Orange - rozwiązałeś umowę? Udowodnij!
tzw. real foto
Z usług Orange korzystałem jeszcze od zamierzchłych czasów Idei i pewnie jak wielu klientów, początkowo byłem całkiem zadowolony, ale od momentu przejęcia marki przez Francuzów, odczuwalna jakość podejścia do klienta staczała się po równi pochyłej, by w ostatnim czasie osiągnąć dno.
Wpadkę z niemożnością pobrania gry java ze sklepu wybaczyłem. Kliknąłem "kup" - nic, biała strona. Wstecz -> kup, dalej nic. Sprawdzam konto - zabrało mi dwa razy pieniądze. Pani z obsługi telefonicznej była miła, wstawiła się za ponownym wygenerowaniem linku. Jeśli ktoś myśli, że zwrócono mi pieniądze za drugą próbę, to się myli. Gdybym kliknął 10x i nie sprawdził konta, to straciłbym lekką ręką 50 zł. No, ale jak już pisałem - wybaczyłem, zapomniałem.
Porażkę z przedłużeniem umowy biorę na siebie. Skąd mogłem wiedzieć, że
to, o czym rozmawiałem z panią przez telefon, a to, co znajdzie się w umowie, to dwie różne rzeczy. Umowa przyszła kurierem do mamy (na nią był telefon), mama umowę podpisała. Faktycznie, miałem te 19 groszy za minutę i sms. Wprawdzie nie rok, jak obiecywała pani przez telefon, ale pół. Później smsy potrafiły skakać nawet do 70 groszy. 70 groszy za 160 znaków w 2012 roku... Cóż, za swoją głupotę trzeba płacić.
Trzecia przygoda z Orange dotyczyła już mojej mamy. Jako, że wyjeżdżała na dłuższy czas zagranicę, postanowiła zrezygnować ze swojego abonamentu. Udała się do salonu, złożyła pismo o chęci rozwiązania umowy wraz z momentem jej wygaśnięcia. Dostała potwierdzenie, wróciła do domu, papier rzuciła gdzieś na stertę innych umów i faktur, i jakiś czas później wyjechała. Mogę sobie tylko wyobrazić jej zdziwienie, kiedy po paru tygodniach dostała sms z ponagleniem o opłacenie faktury. Wiem, że próbowała dodzwonić się do infolinii, co nie było podobno takie łatwe. Chyba jej się w końcu udało, bo poinformowano ją, że
musi udowodnić, że ona tę umowę rozwiązywała. Oczywiście przez kolejne kilka miesięcy do powrotu do Polski, grzecznie opłacała kolejne faktury, nie korzystając praktycznie z telefonu. Właściwie do powrotu do kraju, nie była pewna, czy to potwierdzenie rozwiązania umowy znajdzie. Na szczęście udało się. Złożyła reklamację, reklamację uznano, pieniądze zwrócono. Sukces!
Przyszedł w końcu długo oczekiwany czas - zbliżające się wygaśnięcie mojej umowy w Orange. Chciałem wziąć telefon na siebie, na te klika ostatnich miesięcy, ale nie mogłem zrobić cesji, bo nie miałem w pracy umowy na czas nieokreślony. W mojej pracy, programistów po okresie próbnym zatrudnia się najpierw na rok. No trudno, skoro się nie da, poprosiłem mamę, by znów udała się do salonu i złożyła podpis na rozwiązaniu kontraktu. Nie chciałem nawet zatrzymywać numeru, przez te wszystkie lata znalazł się chyba u każdego telefonicznego spamera. Prawie codziennie mam spam na SMS, lub zawracanie czterech liter przez telefonicznych domokrążców.
Pan w pomarańczowym salonie, podobno dobre 5 minut, w nieprzerwanym słowotoku namawiał, by ta pozostała w wielkiej i szczęśliwej rodzinie Orange. Moja rodzicielka była jednak nieugięta, papier został podpisany. Wieloletnia przygoda miała dobiec końca. I już zbierała się do wyjścia, kiedy zorientowała się, że
nie dostała żadnego potwierdzenia. Pan w Orange był zdziwiony, bo "przecież to niepotrzebne". Nie z mamą te numery. Papier wzięła, wróciła do domu, położyła go w miejsce, gdzie uda się go łatwo odnaleźć i jakiś czas później poleciała na zachód Europy.
I nawet nie byłem zdziwiony, kiedy kilka dni temu dostałem sms przypominający o zapłacie faktury, a umowa na mój telefon powinna była się skończyć 15 października. Nie jestem nawet zły, opłacę te kilka faktur do powrotu mamy do Polski (bo przecież bez niej nie udowodnię, że umowa została dawno rozwiązana). Właściwie, to jestem nawet zadowolony, że w końcu mam pretekst, by napisać, jak nieudolnym, niegodnym zaufania i pazernym operatorem jest Orange. U niego, rozwiązanie umowy jest nic niewarte. I tak będziesz musiał pofatygować się i złożyć reklamację. Gorzej, jeśli twoje potwierdzenie zjadł pies, wtedy Orange z chęcią przytuli twoje pieniądze, bo to TY musisz udowodnić wypowiedzenie umowy.
Z utęsknieniem czekam upadku tego kolosa na glinianych nogach i za każdym razem, gdy widzę informację o co raz gorszej kondycji Pomarańczowego, na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
tl;dr
rozwiązanie umowy w Orange nie działa - trzeba to robić dwukrotnie
Komentarze (165)
najlepsze
edit: znalazłem link http://www.youtube.com/watch?v=Z-3z8a1M8zI
@muminisko01:
@stealth_digger: A ona przypadkiem nie jest niepełnosprawna?
PS w życiu nie dajcie się namówić na jakiekolwiek załatwianie formalności przez telefon - TYLKO papier z pieczątką, inaczej jesteście w szarej dupie !
@brodawojciech: Ech ta poprawność polityczna, to już nie mówi się "w czarnej dupie"? :)
I teraz - do ojca dzwoni jakaś
NIKOMU NIE POLECAM
Ja jakiś miesiąc temu pod wątkiem Ku przestrodze, ku pokrzepieniu, czyli przygoda z ORANGE opisałem swoją sytuację z Orange w roli klienta przyciąganego ofertą (znajdźcie sobie po loginie)
Dzisiaj przyszedł kurier (po 4 tygodnaich i telefonicznym potwierdzeniu, że żadna umowa nie została zawarta i że nie ma moich danych kontaktowych w ich systemie).
Mina Pana kuriera była całkiem ciekawa, kiedy w nos mu się zaśmiałem i poturlałem po