w konsekwencji remonty dróg (ale tego się nie przeskoczy, dobrze że są)
A tak nieco poważniej - nie będę rżnął świętego jak to gro wykopowiczów ma w zwyczaju - jeżdżę często ponad 50 km/h w zabudowanym, ale to co ostatnio mnie spotkało zburzyło mój światopogląd. Otóż jechałem sobie spokojnie drogą wylotową z miasta 60 km/h przede mną pocinała jakaś bagażówka i tir, a za sobą zauważyyłem granatowego transita z
Powinni robić specjalne strefy choćby do 60/70 km/h
Jedzie ktoś pojazdem egzaminacyjnym za żulem pchającym swój wózek. I tak przez cały zakręt jakieś 10 m. Obok piękny szeroki równy chodnik. To się nazywa sytuacja patowa.