Raczej interwencje rządu i mieszanie przy wolnym rynku. Wszystkie dotychczasowe kryzysy gospodarcze, bez wyjątku powstawały przez chęć czynienia dobra przez polityków.
Akurat badania, o ktorych mowie byly prowadzone przez pracownikow socjalnych w Wielkiej Brytanii, a wiec przez grupe niezangazowana ani w ochrone srodowiska, ani w biznes. Po prostu badali sytuacje spoleczna (pod kątem zdrowia społęcznego i kosztów rewitalizacji danego terenu) na obszarach z podniszcoznym środowiskiem i na obszarach, na których akurat o środowisko dbano.
Autor z przekroju albo nie ma zbyt duzego pojecia o czym pisze, albo po prostu zataja niektore fakty.
Usiluje zrzucic wine na stopy procentowe i Busha, podczas gdy to bylo ciut bardziej skomplikowane. Dlaczego nie wspomina nic o Freddiem Mae (czy jak mu tam) i Clintonie. Oczywiscie Bush nie jest bez winy. Temat jest bardzo rozlegly i sprowadzanie go do tego o czym napisal autor to albo zwykla ignorancja (chyba malo prawdopodobne,
Temat jest bardzo rozlegly i sprowadzanie go do tego o czym napisal autor to albo zwykla ignorancja (chyba malo prawdopodobne, ale mozliwe; coraz wiecej pojawia sie dziennikarzy, ktorzy tak na prawde nie maja pojecia o czym pisza), albo manipulacja (co mialaby ona na celu?)
Przekrój nie ukrywa swojego lewicowego profilu, więc biorąc to pod uwagę, artykuł nie jest taki zły.
No tak- rozumiem wyzywac od "glupka" czlowieka o innych pogladach, gdy nie wiadomo, kto ma racje.
Ale gdy okazuje sie, ze mial ten drugi, to trzeba go przeprosic, a nie twierdzic "tym razem mieli szczescie".
Niezaleznie od profilu gazety wydaje mi sie, ze jakis poziom powinien byc zachowany. Ale coz, czytelnikom sie podoba, moze to ja jestem jakis dziwny...
Dziwi mnie, że ten tekst powstał tak późno. Podobną wiedzę wyniosłem z jutuba gdy w pierwszych miesiącach powstawały wideo omawiające istotę tego kryzysu. W telewizji wtedy trudno było usłyszeć o powodach zamieszania, obwiniało się najróżniejsze rzeczy, a najbardziej dostało się rzekomemu liberalizmowi stojącemu za wszystkim, gdy to socjaliści mogli do woli przywoływać z przeszłości wielki kryzys i porównywać go do dzisiejszego, twierdząc że gdyby to od nich zależało to żadnego dzisiejszego kryzysu
Zapamiętałem używanie tego jak słowa klucza, "blablabla obcinanie stóp procentowych", "blabla bańka kredytowa", "krach na rynku mieszkaniowym" a później już tylko kryzys to, kryzys tamto, zwolnienia, dopłaty państwa, ratowanie przedsiębiorstw, armageddon. Może za mało szukałem wtedy, ale jakoś nie zdarzyło mi się przeczytać czy usłyszeć czegoś konkretnego i rzetelnego. Wiedziałem, że to coś z kredytami, dawali komu popadnie i że później ludzie się niewypłacali. O cudach z CDO i FEDem powoli dowiadywałem
Po prostu informacje w tym znalezisku boleśnie uciska światopogląd mathu, grożąc jego unicestwieniem. Wyzwala to w nim reakcje obronne, ukierowane na ośmieszenie tematu. Z racji, że temat ujęty jest na wysokim poziomie, nie jest w stanie go skutecznie ośmieszyć stosując teksty o spisku reptalianów, jedyne co może to dodawać takie wstawki z yt.
Proponuję zapamiętać tego użytkownika, tak z kilkanaście procent chlewu na wykopie (wyzwiska, skrajny populizm, tworzenie flamów) to jego
Ładna mi symbioza między USA i Chinami. Symbioza to stan w którym oba państwa na tym korzystają, a zyskują całe Stany i co najwyżej chiński rząd - ale nie jego obywatele. Chińczycy robią za fabrykę świata, zadowalając się miesięcznie sumą jakią przeciętny obywatel USA wydaje codziennie w mcdonaldzie... a tymczasem są najbardziej zadłużoną gospodarką na świecie...
"a zyskują całe Stany i co najwyżej chiński rząd - ale nie jego obywatele"
Długi spłaci amerykański podatnik. Zyski z długu USA to wpływy do budżetu, które za chińskiego podatnika zapłaci amerykański. W dłuższej perspektywie zyskują wszyscy Chińczycy, tracą wszyscy Amerykanie. Tym bardziej, że przy obecnej polityce rentowność tych obligacji pewnie wzrośnie.
"Chińczycy robią za fabrykę świata, zadowalając się miesięcznie sumą jakią przeciętny obywatel USA wydaje codziennie w mcdonaldzie"
To poczytaj sobie kilka reportazy o tym, jak wyglada w Chinach zycie na obrzezach miast i z dala od miast. Bo tak jakos nie jestem pewien czy mowiac o "przecietnym Chinczyku" masz na mysli typowego mieszkanca Chin. To troche jak z tym, ze w krajach zachodu "srednia krajowa" nie musi przekladac sie na zasobnosc typowego mieszkanca kraju. W miastach maja tam dobrze, ale na wsiach...
Komentarze (52)
najlepsze
14. PROFIT!
Usiluje zrzucic wine na stopy procentowe i Busha, podczas gdy to bylo ciut bardziej skomplikowane. Dlaczego nie wspomina nic o Freddiem Mae (czy jak mu tam) i Clintonie. Oczywiscie Bush nie jest bez winy. Temat jest bardzo rozlegly i sprowadzanie go do tego o czym napisal autor to albo zwykla ignorancja (chyba malo prawdopodobne,
Przekrój nie ukrywa swojego lewicowego profilu, więc biorąc to pod uwagę, artykuł nie jest taki zły.
Ale gdy okazuje sie, ze mial ten drugi, to trzeba go przeprosic, a nie twierdzic "tym razem mieli szczescie".
Niezaleznie od profilu gazety wydaje mi sie, ze jakis poziom powinien byc zachowany. Ale coz, czytelnikom sie podoba, moze to ja jestem jakis dziwny...
polecam<br/>
Proponuję zapamiętać tego użytkownika, tak z kilkanaście procent chlewu na wykopie (wyzwiska, skrajny populizm, tworzenie flamów) to jego
Długi spłaci amerykański podatnik. Zyski z długu USA to wpływy do budżetu, które za chińskiego podatnika zapłaci amerykański. W dłuższej perspektywie zyskują wszyscy Chińczycy, tracą wszyscy Amerykanie. Tym bardziej, że przy obecnej polityce rentowność tych obligacji pewnie wzrośnie.
"Chińczycy robią za fabrykę świata, zadowalając się miesięcznie sumą jakią przeciętny obywatel USA wydaje codziennie w mcdonaldzie"
To straszne, że