Niemiec zaznaczył na mapie teren zalewowy, a Polaczek postawił tam wielkie osiedle mieszkalne. Minusujcie ile chcecie, ale taka jest smutna prawda o Kozanowie.
@sztygar: To się nazywa "turystyka powodziowa". W 2010 roku zjawisko bardzo widoczne. Z drugiej strony mieszkańcy na hasło "wielka powódź" zmobilizowali się bardzo mocno i rąk do pracy było aż nadto. Sam wsiadłem w samochód w czterech chłopa, objechaliśmy ze dwa-trzy miejsca, w których mogliby szukać rąk do pracy, ale wszędzie nas odprawili z kwitkiem - wszystko gotowe.
Sranie w banie, przed zalaną niecką w której znajduje się pętla autobusowa trwał prawdziwy festyn - pół miasta zjechało się pogapić na wodę stojącą na ulicach i tyle. Atmosfera była taka, że brakowało tylko waty cukrowej. Z resztą z tego co pamiętam to jakieś ziomeczki rozstawiły sobie leżaki i odpaliły grilla.
@czesu: Dobrze pamiętasz. Największe koksy i cwaniaczki z okolic pętli rozstawiły sobie grilla, i leżaki. Gdy przechodził koło nich starszy pan to powiedział, że mają fajny punkt dowodzenia.
Bylem swiadkiem tych wydarzen. Ludzie wykupili caly zapas wody w Irenie a jakies sebixy plywaly pontonem pod moim blokiem. Nawet znana Pani Basia z jutuba pomagala przy ukladania workow.
Komentarze (37)
najlepsze
@luksky: popis na świecie nie było
fajnie było w sumie. Pontonem się pływało. I patrzyło na idiotów co z 2-3 piętra skakali do wody
Czy siedzieć w domu i udawać że nic się nie dzieje?
Sam byłem, układałem worki na Celtyckiej na wale, ale w okolicach Dokerskiej nic już nie dało się zrobić jak woda szła. Można było tylko patrzeć.
Sranie w banie, przed zalaną niecką w której znajduje się pętla autobusowa trwał prawdziwy festyn - pół miasta zjechało się pogapić na wodę stojącą na ulicach i tyle. Atmosfera była taka, że brakowało tylko waty cukrowej. Z resztą z tego co pamiętam to jakieś ziomeczki rozstawiły sobie leżaki i odpaliły grilla.