Piraci orzą grunt nocą - Polska -
Na polach Agencji Nieruchomości Rolnych trwa proceder, przez który budżet traci miliony. Ma już roboczą nazwę: piractwo gruntowe.mechanizm działania jest prosty. Pirat wchodzi na państwowe pole, obsiewa je i bierze unijną dopłatę. Wszystko w majestacie prawa.
darosoldier z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 72
Komentarze (72)
najlepsze
ANR ma sobie, nie wiem, 20ha pola gdzieś tam, załóżmy 30km od Poznania. Wiedzą (przynajmniej ja tak zakładam*), że te 20ha nie jest zaorane ani obsiane. I teraz co, w nocy wpada taki pirat z ekipą, orze, obsiewa i jak gdyby nigdy nic wypełnia formularze i ustawia się w kolejce po dopłatę? No jak?
ANR mogłaby próbować wyciągnąć konsekwencje na podstawie wniosków o dofinansowanie, jednak istnieje pewien
Z kolei od strony prawem cała sytuacja się komplikuje bo jeśli ktoś coś uprawia to nie mogą go już wygonić ani zniszczyć uprawy. Pomimo że nielegalnie to jednak dzieło jego pracy. Druga sprawa im dłużej ten proceder będzie trwał na danym gruncie tym łatwiej wnosić do sądu o zasiedzenie. Wbrew pozorom sprawy sadowe mogą trwać wieczność. Jeśli ktoś zna się na uprawie, ma zadatki na sk#%!ysyna i dość odważny może
myślę, że w Polsce by sobie poradzili, ale dotacje musiałyby zniknąć także na zachodzie. Dzisiaj już i tak jest nierówna konkurencja, bo we Francji czy Niemczech dopłaty są wyższe.
Jak podaje gazeta, mechanizm działania jest prosty. Pirat wchodzi na państwowe pole, obsiewa je i bierze unijną dopłatę. Wszystko w majestacie prawa.
"Budżet państwa ponosi każdego roku wielomilionowe straty z powodu bezprawnego korzystania z gruntów Skarbu Państwa, a przepisy zapewniają samowolnym użytkownikom bezkarność" - alarmuje NIK w raporcie, do którego dotarł dziennik.
( ͡º ͜ʖ͡º)
ps. notabene to jest tekst całego artykułu więc nie wiem po co mnie przywołujesz :D
Wychodzi że "budżet państwa" to taki pies ogrodnika. Sam nie zeżre i innemu też nie da zeżreć.
1. Ziemia nieużytkowana staje się mniej żyzna.
2. ANR nie pobiera dopłat i nie użytkuje ziemi (nie jest też za bardzo zainteresowana by sprzedać nieruchomości, bo jak wszystko sprzeda, to nie będzie powodu, by istniała ANR).
3. ANR od pewnego czasu unika dzierżawy gruntu, bo opozycyjni politycy ZNOWU mieliby argument, że ANR nie sprzedaje gruntów, tylko je dzierżawi (zapewniając swoim urzędnikom ciepłe posadki).
4. Rolnicy chcieliby uprawiać legalnie, ale ANR
Widocznie płacą im od tytułu, nie od jakości.
Na polach Agencji Nieruchomości Rolnych trwa proceder, przez który budżet traci miliony. Ma już roboczą nazwę: piractwo gruntowe. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
Jak podaje gazeta, mechanizm działania jest prosty. Pirat wchodzi na państwowe pole, obsiewa je i bierze unijną dopłatę. Wszystko w majestacie prawa.
"Budżet państwa ponosi każdego roku wielomilionowe straty z powodu bezprawnego korzystania z gruntów Skarbu Państwa, a przepisy zapewniają samowolnym użytkownikom bezkarność" -