Mirki i Mirabelki!
W ramach #mirkowyzwanie postanowiłam podzielić się z Wami przepisem na lumpie :-).
Lumpie są to filipińskie sajgoniki/krokieciki. Mięsne lub warzywne nadzienie zawinięte w cienkie ciasto i podsmażone na głębokim tłuszczu.
Lumpii próbowałam kiedyś w Holandii na ulicznym straganie. Jako, że nigdzie w Polsce ich nie widziałam (ale może też dlatego, że nie chodzę do filipińskich reastauracji), postanowiłam je przygotować sama w domu.
Przepis na lumpie dostałam od mojej krewnej, która mieszka w Holandii. Jednakże jej przepis zawierał "lumpia wrappers" czyli specjalny "papier", którego nie widziałam i nie mogłam dostać nigdzie w Polsce. Z naszych polskich przepisów, które znalazłam, wszystkie korzystają z papieru ryżowego (takiego jak na sajgonki), ja jednak wiem, że lumpie, które jadłam, na pewno nie były zawinięte w papier ryżowy. Prędzej coś jak cienkie naleśniki.
Postanowiłam poszukać przepisów na ciasto na zagranicznych stronach i trafiłam na ten: Przepis na ciasto który wyglądał mi na najbardziej przypominający oryginał i z którego skorzystałam. Poniżej opisuję jak to zrobić.
Jeżeli ktoś z Was chciałby zrobić coś podobnego, to polecam - nadzienie jest naprawdę pyszne i jak nie macie ochoty kombinować z tym "papierem" to polecam zrobić trochę cieńsze, zwykłe naleśniki i owinąć nadzienie w naleśniki i podsmażyć na oleju. Też dobrze wyjdzie. Albo po prostu użyć papieru ryżowego.
Jeśli chodzi o nadzienie, to można oczywiście kurczaka zastąpić innym mięsem (najlepiej mielonym) lub użyć tylko warzyw. Jest tyle przepisów na lumpie co na bigos ;-).
Składniki (obiad dla ok. 2 osób, czas przygotowania ok. 2 godziny)
Na nadzienie:
400 g kapusty białej (ok 1/4 główki, nawet mniej)
2 duże cebule
2 pory
300 g piersi z kurczaka
ok. 200 g kiełków sojowych (najlepiej świeże, ja nie miałam więc użyłam z puszki) inaczej zwane kiełkami fasoli mung
3 ząbki czosnku
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżka sambalu
masło/olej do smażenia (brakuje na zdjęciu)
sól, pieprz
Na ciasto:
250 g mąki
2 łyżki mąki kukurydzianej
250 g wody (szklanka)
sól
Nadzienie:
Zaczynamy od obrania i pokrojenia cebuli w kostkę, następnie zeszklenia na maśle (zeszklić czyli podsmażyć cebulę na taki złotawy kolor, trochę nawet mniej niż na zdjęciu).
Osobno smażymy posolone kawałki kurczaka.
Dodajemy zeszkloną cebulę do kurczaka oraz wszystkie pozostałe składniki nadzienia poza kiełkami: kapustę, pokrojony w cienkie plasterki por, posiekane lub przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, 2 łyżki sosu sojowego, sambal (w zależności jak ostre lubicie jedzenie - jedna łyżeczka to jest tak średnio ostro). Solimy i pieprzymy do smaku. Jak nadzienie jest za mało słone, to najlepiej zamiast soli dodać jeszcze łyżkę sosu sojowego.
Następnie dusimy na małym ogniu aż kapusta będzie miękka (ok. 30-40 minut). Po tym czasie dodajemy (najlepiej świeże) kiełki sojowe (ja nie miałam świeżych więc zastąpiłam je kiełkami z puszki). Kiełki dodajemy na końcu żeby się nie rozgotowały, bo wtedy robią się niedobre i ciągnące. Po dodaniu mieszamy, zdejmujemy z ognia i nadzienie jest już gotowe.
Ciasto
Samo ciasto zrobić jest bardzo prosto - należy dokładnie wymieszać 250 g mąki, szczyptę soli i szklankę wody (+ w przepisie jest 2 łyżki mąki kukurydzianej, ale i bez niej nic się nie zepsuje). Wyrabiać aż do uzyskania jednolitej konsystencji, ciasto ma być dość rzadkie (można użyć miksera).
Cała trudność w usmażeniu takiego ciasta - bierzemy ciasto do jednej ręki i smarujemy nim nagrzaną patelnię. Ciasto po chwili smażenia powinno zacząć samo odrywać się od patelni na brzegach. Wtedy należy pociągnąć i odkleić ciasto z patelni i odłożyć na bok (jest gotowe).
Jeśli patelnia jest za gorąca, ciasto nie przyklei się do patelni tylko zostanie na ręce, jeśli będzie za zimna, ciasto nie będzie się odrywać od patelni.
Nie robiłam zdjęcia ani filmiku bo obie ręce miałam brudne :-(. Sposób smażenia ciasta najlepiej obrazuje ten filmik:
Powyższy przepis na ten "papier" bardzo polecam, nawet jak nie będziecie korzystać z przepisu na nadzienie, bo wbrew pozorom przepis jest dość prosty do wykonania, a sajgonki w takim cieście zamiast w papierze ryżowym są moim zdaniem dużo lepsze.
Gdy już mamy gotowe nadzienie i nasze "naleśniki", owijamy nadzienie w "naleśniki" jak sajgonki.
Możemy smażyć od razu na głębokim tłuszczu, ale lepsze będą, gdy przed smażeniem chwilę (z godzinę) jeszcze poleżą w lodówce.
Zapewniam - smakują dużo lepiej niż wyglądają. Polecam podawać z jakimś ostrym sosem :-).
Smacznego!
Komentarze (2)
najlepsze