Wyniki pierwszego badania klinicznego w stosowaniu przez ponad 40 lat terapeutycznego LSD (dietyloamid kwasu lizergowego) zostały opublikowane marcowym wydaniu czasopisma medycznego „Journal of Nervous and Mental Disease”. Testy wykazały, że LSD może znacznie zmniejszyć niepokój u umierających...
Wyniki pierwszego badania klinicznego w stosowaniu przez ponad 40 lat terapeutycznego LSD (dietyloamid kwasu lizergowego) zostały opublikowane marcowym wydaniu czasopisma medycznego „Journal of Nervous and Mental Disease”. Testy wykazały, że LSD może znacznie zmniejszyć niepokój wśród osób, których życie wkrótce dobiegnie końca i pomaga im pogodzić się z tym faktem.
Szwajcarski psychiatra Peter Gasser wraz z ekipą przeprowadzili podwójnie ślepą próbę, kontrolowaną przez placebo. Badacze zostali zasponsorowani przez organizację non-profit Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies (MAPS), dzięki czemu mogli prześledzić zachowania 12 osób u schyłku życia i zaoferować im sesje psychoterapeutyczne wspomagane LSD. W swoim raporcie Gasser podsumował, że u podmiotów badań lęk i niepokój zmniejszył się i taki pozostał.
Badania pokazują, że psychodeliki mają ogromny potencjał jako leki mogące pomóc zaakceptować śmierć i ułatwić proces umierania.
Ostatnie słowa Aldousa Huxleya – cenionego pisarza i filozofa brzmiały „100 mikrogramów LSD, i.m.” [i.m.– domięśniowo – red.]. Żona Huxleya, Laura, postąpiła zgodnie z jego życzeniem i autor Nowego Wspaniałego Świata, z magicznymi cząsteczkami doktora Alberta Hofmanna w swoich synapsach, przestąpił próg życia i śmierci – udał się w stronę Białego Światła.
Inspiracją do ostatniej podróży byli dla Huxleya pionierzy naukowych rozważań nad LSD, prowadzący swoje badania z terminalnie chorymi ludźmi. Jednakże związek pomiędzy doświadczeniem psychodelicznym, a doświadczeniem umierania, śmierci i powtórnych narodzin jest niemal tak stary, jak ludzkość.
Jedne z najbardziej cennych i obiecujących badań, jakie zostały przeprowadzone na polu psychiatrii i neurologii z użyciem narkotyków psychodelicznych, to badania w dziedzinie pomocy śmiertelnie chorym. Przykładem są badania czeskiego psychiatry – Stanislava Grofa i jego kolegów ze Spring Grove State Hospital w Baltimore nad terminalnie chorymi, dostarczające nam przekonujących dowodów na to, że doświadczenie psychodeliczne może być bardzo korzystne dla ludzi w końcowych etapach ich życia.
Pracując w latach 1967-1972 z nieuleczalnie chorymi na raka pokazali oni światu, że terapia LSD połączona z psychoterapią może złagodzić objawy depresji, napięcia, niepokoju, uregulować rozstrojony sen, usunąć u chorego uczucie odsunięcia się od świata, a nawet uśmierzyć ból odporny nawet na ciężkie leki opioidowe. Niebagatelne znacznie ma również fakt, że LSD poprawia komunikację pomiędzy chorymi, a ich bliskimi.
Biorąc pod uwagę fakt, że strach przed śmiercią i umieraniem jest najbardziej powszechnym ze wszystkich ludzkich doświadczeń, że śmierć bliskich powoduje więcej cierpienia, niż cokolwiek innego, oraz, że śmierć wydaje się być nieuniknioną, naturalną koniecznością, może być dobrym pomysłem zwrócenie uwagi na to, czego naukowcy dowiedzieli się o tym, jak psychodeliki mogą pomóc nam ułatwić proces umierania.
Tybetańska Księga Umarłych – religijny podręcznik o tym, jak poruszać się w przestrzeni poza ciałem, czytany umierającym buddyjskim mnichom, również znany jest ze swojego niesamowitego związku z doświadczeniem psychodelicznym. W istocie, pierwszy podręcznik podróży z użyciem LSD –Doświadczenie psychodeliczne – oparty jest na interpretacji Tybetańskiej Księgi Umarłych dokonanej przez psychologów: Timothy’ego Leary’ego, Richarda Alperta (Ram Dass) i Ralpha Metznera.
Wielu ludzi wierzy, że doświadczenie psychodeliczne nie tylko daje nam wgląd w to, co dzieje się tuż po śmierci, ale także faktycznie do pewnego stopnia modeluje lub symuluje życie po śmierci.
Badania psychiatry, Ricka Strassmana, przeprowadzone na Uniwersytecie Nowego Meksyku z użyciem potężnego narkotyku psychodelicznego – DMT (występującego również naturalnie w ludzkim mózgu), oraz prace lekarza Karla Jansena z dysocjacyjnym psychodelikiem – ketaminą, mogą przedstawiać dowody na pewnego rodzaju biochemiczne i psychologiczne zmiany zachodzące w ludzkim mózgu w momencie śmierci.
Narkotyki te mogą symulować pewne ważne cechy doświadczenia bliskiego śmierci. Kiedy zapytałem Ricka Strassmana, jakie jest jego zdanie na temat związku DMT z doświadczeniem śmierci, odpowiedział: – Sądzę, że poziom DMT podczas śmierci wzrasta w związku ze stresem spowodowanym umieraniem i pośredniczy w występowaniu niektórych psychodelicznych aspektów tego stanu.
Kiedy jeden z późniejszych badaczy LSD, Timothy Leary, dowiedział się, że umiera na raka, stwierdził, że „jest podekscytowany i pozytywnie wstrząśnięty faktem, że rozpoczął obcowanie z największą tajemnicą ludzkiego życia”. Leary spędził ostatni rok swojego życia na świętowaniu jego doświadczaniu w doskonałym humorze, mimo swojej śmiertelnej choroby.
Jednakże, pomijając nawet ukrytą w nas tajemniczą, metafizyczną prawdę dotyczącą ostatecznego źródła świadomości, sam proces umierania wydaje się być złagodzony doświadczeniem psychodelicznym. Tak więc wszyscy możemy być wdzięczni za to współczesnej medycynie i cieszyć się, że powróciła ona do tych obiecujących metod terapii. Obecnie prowadzone są badania mające ukazać, jak LSD i psylocybina (psychoaktywny alkaloid „magicznych grzybów”) mogą pomóc osobom w zaawansowanym stadium raka, czy śmiertelnie chorym.
Filozof Ram Dass, spytany, czy jest coś, czego psychodeliki mogą nas nauczyć na temat śmierci, odpowiada: – Tak, bez wątpienia. Przypomina mi się jeden cytat z pracy Erika Katsa pracującego w latach sześćdziesiątych na Uniwersytecie Chicago. Pochodzi on od umierającej na raka pielęgniarki, która zażyła LSD: Wiem, że umieram na tę śmiertelną chorobę, ale spójrz na piękno Wszechświata.„.
Istnieje teoria jakoby zbliżając się do śmierci mózg "zalewał się" DMT - najsilniejszą substancją psychodeliczną dotychczas znaną człowiekowi. Tak więc stosowanie LSD - również silny psychodelik , do umilenia ostatniej drogi dla umierającego jest jak najbardziej w mojej opinii sensowne.
@Freakz: Słyszałem też (choć to nie potwierdzone) że pierwszy wystrzał DMT do mózgu następuje już w 49 dniu życia płodowego. Co ciekawe, jedna ze szkół buddyjskich utrzymuje że właśnie w 49 dniu ciąży, świadomość (dusza) loguje się w zarodku. Wygląda na to że DMT ułatwia logowanie i wylogowanie.
@tixe_: Ja polecam wziąć kwas przed DMT. Powiedzmy, że intensywność wygląda tak: Alko: 10 - ale #!$%@?łęmmm Ganja: 30 - he he, rozkminam, zajebista muzza, ale jestem głodny LSD - 1000 - o #!$%@? mam dostęp do wiedzy i w końcu widzę te fraktale ale ten świat ciekawie działa... DMT - 10000000 - wyciągają Ci mózg z oczyma i puszczają na roller-coaster - chce się żyć po tej przejażdżce jak nigdy
Nie dla robaków cebulakow! W chlewie obsranym gownem, pozostaje tylko różaniec i wódka.
Decydenci w dupie maja obywateli, nawet tych w ostatnich ich chwilach. #!$%@? ze zmniejszaniem lęku, ważne że krzyż w sali chorych wisi a kraj wstaje z kolan
Taka batalia o medyczna marihuanę, to co dopiero o LSD pisać.
@Doomey: Byloby fajnie, ale szanse niestety marne. Wystarczy spojrzec na obecna ustawe. Rosliny zawierajace DMT i zwyczajne ziolka jak Calea Zacatechichi w grupie "substancji silnie uzalezniajacych" zaraz obok heroiny xD
Z własnego doświadczenia muszę przyznać, że kwas wiele mi pomógł. Miałem ponad pół roku przerwy od kwasa i już mnie tak stres zjadał, że już nie chciałem żyć i #!$%@?ąć to wszystko. Ostatnio wziąłem znowu i powróciłem do życia. Już nie leżę i nie rozmyślam po cholerę ja w ogóle żyje. Czuję chęć do życia i do spotykania się z ludźmi, moje życie towarzyskie znowu wraca do normy. LSD zawsze poprawia mi
Komentarze (54)
najlepsze
Alko: 10 - ale #!$%@?łęmmm
Ganja: 30 - he he, rozkminam, zajebista muzza, ale jestem głodny
LSD - 1000 - o #!$%@? mam dostęp do wiedzy i w końcu widzę te fraktale ale ten świat ciekawie działa...
DMT - 10000000 - wyciągają Ci mózg z oczyma i puszczają na roller-coaster - chce się żyć po tej przejażdżce jak nigdy
Decydenci w dupie maja obywateli, nawet tych w ostatnich ich chwilach. #!$%@? ze zmniejszaniem lęku, ważne że krzyż w sali chorych wisi a kraj wstaje z kolan
Taka batalia o medyczna marihuanę, to co dopiero o LSD pisać.
@Doomey: hehe, tiaaa
Pozostaje jeszcze Psylocybina którą możesz sam wyhodować
Nie u mnie. Jakbym umierał, to po LSD szybciej zszedłbym na zawał.