"Powiedział, że mam mówić po rosyjsku". Mieszkająca w Gdańsku Ukrainka...
Mieszkająca w Gdańsku Ukrainka złożyła skargę na pochodzącego z Krymu lekarza, który przyjmował ją w Punkcie Doraźnej Pomocy Medycznej. Medyk, według relacji kobiety, miał zbagatelizować jej objawy, domagać się, by mówiła po rosyjsku i zrobić jej 'polityczny wykład'.
neurotiCat z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 80
- Odpowiedz
Komentarze (80)
najlepsze
"Powiedział, że mam mówić po Rosyjsku" - a dlaczego lekarz miałby mówić po Ukraińsku? Skoro Pani Alona uciekła przed wojną to raczej nie włada biegłym Polskim i lekarz szukał języka w którym mogą się dogadać.
"Zrobił polityczy wykład" - czyli co DOKŁADNIE powiedział?
Skoro prosił ją by mówiła po rosyjsku to znaczy że mógł do końca nie rozumieć ukraińskiego. Jak jej się nie podoba, to niech się nauczy kilku zdań po polsku co jej dolega i idzie do Polskiego lekarza (
To tak jakby w Niemczech Kurd miał pretensję, że lekarz powiedział do niego po turecku.
Ukraińcy nie będą decydować kogo chcemy w Polsce, a kogo mamy #!$%@?ć.
Teraz to dotyczy tego lekarza, ale jutro ty możesz im się nie spodobać, bo może uznają, że nie dość jesteś proukraiński i Bandera ci się nie podoba.
Najprawdopodobniej lekarz został przez tą natrętna Ukrainkę sprowokowany do zajęcia jakiegoś stanowiska. Mógł wszystko jej powiedzieć, nawet coś na złość tej babie aby się zagotowała. Lekarz też człowiek.
Od lat ruskie walczyli o to żeby wyrobić sobie markę, a teraz to tylko umacniają.
I w zasadzie nie tylko o ruskich lekarzy chodzi, wszystko co oni oferują w każdym zawodzie jaki wykonują odrzucam. Bo napewno jest to wykonane źle i ze szkoda dla odbiorcy. ruskie